Jeśli mówimy o "finansach publicznych" (gdzie już samo określenie jest typową "białą rękawiczką", bo właściwym określeniem jest "nasza krwawica") to różnicę robi zasadniczo tylko to czy pieniądze zostaną w Polsce, czy nie. Wybór "Europa kontra reszta świata" nie ma znaczenia, tym bardziej że mieszczą się w tej kategorii i Francuzo-Niemcy, i Włocho-Anglicy. W kwestii kluczowej zaś różnicę robi to, kto już "ma fabrykę" (a więc zainwestować będzie musiał wyłącznie w "rozszerzenie działalności", o ile w ogóle), a kto nie (a więc inwestycję poprowadzi "od podstaw", o ile w ogóle).
O ile wiem, Airbus Helicopters nie planuje przerzucać znaczącej części właściwego procesu produkcyjnego do Polski; zamierza jednak - w przypadku ew. wygrania przetargu - rozwinąć u nas zarówno obszar obsługowy, jak i szkoleniowy. Z jednej strony ogranicza to poziom inwestycji "wstępnych", daje jednak większe szanse długoterminowego utrzymania i rozwoju. No i oczywiście, jak to zawsze w przypadku sektora usługowego, znacznie większa część "obrotu" pozostanie na miejscu...