Czesio, są lepsze zdjęcia tego Blackhawka ANG i warto dopisać, że nikomu z załogi nic się nie stało, a wypadek dość "wredny"... za to latające szczątki zabiły dwie osoby i raniły kolejne 3 na terenie katastrofy. Nie ważne czy się gniecie, czy nie. Ważne w jaki sposób to robi. Jak już przytaczasz przykład UH-60 to tutaj jest np kilka ciekawych rzeczy, jak np. cała kabina jest zbudowana by wytrzymać uderzenia do +20G w pionie i poziomie (niestety nie w poprzek), a konstrukcja szkieletu przedniej części kabiny jest zbudowana tak by przy zaryciu dziobem, nie wbijać się w ziemię, co np powoduje przeistoczenie się całego kadłuba w akordeon (gdzieś mam takie zdjęcie Brytyjskiej Pumy). W ogóle Blackhawk był pierwszym śmigłowcem konstruowanym w oparciu o bardzo restrykcyjne normy bezpieczeństwa (potem według nich zaprojektowano AH-64, Tiger, EH/AW101 i NH90), które do lotnictwa cywilnego trafiły dopiero w połowie lat 90'tych i jedyne maszyny obecnie w pełni je spełniające to AW139 i Bell 429 (niedługo też EC175 i AW169).
Jak pisałem, nie walczę z konstrukcją, a z mitologią powstałą wokoło niej i odbijającą się negatywnie na ilości wypadków, do których konstrukcja nie była zaprojektowana by zapewnić ochronę załodze i pasażerom.
Ajzik, też zależy co rozumiemy pod pojęciem "dobry", bo pod względem ekonomii czy bezpieczeństwa różnie bywa. przykładowo w pewnych zastosowaniach stare CH-54 Tarhe (Aircrane) są lepsze od nowych maszyn (bo w tej klasie się ich nie produkuje), ale np w kwestii bezpieczeństwa, taki AW139, AW101 itp będą lepsze od dajmy na to S-61.
Wszystko zależy od tego do czego tą maszynę potrzebujesz, czego od niej wymagasz.
Przykładowo właśnie Mi-17 u Kandyjczyków... czyli tzw. "CH178". Nie chcieli pchać tam swoich śmigłowców to wypożyczyli na miejscu maszyny z załogami żeby woziły zaopatrzenie, potem postanowili używać ich również do transportu ludzi... po drodze małe potknięcie (kilkanaście ofiar śmiertelnych) i ruszyli z programem modyfikacji CH146 (Bell 412) aby mogły latać osłaniać ich Chinooki, których obsługami mieli się zająć amerykanie. W ogóle co do kontraktu na Mi-17 nabrali wody w usta i nie chcą mówić ani ile maszyn zakontraktowali, ani za jaka kwotę, a opozycja węszy szwindel.
No i nasze cudo QRA jego mać.
Na misji zagranicznej jest za mało śmigłowców, potrzeba więcej, co robi MON? Kupuje używane śmigłowce, po cenie nowych, doposaża i wysyła tam skąd prawdopodobnie nigdy nie wrócą, bo albo zostaną tam zużyte, albo utracone z powodu usterki i braku możliwości naprawy na miejscu (co się kończy zniszczeniem maszyny - patrz jeden z naszych Mi-24), albo najzwyczajniej zostanie zestrzelony, na co są tam chyba większe szanse niż u nas w kraju. Więc kupuje 5 śmigłowców, 62mln zł sztuka, wyprodukowane 6-9 lat temu, dokłada kolejne 40 mln na częściowe doposażenie (jeszcze inne - systemy samoobrony, dopiero za jakiś czas na miejscu) i wysyła do Afganistanu.
A alternatywą była dzierżawa maszyn na miejscu, tak wyposażonych jak byśmy chcieli, w takiej wersji jaką byśmy sobie zażądali i nie byłoby za czym płakać jak by się okazało, że za chwile zbieramy manatki, a swoje "nowe" śmigłowce niepotrzebnie zużyliśmy.