Uwaga, spojler.
Grupa kilkunastu sowieckich żołnierzy, po przeprawie przez rzekę (Niemcy oczywiście jako idioci brzegu zajętej Wołgi nie bronią) i ataku żywych pochodni na umocnienia zlokalizowane w głębi, gdyż Niemcy wysadzają swoje składy paliwa (dla całej armii, sic!) zlokalizowane na... samiusieńkim brzegu Wołgi (sic! od strony sowieckiej, widoczne dla sowietów jak na dłoni) zajmuje dom stojący na wschodniej ścianie Palcu Dworcowego i napotyka w nim kobietę. Następnie Niemcy na ziemi niczyjej, w odległości strzału urządzają zgromadzenie mające na celu starogermańskie ofiarowanie dwóch Żydówek, poprzez spalenie ich żywcem (nie żartuję, to jest w filmie). Sowieci atakują zgromadzonych Niemców, ci wybiegają z wielu domów na placu i rozpoczyna się walka wręcz na otwartym terenie... Zakończona niemieckim ostrzałem moździerzowym. W efekcie sowietów zostaje bodajże 6 plus kobieta. Siedzą, gadają, Niemcy raz zaatakują, zostaną "po indiańsku odparci"... I sowieci siedzą, śpią, gadają, palą ogień, świece, bez żadnych czujek, wart, straży, sami w 6 na placu otoczeni przez kilkudziesięciu, a może i więcej Niemców.... Pewnej nocy urządzają nawet party urodzinowe dla niewiasty przy świecach, bez czujek, grają na pianinie i śpiewają. Na koniec siedzą wszyscy na schodach, dopijają flaszkę, bez czujek, a dowódca mówi, "No, teraz bojcy spać". A Niemcy siedzą i nic nie robią.... Wątku siłowego romansu niemiecko-rosyjskiego nawet opisywał nie będę. Finalny atak Niemców przez Plac Dworcowy na dom to już sama esencja głupoty - scenarzysta puścił do ataku na dom tyle Pzkpfw IV, że te ledwo, błotnik w błotnik, mieściły się na placu... Wielu idiotycznych i nierealistycznych wątków pobocznych nawet nie mam ochoty opisywać. Ziemia niczyja była miejscem spacerów....
Jeżeli ten scenariusz nie jest po prostu infantylny i głupi to jaki jest?