Rutkov, z tego samego powodu, dla którego w pierwszej wojnie na samolotach dowódców dyndały chorągiewki - ten wyróżniający samolot znak, jest dla skrzydłowych, nie dla przeciwnika. Łatwiej rozpoznasz dziabnięty żółtą farbą cały nos maszyny, czy taką chorągiew, niż numer maszyny - szczególnie jak sylwetkę maszyny widzisz tylko od góry/dołu, gdzie numerów nie malowano.
Ed Rasimus: "When Thunder Rolled: An F-105 Pilot Over North Vietnam" - na początku książki jest historia młodego pilota, który po zrzucie swoich bomb podleciał do innego F-105, myśląc, że to jego lider - co go jednak zdziwiło, że pod tym Thudem były jeszcze podwieszone półtoratonowe bomby. Z drugiej strony z kolei pilot myślał, że odrzutowiec zbliżający się do niego to MiG... dał w palnik i zrzucił bomby, które zdążyły się uzbroić i zdetonować na ziemi... tuż pod maszyną owego młodego pilota - durszlak z rury dopalacza i "zdmuchnięty" ster wysokości, ale maszynę udało się doprowadzić do domu. A tu masz już nie tylko radia, a i radar.
Problem w tym, że radia chcesz używać jak najmniej - masz kilkanaście/kilkadziesiąt maszyn na jednym kanale, więc w trakcie walki zdecydowanie nie chcesz recytować przepisu na babkę, a do tego radia nie były szyfrowane, a przeciwnik słuchał. Nawet dzisiaj więcej komend wydaje się rękoma i ruchami samolotu, niż przez radio. Chyba, że masz spokojne niebo nad Afganistanem i dwie maszyny "obrabiające" strefę.