Godzinę zajęło mi konfigurowanie widoków, joya i ogarnianie jak działa Spit i co jest do czego, wreszcie nieco pograłem - starty, lądowania (trawa morduje mi FPSy), zestrzeliłem sobie jakieś bombowce i nawet jednego Mietka. W zasadzie najs, ale jak już się to wszystko jako tako zacznie ogarniać, to wychodzi spod tego stary Iłek. Teraz już autentycznie nie narzekam, to po prostu ta sama gra w nowej, zrypanej oprawie. Może i jest nieco trudniej, ale po kilkunastu minutach samo latanie staje się już naturalne.
Kokpity nie są w pełni kilkane i w zasadzie jak lata się jednym samolotem, to można sobie wszystkie guziki pobindować pod joya i olać te wajchy, bo całkiem zmyślny mini wykresik w lewym dolnym rogu pokazuje ich pozycję. Spoko. Jak zrobią coś z grafiką, to może będzie z tego solidny symulator, mam jednak wrażenie, że prędzej doczekamy się jakichś dodatków do DCS Mustanga.