A skoro już przy temacie jesteśmy, to jakie były Wasze pierwsze kontakty z komputerowymi symulacjami (nie pytam o prawdziwe symulatory, tylko pecetowe rzecz jasna)?
Ja sięgając pamięcią w odległe lata 80 przypominam sobie Tomahawka, chyba mój pierwszy "symulator" lotniczy, konkretnie AH-64, na Amstradzie CPC6128 (pamięta ktoś to cudo?). Symulator to były kreski na ekranie, ale pamiętam że można było strzelać Hydrami i Hellfire, do tego było chyba działko. Pamiętam dobrze, że jeszcze zanim kupiłem sobie ten komputerek (a właściwie rodzice mi kupili, bo dzieciakiem wtedy byłem), to fascynowałem się tą grą do bólu, nieustannie czytając jej recenzje w jakimś magazynie komputerowym.
Potem był jeszcze Fighter Pilot, ale to już było poniżej krytyki nawet na takim sprzęcie.
Następna era to mój pierwszy PC i od razu rzecz jasna symulator jako pierwsza kupiona gra (legalna!), czyli F-14 Fleet Defender. Pamiętam, że nie mogłem uruchomić tej gry przez kilka tygodni i dopiero w serwisie komputerowym odpowiednio mi skonfigurowali pamięć karty graficznej (!), takie to były czasy.
Najlepiej się jednak ubawiłem grając w coś, co zwało się Strike Commander (grałem bez karty dźwiękowej) - przefajna historia przygodowa z "symulatorem" F-16 w roli głównej.
W międzyczasie jakieś US Navy Fighters (ach, jak to była grafika) i fenomenalny jak dla mnie Apache Longbow. Potem chyba Longbow 2 (trochę nudnawy), jakiś F/A-18E Superhornet, plus trochę innego drobiazgu.
No i był swego czasu Eurofighter 2000, z nieziemską grafiką (słowo daję, takiego szoku graficznego nie przeżyłem aż do czasu premiery Crysisa), choć z grywalnością było tak sobie.
A potem to było już coraz lepiej: Jane's F-15 (chyba najlepiej wspominany przeze mnie symulator, dość realistyczny), także Jane's F-18, aż w końcu rozbiłem se łeb o Falcona 4.0, którego w zasadzie żadnej kampanii nie ukończyłem do tej pory w całości (do tej pory mam pięknie wydaną instrukcję do tego symulatora, jednak się wtedy dało takie rzeczy robić i sprzedawać z grą). Podobnie jak w przypadku Allied Forces, też rozgrzebałem i zostawiłem.
A potem to było już górki: pierwszy LOMAC zabugowany tak bardzo, że ledwo ukończyłem kampanię F-15, na resztę nie miałem siły.
A teraz A-10C i to by było na tyle, póki co.
Dodam jeszcze, że wszystkie wymienione symulatory (i kilka innych), wciąż mam na oryginalnych płytach.
