Abstrahując od ludzi, którzy jeszcze wczoraj skakali sobie do gardeł i nawzajem obrzucali błotem, kłamstwami, i ciągali się po sądach, a dziś zgodnie przed kamerami wylewają krokodyle łzy jak to bardzo im teraz brakuje tych co zginęli- bo mam to w pompce, nie lubiłem ich wczoraj, nie lubię ich dzisiaj i jutro też ich nie będę miło wspominał- żal mi po prostu ludzi jako ludzi i mam nadzieję że jak to zwykle w katastrofach lotniczych bywa, zginęli szybko i bezboleśnie. Wracając do głównego wątku- jak to jest możliwe, że katastrofa CASA-235 niczego nikogo nie nauczyła, i teraz okazuje się że w jednej minucie straciliśmy Prezydenta wraz z całym jego otoczeniem, Prezesa Banku Narodowego, dowódców Sił Specjalnych, Lotniczych, Lądowych, Marynarki Wojennej, Szefa tego całego burdelu zwanego potocznie Wojskiem Polskim. Jak to jest możliwe że oni wszyscy byli jednocześnie w jednym samolocie ? Czy ich naprawdę nie interesuje Państwo, któremu służą, w którym mieszka 40 milionów ludzi ? Czy pokazanie się w kamerach w tle za Preziem jest aż tak ważne ? Nie rozumiem tego. Tragedia w sensie ludzkim, i tragedia w sensie strategicznym dla Polski- co jest chyba ważniejsze, bo to nie były osoby prywatne (abstrahując oczywiście od załogi, o której oczywiście nikt nie wspomina, oraz od zaproszonych gości, Bogu ducha winnych).
Dziwi mnie, że samolot o najwyższej możliwej randze ląduje na jakimś zadupiu (bo lotnisko wojskowe w Smoleńsku to jest zadupie i złomowisko DOSAAF, zawalone kilkunastoma rdzewiejącymi Ił-76), z wyposażeniem nawigacyjnym które raczej na kolana nie powala (każdy może sprawdzić sam o warunkach i pomocy radionawigacyjnej jaka tam jest), i w gęstej mgle robi cztery próby lądowania- na tym poziomie chyba już nie powinno być amatorszczyzny i wielbicieli mocnych wrażeń. A piloci to nie samobójcy. Dlaczego więc nie wylądowali gdzieś indziej, jak nakazuje zdrowy rozsądek, tylko na betona ładowali się w wielką kupę ? Nie rozumiem tego szczerze mówiąc, i mam wielką nadzieję, że nie okaże się po odtworzeniu czarnych skrzynek (o ile ujawniona zostanie prawda, bo na tym szczeblu to może nie być takie oczywiste), że ktoś powiedział pilotowi, że numer z odmową lądowania w Gruzji był niezły, ale żeby już więcej tak sobie nie żartować bo ktoś sprawi że wszystkim w kokpicie będzie przykro.
Nie rozumiem tego.