Planuje wykorzystać kontrolery STM32 (prawdopodobnie F4). Nie znam ich niestety, wiec chwilę to potrwa. Używałem do tej pory kontrolerów z rodziny 51, AVR, Fujitsu – ale to w większości starocie, chciałbym więc nauczyć się czegoś nowego. Najciekawszą architekturą wydaje się być ARM, a do STM mam akurat DISCOVERY F0 i F4 - stąd taki wybór.
FPGA na główny kontroler zdecydowanie nie – za cienki jestem w te klocki. Ale zastanawiałem się czy nie zrobić sobie drivera do wyjść PWM z MAX’a Altery. Zobaczymy.
Wyjścia będą wykonane na przekaźnikach Relpol’a. Co prawda lepiej było by wykorzystać do tego tranzystory, ale ja mam akurat zachomikowane sporo takich przekaźników. Szkoda ładować kasę w tranzystory skoro przekaźniki sobie leżą….
Oprócz długości kabla o której napisałeś, zaletą RS485 jest również to, że na jednej magistrali można powiesić wiele odbiorników. Dodatkowo, jeżeli do wymiany danych wykorzysta się protokół typu Master-Slave, to na tych samych dwóch przewodach każdy ze sterowników będzie mógł zarówno nadawać jak i odbierać – każdy sterownik będzie miał więc komplet danych z pozostałych sterowników. Do spięcia całości wystarczą więc dwa przewody i jeden wspólny protokół. Na RS232 czegoś takiego się nie osiągnie.
Co do wskaźników, to każdy z nich jest inny. W kokpicie są wykorzystane woltomierze, amperomierze, wskaźniki działające w oparciu o selsyny, w oparciu o silniki różnego typu, wskaźniki z układami silnik-selsyn, itp. itd. A w głowicy celownika na przykład są żyroskopy….

Jednym uniwersalnym sterownikiem się tego nie ogarnie.
No..., a dzisiaj nie chciało mi się brać za kolejną wiązkę, postanowiłem więc zająć się prawym przednim pulpitem. Do tej pory nie udało mi się zdobyć całego pulpitu – mam jedynie jego blaszany korpus. Resztę trzeba będzie zrobić samodzielnie.

Jak widać blacha jest w opłakanym stanie. Ma powyrywane wszelkie kotwiczki, gwinty i uchwyty. Przymierzam się do zrobienia tego pulpitu od dawna, udało mi się więc do tej pory uzbierać większość dupereli. Pół niedzieli spędziłem więc na szperaniu po szafach i sprawdzaniu co mam, a czego jeszcze mi brakuje. Udało mi się wyszperać większość gratów:

W brakach mam jeszcze jedną oprawę, przełącznik 5P2 i złącze elektryczne. Zadziwiające, bo uzbierałem do tej pory już chyba z wiadro złącz, a jak coś potrzeba to zawsze mi brakuje….
Na początek zająłem się wskaźnikiem ARU-3G. Okazało się że jest niesprawny. Zajrzałem więc do niego.

To prosty miliamperomierz. Na szczęście ustrój pomiarowy był OK a uszkodzona była cewka na wejściu. Nie zastanawiając się za wiele zwarłem ją po prostu kawałkiem kynaru.

No i wskaźniczek hula aż miło.
