Zacznę od tego, że w tych słowach:
Gwarantuję Tobie, że gdyby jutro wybuchła wojna z miejsca odrzuciłbyś wszelkie możliwe konwencje, prawa i tym podobne rzeczy.
bardzo krzywo oceniasz mnie i to jak ważne znaczenie ma dla mnie postępowanie zgodnie z sumieniem czy honorowe.
Chciałbym też napisać, że okropnie wszystko mieszacie i zaraz wyjdzie z tego klasyczna forowa/czatowa jazda po wszystkich tematach zamiast skupić się na jednym, konkretnym wątku.
Po pierwsze świadomość państwowa w obecnym charakterze (odnoszę się do słów m.in. "cały naród, cała społeczność wspiera swoje wojsko") to nie jest stary wynalazek. Podobnie wojna totalna. Wydaje mi się nawet, że masowa świadomość narodowa/państwowa i koncepcja wojny totalnej zaczęły się kształtować w podobnym czasie (gdzieś przełom XVIII i XIX wieku). To nie jest tak, że celem każdej wojny jest wybicie do nogi całej nacji czy innej społeczności. Nie na tym polegały przez lata wojny, żeby spalić ziemię (i wybić ludzi), którą się zajmowało - to się zwyczajnie nie opłacało.
Poza tym mieszacie pojęcia w kwestii obowiązywania prawa (czy to pisanego, czy moralnego). Otóż wygląda, że przyznajecie, że prawo może istnieć, ale nie jest respektowane, a to już zupełnie inna rzecz.
Mieszacie też zachowania walczących żołnierzy z zachowaniami żołnierzy względem ludności cywilnej strony przeciwnej.
W końcu, zastanawiam się, czy naprawdę dajecie przyzwolenie (może pochwalacie) zachowania, które w czasie pokoju uchodzą za niemoralne, czy jedynie je uzasadniacie/usprawiedliwiacie. W stylu: "on się tyle naoglądał śmierci, że potem nie miał oporów, żeby sam zabijać", co z punktu widzenia psychologii jest opisem sytuacji, z którym się zgodzę. Ale jeśli dodamy do tego jeszcze "on miał prawo zabijać" to stanie się oceną moralną, z którą zgodzić się już nie mogę.
Na koniec obrazowy przykład, żeby pokazać, jak brzmi Wasze zdanie. Weźmy polskiego myśliwca nad Anglią, który strzela do Niemca wiszącego na spadochronie. Polak ma świadomość tego, co Niemcy robią w Polsce. Ale czy pochwalacie jego zachowanie? (Niemiec i tak jest wyłączony z wojny i "skuteczność" nie ma tu już nic do rzeczy.) Czy może jedynie uzasadniacie "rozumiem, że w takiej chwili trudno opanować emocje"? W końcu, oceniając to z Waszej bezpiecznej pozycji teraz: na co sami chcielibyście się zdecydować, gdybyście byli na miejscu tego myśliwca? Ponieważ jeśli już w tym momencie nie mielibyście oporów przeciwko strzelaniu do ratującego się na spadochronie, to wolę nie wiedzieć, czego potrafilibyście się dopuszczać w czasie realnego konfliktu (albo w chwili, gdy "prawo nie patrzy").