W takich warunkach mógł zobaczyć pas niemal w tym samym momencie, w którym w niego uderzył. Nie widziałem, aby były zapalone jakiekolwiek światła pasa, nie był też odśnieżony, to sprawiało, że pilot widział tylko "białe" bez żadnego punktu odniesienia. Zwróćcie uwagę, że nie ma wyrównania, a co za tym idzie też i wytrzymania. Jak szedł po ścieżce tak uderzył.
Zapewne nie ma w kabinie głosu, który odczytywałby wysokość z radiowysokościomierza, stąd brak informacji ile jeszcze zostało wysokości do pasa, w tej fazie wypatrywał go poza kabiną, a że warunki były jak wspomniałem, najzwyklej w świecie nie zobaczył. Poza tym był ponoć przeciążony i miał niesprawny RSBN, czyli możliwe, że i PRMG (ILS).
Takie warunki są najgorsze do oceny wysokości, wszystko wkoło białe, nawet pas.