Autor Wątek: Bf-109 G6 i późniejsze.  (Przeczytany 17949 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Odp: Bf-109 G6 i późniejsze.
« Odpowiedź #45 dnia: Lipca 04, 2011, 00:29:31 »
Jak mawiał Brudny Harry, z opiniami jest jak z dziurą w d... - każdy ma swoją. Z tego, co napisał Czesio wynika jedno: Sowieci byli opóźnieni z techniką lotniczą co do Zachodu w czasie wojny o 2-3 lata. I to nie jest podejście emocjonalne, bo naprawdę doceniam ich wkład w technikę wojenną.
'"Pana, pana. Po ile te choinki?"

Offline Leon

  • Global Moderator
  • *****
Odp: Bf-109 G6 i późniejsze.
« Odpowiedź #46 dnia: Lipca 04, 2011, 01:00:06 »
Anegdota w postaci podawanej przez Sołonina. A +/- było gdyż znam też inne wersje tej historii, z rowem jako żart, albo i bez rowu - jak np. u Szawrowa (tenże Szawrow napisł o nim: Несостоятельность Сильванского как главного конструктора стала для всех очевидна, и деятельность его в авиации закончилась.). A prymitywne skrócenie łopat w I-220 było po prostu obcięciem ich o 100 mm. Fakt, faktem na próbach, bodajże we wrześniu 1939 śmigło haczyło o ziemię w czasie rozbiegu... Gdyby Silwanskij zadał sobie trud sprawdzenia wymiarów wszystkich elementów, bądź tez potrafił dopilnować realizacji swoich poleceń, do kompromitacji by nie doszło. A tak mamy przykład tego, jak zdobywało się stanowiska, biura konstrukcyjne itp. Bardzo ciekawy artykuł na temat klanowości w lotnictwie sowieckim znajduje się na stronie:
http://rkka.ru/analys/stepanov/aviaprom.htm  Co jest ciekawe, nasz bohater w pewnym okresie "stał wyżej" niż inny "młody gniewny", Jakowlew. Ciekawe jak potoczyły by się dalej losy gdyby Silwańskij nie zbłaźnił się przy pierwszym projekcie...
Nie zmyślamy, z wielu dostępnych wersji sowieckiej historii wybieramy tą najciekawszą ;). Z premedytacją podałem wersję opisywaną przez Sołonina, być może przejaskrawioną aby uwidocznić, że to, kto będzie projektował samoloty, które projekty i w jakiej ilości zostaną wprowadzone do produkcji i na uzbrojenie, nie zależało od umiejętności konstruktora czy też jakości jego wyrobu (I-26 jest tu chyba najlepszym przykładem) . I dopiero trzeba było nie lada kompromitacji aby projekt utrącić a konstruktora odwołać - chociaż tutaj akurat nie wiadomo na ile "zmiana stanowiska" przez teścia wpłynęła na utrącenie zięcia.

W przypadku Jakowlewów pisałem ogólnie, bez podania wersji a powinienem określić, o które typy chodzi. I nie muszę niczego lansować, od dawna wiele osób, niezbyt przekonanych lekturą "Celu życia"  robi to za mnie. Moją winą jest, iż wrzucam, zbyt wiele do jednego worka, bo o tym, że Jaki różnych typów miały rożną konstrukcję skrzydła chyba gdzieś czytałem...

Kredens - w przypadku konstrukcji myśliwców z okresu 1939-45 będzie to chyba średnio nieco więcej niż owe 2-3 lata. W którym roku na zachodzie produkowano seryjnie porównywalne (pod względem konstrukcji) do Jaka-9P, czy też Ła-9 lub 11 myśliwce?

Marcin Widomski

Pealuuga lipp, Surnupealuuga lipp, Tundmuste tipp, Sinu tundmuste tipp, See on ju vabadus hüperboloid, Insener Garini hüperboloid...

Odp: Bf-109 G6 i późniejsze.
« Odpowiedź #47 dnia: Lipca 04, 2011, 10:22:33 »
No tak, ale to chyba odgórny nakaz spowodował, że myśliwce sowieckie miały konstrukcję mieszaną, a nie metalową.
'"Pana, pana. Po ile te choinki?"

Czesio

  • Gość
Odp: Bf-109 G6 i późniejsze.
« Odpowiedź #48 dnia: Lipca 04, 2011, 11:03:23 »
Na estetycznym wykonaniu i przewagach Jakowlewa nad ostatnimi, najlepszymi wersjami Spitfire poprzestańmy bo ja w związku z tym nie mam już więcej nic do dodania, a przy swoim zdaniu pozwolę sobie pozostać. Również w odniesieniu do sowieckich danych z testów porównawczych.
To jest polska opinia, która najprawdopodobniej powstała w wyniku porównania do LF Mk XVIe. Natomiast charakterystyka którą przytoczyłem z NKAP wykazuje pewne cechy ujemne Gustawa właśnie względem Jaków i nie mam podstaw aby się z nią nie zgadzać.
Nie zmyślamy, z wielu dostępnych wersji sowieckiej historii wybieramy tą najciekawszą ;)
Żeby było sprawiedliwie mógłbyś się pokusić o porównanie kuriozów przemysłu lotniczego dwóch lewicowych totalitaryzmów tzn. socjalizmu narodowego (nazizmu) i socjalizmu międzynarodowego (komunizmu).
Kredens - w przypadku konstrukcji myśliwców z okresu 1939-45 będzie to chyba średnio nieco więcej niż owe 2-3 lata. W którym roku na zachodzie produkowano seryjnie porównywalne (pod względem konstrukcji) do Jaka-9P, czy też Ła-9 lub 11 myśliwce?
Pod względem konstrukcji, czy znowu masz na myśli technologię materiałów? W przypadku przemysłu ZSRR stosowanie drewna nie miało za bardzo związku z postępem technicznym. Nawet 5 lat różnicy do wprowadzenia konstrukcji takich jak Ła-9 etc. nie uzasadnia teorii o ogromnej przepaści technologicznej. Parę postów wcześniej ktoś stwierdził że wynosiła ona lat 50. Wiem, że to żart ale obrazuje mniej więcej rzetelność podejścia do tematu.

Jakiś czas temu obejrzałem sobie Gustawy dokładniej w Sinsheim i Speyer. Poniżej fotografie:



Bf 109G-4 nr fabr. 19310


Bf 109G-6 nr fabr. Hispano Nr. 228

Odp: Bf-109 G6 i późniejsze.
« Odpowiedź #49 dnia: Lipca 04, 2011, 15:45:34 »
Pomijając póki co nierozwiązywalną kwestię strategicznego znaczenia przejścia z Mietka na Fokę, naprawdę ciekawe historie dot. prac nad istrebitelami, opinie o Jaku (Co do której też pozwolę sobie być sceptycznym. Nawet nasze MiGi-29 momentami mają problem z estetycznym wykonaniem, ale co się dziwić kiedy tokarki z adlerem mają już swoje lata  :020:), to o co chodzi z Gustawami na zdjęciach? Poza tym, że są mniej lub bardziej celowo pozbawione oryginalnych części.

Czesio

  • Gość
Odp: Bf-109 G6 i późniejsze.
« Odpowiedź #50 dnia: Lipca 04, 2011, 15:57:21 »
Zdjęcia wrzuciłem zgodnie z zasadą na bezrybiu i rak ryba skoro nie garniecie się do dyskusji o Gustawie. Jak się nie podoba to wywalę. Co do estetyki wykonania podobnie wysoką miał Jak-23. To była elegancka kabina jak na tamte czasy. Ale skoro Jak-9 nie mógł mieć lepszej niż Spitfire bo się komuś MiG-29 nie podoba (sic!) to nic nie poradzę.

Odp: Bf-109 G6 i późniejsze.
« Odpowiedź #51 dnia: Lipca 04, 2011, 16:35:40 »
Czesław spokojnie. Mi się wszystko podoba, a szczególnie, że ze swoimi postami na bardzo wysokim poziomie merytorycznym wychyliłeś się poza dział współczesny. Myślałem, że do fotek Gustawa jest jakiś domyślny komentarz, którego nie udało mi się odszukać w toku dyskusji. MiG-29 mi się podoba, ale Foka i Mietek jednak bardziej ;) A Spita to po niemiecku, w ogóle mi się nie podoba. Po prostu oglądając z bliska MiGa odniosłem z resztą nie tylko ja, wrażenie, że jest momentami jakby... dłutem sztukowany. Z resztą później trafiłem na anegdotę. Amerykańscy piloci czy tam jacyś inni oficjele oglądali polskie, wówczas nowe Migi-29. Raczej dość skrupulatnie się przyglądali bo był to ich pierwszy bliski kontakt z typem. W końcu ktoś tam miał spytać oprowadzającego wycieczkę czy jest jakieś głębsze uzasadnienie lekkiego niedoszlifowania samolotu z zewnątrz. Przewodnik nie byle kto, bo ówczesny dowódca całego interesu pan gen. Gotowała, miał odpowiedzieć, że to tak specjalnie bo lepiej się trzyma warstwa przyścienna przy większych kątach natarcia. Tak to mniej więcej leciało. A przypomniało mi się apropos wykonania Jaka. Doskonale wiemy, że na temat różnych typów można spotkać różne historie naciągane w różne strony.  Podobnie szeroki bywa zakres autorów i ich źródeł.

Odp: Bf-109 G6 i późniejsze.
« Odpowiedź #52 dnia: Lipca 04, 2011, 17:14:30 »
Fotki fajne, sam mam przy G-2 z Hendon.  :118: Z tymi MiGami to nie wiem... Żaden samolot nie ma idealnej powierzchni. Jeśli MiG-29 ma osiągi jakie powinien mieć to chyba nie jest tak źle. Bolszewia to straszne zło, ale na broni nie oszczędzali, a może właśnie dlatego... Temat już odbiegł od sedna, to powiem, że Jak-9P może i miał ładniejszą kabinę,- nie wiem, nie widziałem, ale na zdrowy rozum, patrząc na tabelki, nie mógł mieć osiągów jak Spit Mk. XIV czy 18, nie mówiąc o Spitefulu. Słabszy silnik, mniejsze skrzydło. Jak-9P jest naprawdę ładny, ale patrząc na jego długą maskę to chyba do przodu pilot mniej widział niż w Bf-109.
'"Pana, pana. Po ile te choinki?"

Ponury

  • Gość
Odp: Bf-109 G6 i późniejsze.
« Odpowiedź #53 dnia: Lipca 04, 2011, 18:50:35 »
Pilot w Bf-109 widział bardzo dobrze do przodu bo przecież ten samolot latał z nosem opuszczonym w dół- z zadartym ogonem. Chyba że chodzi o kołowanie na ziemi- było tak samo ślepe jak w każdym takim samolocie, ani lepsze ani gorsze.

Odp: Bf-109 G6 i późniejsze.
« Odpowiedź #54 dnia: Lipca 05, 2011, 23:52:16 »
Pierwszy post traktuje o tym, że Bf-109 od wersji G to szit. Z logicznego punktu widzenia maszyna szybsza i lepiej uzbrojona lepiej wykona swoje "myśliwskie" zadanie, więc nie może być szitem większym od poprzedników.
Poza tym uważam, że porównywanie Foki i Mietka nie ma sensu. Początek Bf-109 to 1934 rok a Fw-190 to 1938 rok. Dwie różne maszyny, z których konstrukcja Tanka miała zastąpić tą pierwszą. Można rzec, że to różnica prawie generacji.

Ponury

  • Gość
Odp: Bf-109 G6 i późniejsze.
« Odpowiedź #55 dnia: Lipca 06, 2011, 01:27:10 »
Pierwszy post traktuje o tym, że Bf-109 od wersji G to szit. Z logicznego punktu widzenia maszyna szybsza i lepiej uzbrojona lepiej wykona swoje "myśliwskie" zadanie, więc nie może być szitem większym od poprzedników.
Poza tym uważam, że porównywanie Foki i Mietka nie ma sensu. Początek Bf-109 to 1934 rok a Fw-190 to 1938 rok. Dwie różne maszyny, z których konstrukcja Tanka miała zastąpić tą pierwszą. Można rzec, że to różnica prawie generacji.
Gustav zabił mnóstwo niedoświadczonych ludzi, zanim ci zdążyli się go nauczyć. Był trudnym i precyzyjnym narzędziem prowadzenia wojny, przez co rychło zabrakło mu wykwalifikowanych operatorów. Skutki tego widać było od `44 roku do końca. Taki samolot w tych realiach nie miał racji bytu, Foka była o wiele bezpieczniejsza dla kierowców a ponadto nie wymagała takiego doświadczenia- komandogerat i bateria MG151/20 dawały większą szansę przeżycia młodym luftgangsta.
Gustaw był wredny przy starcie i lądowaniu, co w kraju z ograniczoną ilością doświadczonych kierowców miało znaczenie kapitalne. Co z tego że był szybszy od Friedricha, skoro nie był szybszy od konkurencji a w dodatku się psuł i miał przeciętną zwrotność, śmieszny zasięg oraz fatalną widoczność tylnej półsfery zamienioną dzięki Galland Panzer i Erla Haube na przeciętną widoczność. Jego uzbrojenie było przeciętne, bo na Viermota w bojowym pudełku to trzeba było mieć jaja i sporo cierpliwości żeby tym wyskoczyć. Nawet MK-108 wiele nie zmieniał bo trzeba było go do dickie auto najpierw dowieźć, a to nie było takie proste, z kolei do oganiania się od pastuchów średnio się to nadawało. Chyba że operujemy tylko realiami frontu wschodniego- tyle tylko że to nie front wschodni zamieniał niemiecki przemysł i gospodarkę w scenografię do Fallout 3, tylko kumple Sundownera z 8AF, i tu był położony punkt ciężkości w tym okresie wojny. A ten śmierdzący Kurfurst klejony smarkiem i starymi gaciami Apacza to podejrzewam w 1940 roku nie wyjechałby poza dział kontroli jakości w żadnej fabryce a jej brygadzista poszedłby kopać dołki w Górach Harzu, tak jak Labovsky i Sundowner za tego porąbanego Corsaira. Jak dla mnie to gadka trochę o niczym, w dodatku wałkowana kolejny raz tu i na DWSie.

Odp: Bf-109 G6 i późniejsze.
« Odpowiedź #56 dnia: Lipca 06, 2011, 02:38:15 »
Cytuj
"A ten śmierdzący Kurfurst klejony smarkiem i starymi gaciami Apacza to podejrzewam w 1940 roku nie wyjechałby poza dział kontroli jakości w żadnej fabryce..."

Abstrahując od tego, że również produkcja Fw 190A-8, A-9, F-8, F-9, D-9, zarówno jak i cuda wunderwaffe Me 262 były tak samo produkowane, w tych samych warunkach na zasadzie Leittwerków składających podzespoły w szopach, piwnicach, stolarniach, a na koniec składane przy autostradach czy w jakichś bardziej lub mniej zbombardowanych fabrykach. Nie wiem skąd masz takowe informacje jakoby Foki były składane w "białych rękawiczkach" a Messerschmitty później produkcji (podejrzewam, że masz jakiś uraz do G-10 i K-4) to takie zło koniecznie.

Co do takiej zajebistości niczym rycerskiego rumaka -Focke Wulfa - proponuję sprawdzić listę strat Luftwaffe, wziąć kalkulator i tak na prawdę podliczyć czego jest więcej w listach strat 109 czy 190. Jakoś jak czytam, to aż płakać mi się chce od ilości Fok w czarnym worku. Abstrahując do tego, proponuję przyswoić sobie książeczkę wydawnictwa JaPo - Fw 190 Camouflage & Markings - tak wiem, tytuł odnosi się do kamuflaży poszczególnych samolotów, ale autorzy zadbali o historię działań wojennych jak i na końcu "Table of known Focke-Wulf production losses" . Na 30 rekordów w tabeli na stronie (z opisem co dokładnie się stało) to maksymalnie jakieś 5-6 jest opisanych jako Intact, a reszta destroyed i damaged - takie cudowne cacko. Wniosek? Takie cudowne cacko a więcej jest w piachu jak zdobytych przez zwycięzców wojny. Jeśli to jakoś nie przekonuję to proponuję przejrzeć dwa tomy tejże książki, oraz książkę o Fw 190 Jerrego Crandalla (wyd. Eagle Editions) i podliczyć % ilość zdjęć 190 na kołach do lotu, a nie złomu z lasu...

Co do kwestii trudności pilotażu i możliwości tego w połączeniu z człowiekiem, delikatnie mówiąc bym nie poruszał, bo chyba nie ma tu osoby która by nawet siedziała w kokpicie 109, nie mówiąc już o poleceniu i stwierdzeniu jakie ma właściwości lotne. Kwestia pilotażu to bardzo indywidualna sprawa, jeden woli kowadło, drugi woli zgrabnie latający samolot za drążkiem. Knocke Knockim, ale nawet Gunther Rall w którymś z filmów na youtube stwierdził jeśli dobrze tłumaczyłem i pamiętam " nie lubiłem Fw 190 pomimo że był to dobry samolot, był ciężki i służył do zabijania, a do lądowania jak worek kartofli. 109 latała przyjemnie, płynnie i za drążkiem" - miał chyba troszkę tych Abschussów, więc jest to jakiś godny punkt odniesienia.

A jeśli chodzi o perspektywę? Czym różni się rozwój Spita Mk.1 do tych potworów 24 i więcej? Czym różni się rozwój Ju 88 (zaliczył aż 3 silniki ), czym różni się rozwój F-16 od Block tam najmniej do 60 ? Tym że każdy z nich ma mocniejszy motor i więcej masy. Porównywanie 109 do 190? to tak jakby porównywać F-16 z F-15 albo F-22, albo MiG-29 z Su-27. Każdy z nich to inny samolot i jeden jak i drugi się uzupełniają tworząc jakąś taktyczną całość. Cóż, robić kolejny następny samolot? Macie racje możliwe że nie ma to sensu. Równie dobrze można by pozostać przy produkcji "bliźniaczego" płatowca o bardzo podobnych osiągach jakim była wersja G-10.


Ale przecież Mietek rdzawił jeszcze przed wyjściem z fabryki i nie odrywał się w powietrze, za to Fw 190 uber alles

http://messerschmitt-bf109.de/display.php?lang=de&auth=e&name=version_display&fotonummer=3483
Istotnie zardzewiały

http://messerschmitt-bf109.de/display.php?lang=de&auth=e&name=version_display&fotonummer=3284
Wystrugany z drewna

http://messerschmitt-bf109.de/display.php?lang=de&auth=e&name=version_display&fotonummer=1068
Z pozdrowieniami od ulepionego na smarki Bf 109K-4





pozdrawiam śledzący was SG4_Icek

p.s.
Messerschmitt jak już to Bf 109G-6 , a nie Bf-109 G6

Odp: Bf-109 G6 i późniejsze.
« Odpowiedź #57 dnia: Lipca 06, 2011, 13:24:49 »
IMHO bardzo łatwo wyjaśnić, dlaczego nie zastąpiono Bf 109 samolotami Fw 190, przy czym nic tu nie robiono źle, ale w sposób przemyślany. Otóż w warunkach wojny totalnej zamienić produkcji Bf 109G na Fw 190 po prostu się nie dało, gdyż trzeba by było zmienić/zmodyfikować osprzęt w fabrykach, i przeszkolić robotników. Do tego dochodziło spora liczba całkowicie nie związanych z przemysłem lotniczym podwykonawców różnych elementów, którzy jak myślę wraz ze zmianą zadanego im do wytwarzania elementu mieli by jeszcze większe kłopoty z podjęciem jego produkcji. Teoretycznie jest to wszystko oczywiście do zrobienia, ale o ile wszystko dobrze pójdzie w ciągu kolejnego roku dana fabryka zamiast powiedzmy 3000 Bf 109 odda 1000 Fw 190. A to jest już nie do przyjęcia w obliczu gwałtownego zwiększenia od wiosny 1943 r. strat własnych (odwrót z Tunezji i ewakuacja Sycylii = mnóstwstwo porzuconych uszkodzonych tylko samolotów + wzrost natężenia walka na wschodzie w związku z operacją pod Kurskiem i późniejszymi ofensywami radzieckimi + gwałtowny wzrost strat własnych w jednostkach obrony powietrznej Rzeszy w związku z narastającą ofensywą strategiczną 8 a później i 15 USAAF). Pozatym, w wypadku rozpatrywania rozkręconej już wielkoseryjnej produkcji, przy budowie serii jakichś 3000 samolotów, na wykonanie jednego egzemplarza Fw 190 potrzeba 25% roboczogodzin więcej w porównaniu do nakładu pracy potrzebnego na jeden egzemplarz Bf 109. Do tego dochodzą sypiące się na zakłady lotnicze bomby USAAF, których naloty co prawda nie były aż tak skuteczne jak wyliczyli sobie to Alianci, ale od czasu do czasu zdarzało się rozwalić coś do fundamentu (np. fabrykę He 219). Problemem może być też przeszkolenie młodych pilotów na Fw 190, w momencie kiedy głównym sprzętem w szkołach jest Bf 109, a lotnicy frontowi też potrzebują  choć paru lotów treningowych, a to wszystko oznacza stratę czasu i paliwa. Tak więc zamieniać Fw 190 na Bf 109 należało stopniowo, i tak właśnie robiono, bo z czasem proporcje produkcji 190 do 109 zmieniały się na korzyść tego pierwszego. I tak w 1943 r na 3 Bf 109  budowano 1 Fw 190, ale w 1944 stosunek ten wynosił już 1:1. Oczywiście z powodów nakreślonych wyżej, produkcję Fw 190 rozkręcano używając do tego celu innych fabryk niż te, które produkowały Bf 109.

We'll come in low, out of the rising sun, and about a mile out, we'll put on the music...

Ponury

  • Gość
Odp: Bf-109 G6 i późniejsze.
« Odpowiedź #58 dnia: Lipca 06, 2011, 14:41:39 »
Abstrahując od tego, że również produkcja Fw 190A-8, A-9, F-8, F-9, D-9, zarówno jak i cuda wunderwaffe Me 262 były tak samo produkowane, w tych samych warunkach na zasadzie Leittwerków składających podzespoły w szopach, piwnicach, stolarniach, a na koniec składane przy autostradach czy w jakichś bardziej lub mniej zbombardowanych fabrykach. Nie wiem skąd masz takowe informacje jakoby Foki były składane w "białych rękawiczkach" a Messerschmitty później produkcji (podejrzewam, że masz jakiś uraz do G-10 i K-4) to takie zło koniecznie.
Regensburg i okolice, waldwerk/najbliższa miejscowość, produkcja wyłącznie -109:
Mtt Flossenbürg przy obozie koncentracynym
Mtt Flossenbürg nieopodal Altenhammer
Mtt Vilseck blisko lotniska Heringnohe
Mtt Bodenwöhr nieopodal Mappach
Mtt Cham obok Michelsdorf
Mtt Hagelstadt (Gauting, równolegle z -262)
Drugie tyle można dopisać. Wymień pięć miejsc produkujących w lesie pod chmurką beemki.

Co do takiej zajebistości niczym rycerskiego rumaka -Focke Wulfa - proponuję sprawdzić listę strat Luftwaffe, wziąć kalkulator i tak na prawdę podliczyć czego jest więcej w listach strat 109 czy 190. Jakoś jak czytam, to aż płakać mi się chce od ilości Fok w czarnym worku. Abstrahując do tego, proponuję przyswoić sobie książeczkę wydawnictwa JaPo - Fw 190 Camouflage & Markings - tak wiem, tytuł odnosi się do kamuflaży poszczególnych samolotów, ale autorzy zadbali o historię działań wojennych jak i na końcu "Table of known Focke-Wulf production losses" . Na 30 rekordów w tabeli na stronie (z opisem co dokładnie się stało) to maksymalnie jakieś 5-6 jest opisanych jako Intact, a reszta destroyed i damaged - takie cudowne cacko. Wniosek? Takie cudowne cacko a więcej jest w piachu jak zdobytych przez zwycięzców wojny. Jeśli to jakoś nie przekonuję to proponuję przejrzeć dwa tomy tejże książki, oraz książkę o Fw 190 Jerrego Crandalla (wyd. Eagle Editions) i podliczyć % ilość zdjęć 190 na kołach do lotu, a nie złomu z lasu...
Nie mam argumentu. Poziom piaskownicy jak dla mnie, oddaję pole.
Nadmienię tylko że od `44 roku, kiedy to już naprawdę sporo się działo, koniem roboczym był Focke-Wulf. Był samolotem myśliwskim, szturmowym, bombowym, rozpoznawczym, torpedowym. I wykazywał się na zachodzie, gdzie trzeba było się mocno sprężać.

Co do kwestii trudności pilotażu i możliwości tego w połączeniu z człowiekiem, delikatnie mówiąc bym nie poruszał, bo chyba nie ma tu osoby która by nawet siedziała w kokpicie 109, nie mówiąc już o poleceniu i stwierdzeniu jakie ma właściwości lotne. Kwestia pilotażu to bardzo indywidualna sprawa, jeden woli kowadło, drugi woli zgrabnie latający samolot za drążkiem.
Siedziałem w kokpicie 109, jest ciasny, klaustrofobiczny i ma słabą widoczność ograniczoną grubymi ramkami osłony i wiatrochronu. Wiele osób z tego forum dzięki naszemu koledze Macio z krakowskiego muzeum też siedziało. I co z tego?
Jedynym w miarę podobnym samolotem do -109 jakim latałem jest Zlin-526, tam komfort nie tylko pilotażu ale nawet samego przebywania w kabinie jest bez żadnego porównania lepszy głównie dlatego że widoczność jest lepsza i nie czujesz się jak w trumnie (jeśli ktoś nie zauważył, to cytat z jednego z takich właśnie experten odnośnie -109).

Knocke Knockim, ale nawet Gunther Rall w którymś z filmów na youtube stwierdził jeśli dobrze tłumaczyłem i pamiętam " nie lubiłem Fw 190 pomimo że był to dobry samolot, był ciężki i służył do zabijania, a do lądowania jak worek kartofli. 109 latała przyjemnie, płynnie i za drążkiem" - miał chyba troszkę tych Abschussów, więc jest to jakiś godny punkt odniesienia.
Priller, Rudorffer, Lang, Nowotny też mieli parę abschussów. Nawet lepszych jeśli chodzi o okoliczności i wykonanie. Co to wnosi do dyskusji?

A jeśli chodzi o perspektywę? Czym różni się rozwój Spita Mk.1 do tych potworów 24 i więcej? Czym różni się rozwój Ju 88 (zaliczył aż 3 silniki ), czym różni się rozwój F-16 od Block tam najmniej do 60 ? Tym że każdy z nich ma mocniejszy motor i więcej masy. 
Czy każdy z nich potrafił ponadto wypalić tłoki po godzinie pracy albo zatrzeć się po mniej niż 20 motogodzinach? Resurs producent określał na ok.50h (piszę z dyńki, proszę mnie poprawić).
Raport techniczny z marca 1945 o kilku DB605 obsługiwanych w JG3 którym udało się wrócić do bazy ("Messerschmitt Bf 109K" by Janda & Poruba, wydawnictwo JaPo, Praga 1997):
WNr 011100658 - 25 godzin pracy, wypalone tłoki w cylindrach 1 i 2, niedostateczne ciśnienie w pozostałych
WNr 117003992 - 26 godzin pracy, wypalone tłoki w cylindrach 3 i 5, niedostateczne ciśnienie w pozostałych, duży wyciek oleju.
WNr 11900313 - 15 godzin pracy, tłoki w cylindrach noszą pierwsze znamiona wypalenia przez co nie dają wystarczającego ciśnienia, wyciek oleju przez wdech.
WNr 1170178 - 40 godzin, niedostateczne ciśnienie w cylindrach 1,4,5 i 11, silnik nie daje mocy, wyciek przez zawory wydechu w pozostałych cylindrach
WNr 0111026668 - 8 godzin, panewki przy wykorbieniach 1,3,4,5 i 6 zakleszczone a przy nr 2 wyrobiona (prawdopodobnie silnik przetrzymany zbyt długo na mocy awaryjnej)
WNr 112000002 - 3 godziny przerwane oczko panewki pod cylindrem nr 10 i kupa innych uszkodzeń
WNr 11900267 - 10 godzin, wyciek z wydechu
WNr 11701650 - 2 godziny (!), wypalony tłok w cylindrze 10
Silnik R-2800 w Thunderbolcie miał resurs bojowy określony na ok.400h, oczywiście zależało to także od standardu obsługi. Po wojnie, w warunkach normalnej eksploatacji resurs określono na 2300h (ale tu chodziło o zabudowę na samolotach komunikacyjnych. Mimo wszystko daje do myślenia). Co ciekawe, powojenne badania zdobycznych DB605 wystawiają im bardzo dobrą opinię i podziw dla ich technologii- tyle że były to jednostki bez błędów montażowych i bojowej przeszłości na pełnej mocy z przegrzaniem.

Każdy z nich to inny samolot i jeden jak i drugi się uzupełniają tworząc jakąś taktyczną całość.
W czym -109 uzupełnia -190? W ilości?

http://messerschmitt-bf109.de/display.php?lang=de&auth=e&name=version_display&fotonummer=3483
Istotnie zardzewiały
Jeden z trzech (330209 na zdjęciu, 333878 i 339958) wysłanych do makaronów. Wszystkie marnie tam skończyły, jak nietrudno zgadnąć. Co z tego?

http://messerschmitt-bf109.de/display.php?lang=de&auth=e&name=version_display&fotonummer=3284
Wystrugany z drewna
Samolot wyprodukowany w fabryce Messerschmitt AG Regensburg, pilot Uffz. Martin Deskau, III./JG3, kwiecień 1945. Ręcznie nabazgrany numer na ogonie to wynik bajzlu pod koniec wojny nawet w fabryce- to jest końcówka Werknummer pozwalająca znaleźć samolot którego brak w kwitach. Co z tego?

http://messerschmitt-bf109.de/display.php?lang=de&auth=e&name=version_display&fotonummer=1068
Z pozdrowieniami od ulepionego na smarki Bf 109K-4
Samolot używany do testów fabrycznych jako wzorzec wersji, zbudowany w 1944 roku w fabryce Messerschmitt AG Regensburg. Co z tego?

Messerschmitt jak już to Bf 109G-6 , a nie Bf-109 G6
Dziękuję, teraz już będę wiedział.
Proszę dodatkowo o powrót do tematu i wyszczególnienie zalet Gucia, bo o tym jest temat. Jak ma się wątek zmienić na Mercedes vs. BMW to proszę założyć odpowiedni temat.
Gizmo, co tam w Czarnej, gdzie moja obiecana kolekcja Jenny Jameson, gdzie kurdebalans się szlajasz i czemu mi nie pomagasz jak widzisz że się tu sam z Leonem miotam?! Chcesz zobaczyć Blitza wieczorem pod oknem!?

Odp: Bf-109 G6 i późniejsze.
« Odpowiedź #59 dnia: Lipca 06, 2011, 21:17:01 »

Gizmo, co tam w Czarnej, gdzie moja obiecana kolekcja Jenny Jameson, gdzie kurdebalans się szlajasz i czemu mi nie pomagasz jak widzisz że się tu sam z Leonem miotam?! Chcesz zobaczyć Blitza wieczorem pod oknem!?

A dzięki, miewam się dobrze, choć już nie w Czarnej. Kolekcji Jenny niestety nie załatwię, bo jak wiesz wyparła ją z biznezu nowa fala talentów. Ale polecam jej autobiografię, w końcu ksiażkę też możesz trzymać jedną ręką. LOL

Fora obserwuję, ale nie piszę za często, bo stwierdziłem, że w momencie, kiedy występuje różnica poglądów dyskutujących, to zamiast wspólnie  dojść "jak było naprawde", ludziska umacniaja się w swoich stanowiskach i planują jak dopierdzielić adwersarzowi. Zupełnie jak w polityce. No ale jeśli widzę taki temat, to się normalnie nie pohamuję.

No i jeszcze chciałem napisac na temat, że Bf 109G był jednak w jednej dziedzinie lepszy od Fw 190A, a chodzi o walki na większych wysokościach. Przykładowo taki przywoływany Knocke latał w II/JG 11, która  zapewniała zazwyczaj ochornę przed Mustang-light-boltami pilotom Fw 190A z I i III/JG 11, którzy zwalczały bombowce. Generalnie kaźdy pułk miał mieć w końcu jedną eskadrę na wyspecjalizowanych Bf 109G-6/AS lub Bf 109G-14/AS, ale Normandia popsula szyki Jagdwaffe w tym zakresie. Dodam tu, że według meldunków pilotów USAAF taki Bf 109G-6/AS wznosił się na dużej wysokości lepiej od P-51 i w meldunkach odnotowali oni pojawienie się takich "Me 209", które pod tym względem były lepsze od zwykłych "109". Także przez jakieś pół roku odmiana AS pokozaczyła pod tym względem, poczym wdrozono Dorę i Ta 152.

Oczywiście zawsze pamietajmy, że Fw 190 był najlepszym myśliwcem II wojny światowej i nie należy go porównywac z żadnym innym samolotem, gdyż nie ma to najmniejszego sensu. W ogóle, to przydałby się regulujący tę kwestię stosowny zapis w regulaminie forum.
We'll come in low, out of the rising sun, and about a mile out, we'll put on the music...