Jeśli można. Ja wiem, że He-111 był bardziej popularny, niż "Łoś", ale widziałem w sieci zdjęcia z budowania repliki w skali 1:1. Ci, którzy podjęli się tego dzieła nie robili tego, bynajmniej przy fabryce samolotów. Dłubali sobie po godzinach na podstawie dokumentacji i zdobytej wiedzy. Zachowali wymiary, podstawowy wygląd wyposażenia, proporcje i wszystkie potrzebne dziury. Rzecz miała miejsce w Niemczech. Niestety nie ma już tych zdjęć, więc nie jestem w stanie poprzeć swoich słów źródłami, musicie mi uwierzyć na słowo.
Dlatego bardzo się dziwie dlaczego nie można było postąpić podobnie jeśli już się za coś wzięło. Moje skromne zdanie zawarte jest w słowach wielkiego mistrza Yody:
"Nie próbuj, tylko rób, albo nie rób. Nie ma próbowania."
Jeśli spełni się ten warunek, to można uniknąć wielu nieprzyjemnych dla nas sytuacji. Bo cel na pewno jest szczytny, wiele pracy się włożyło (włoży) w swoje dzieło, a później rozczarowania, że np. pasjonaci jeżdżą jak po łysej kobyle, a myśmy tyle się napracowali. Po prostu dla mnie jest to niezdrowe.
Jeszcze jedną rzeczą jest to, że czasami nie mierzymy sił na zamiary i wychodzą babole. Często przy takich okazjach pół Polski się jara na coś obiecując wsparcie i kasę, a po pół roku wszystko idzie w diabły. Dobrym przykładem jest StuG IV (chodzi o tego z Rgilewki) , gdzie na koniec państwo pokłóciło się o wszystko i o nic. W sumie WP przejęło interes i to było najlepsze dla tego powozu, bo inaczej dalej by sobie rdzewiał.
W każdym razie życzę rekonstruktorom wszystkiego dobrego, a przede wszystkim dbania o szczegóły i mocnego przemyślenia wszystkich aspektów takiego dzieła.