Chodzi o utratę zasialania w samolocie na wysokości 15-17 metrów, ponoć ten fakt został odczytany z komputera pokładowego przez producenta. Miały wysiąść wszystkie 3 generatory prądu.
Nie bardzo rozumiem, dlaczego ten fakt jest pomijany i nie interesują się nim media niemal zupełnie.
Nie miałem czasu wgryźć się w raport polski (300stron i to jeszcze trzeba porównać na spokojnie z raportem MAK, bo już też z głowy szczegóły wywietrzały - i spróbować jakąś średnią wyciągnąć ... może w weekend się znajdzie czas), ale z tego co oglądałem w tej konferencji "na żywo" w dniu ogłoszenia raportu to komisja stwierdziła, że zasilanie było do pierwszego uderzenia, zresztą jak pamiętam użyli sformułowania "ponad wszelką wątpliwość", bo do niektórych kwestii (np. zamiarów załogi, pracy załogi i kontroli - używano słów "przyjęliśmy hipotezę"). Obawiam się, że te rewelacje to pochodzą od pseudokomisji Maciarewicza, a to jak chyba sam wiesz raczej mało wiarygodne dane ...
Choć do niektórych "hipotez" polskiej komisji mam wątpliwości jak:
- rzekomy brak próby lądowania'
- rzekomy brak wpływu obecności osób trzecich na pracę załogi'
- rzekoma możliwość odczytu wysokości w taką dokładnością na urządzeniach lotniskowych
- rzekomy brak wiedzy o stanie lotniska.
... mam spore wątpliwości. Ale do tego muszę znaleźć czas aby przetrawić polski raport, przypomnieć sobie raport MAK i pogrzebać w paru miejscach. Z wiedzą tylko medialną trochę trudno coś oceniać i dyskutować.