No cóż, "piękno jest w oku patrzącego", że posłużę się tym prostackim przekładem, i tak, zgadzam się z Wiatrem, smukłe linie Spita czy Kuca kompletnie mnie nie biorą, wręcz odwrotnie, mdli mnie, gdy coś jest tak idealnie wysmakowane. Samolot musi mieć, dla mnie, jakąś "skazę". Tak jak piękna kobieta. Miło patrzeć na jej śliczną buzię, jednak fajnie jest, gdy coś nie pasuje do reszty. Może nie świerzb na głowie, ale już, np. głos, niski, łamiący się, lekko "przepity", może nie Dorota Stalińska, ale taka, np. Perfekcyjna Pani Domu.
Ale wracając do sedna, weźmy takiego Stukasa. Jest samolotem obiektywnie brzydkim, ale dla mnie, jak i pewnie dla wielu tutaj, z tymi swoimi kantami, wygląda wspaniale. P-40, teoretycznie, powinien podobać mi się we wczesnych wersjach. Przyznaję, B czy C, mają fajnie zarysowany dziób, jak pocisk karabinowy, jednak to "broda" w E czy M, sprawia, że jest moim numerem drugim wśród alianckich myśliwców. Tak samo Tajfun, czy Tempest. Wyszło na to, że to broda, nie głos, jest moim fetyszem, (uprasza się o nie wyciąganie pochopnych wniosków).
Ale mam także inny, a jest nim garb. Wyłączając wspomnianego tu Hurka, lubię garbate samoloty. Włoskie myśliwce, (nie wszystkie), MiG- 29 czy SU-27, stojący na ziemi, przygarbiony, z nosem spuszczonym na kwintę, jakby mu coś nie poszło podczas ostatniego lotu. Żaba właśnie w wersji T nabiera charakteru, podczas, gdy zwykła w ogóle mi się nie podoba.
Skyhawk, wpierw taki filigranowy, słitaśny, dopiero z tym worem na plecach jest jedną z moich ulubionych bryk.
Ale, że nie wszystko jest czarno-białe, muszę się przyznać do jednej dewiacji, a na imię jej P-38. Mój numer jeden wśród Aliantów, z przepięknymi liniami (szczególnie wyglancowany prototyp, wyglądający jak Naboo Fighter), a więc samolot nie dla mnie, a jednak. Choć i tutaj, te z "brodatymi" Allisonami, podobają mi się najbardziej.
PS. Chciałem również wstawić zdjęcie mojego kandydata, ale mnie uprzedzono. Dlatego tylko oddaję głos na Nimroda.