Do tego "w miarę pewne" źródła "donoszą" że spora część tych "dyżurów" jest delikatnie mówiąc "papierowa": załogi co prawda na dyżurze siedzą, ale jakby co to nie bardzo mają czym ratować lub wręcz w ogóle wylecieć. Stąd informacja o braku "obsługi nocnej" wydawała się dość wiarygodna.
(...) Park śmigłowcowy jak mało który sprzęt naszej armii bardziej przypomina sprzęt grupy rekonstrukcyjnej niż co najmniej średni poziom światowy! Nie obwiniam za ten stan tylko obecnej władzy bo to zaszłości i poprzednich.
A ja i owszem. Poprzednie ekipy - jakie by nie były, święte na pewno nie - wypracowały "jakieś tam" rozwiązanie. Może nie idealne (bo takich nie ma) i na pewno nie wszyskichzadowalające (takich też nie ma), ale na pewno lepsze niż żadne czyli lepsze niż stan obecny. Moim zdaniem o wiele więcej, ale "lepsze niż żadne" jest jedynym stanowiskiem nie podlegającym dyskusji (przykre jest to, że tak podły argument jest w tej sytuacji wystarczający...). "Zasługą" tylko i wyłącznie obecnej ekipy było wywalenie tego rozwiązania na śmietnik.
Co wydaje się posunięciem podwójnie szkodliwym, bo nawet jeśli nowe śmigłowce SAR nie rozpoczęły by jeszcze regularnych operacji, to po pierwsze przeszkolenie załóg/obsługi było by już w toku, a po drugie stanowiło by to tęgi bat na właścicieli Świdnika bo można by wtedy nie tylko nie obniżać wymogów, ale też zagrozić karnym zerwaniem umowy. Podstawy do tego były/są niezaprzeczalne, a mając w niedalekiej przyszłości perspektywę sporego zasilenia floty pełnowartościowym sprzętem można by sobie na to pozwolić. Obecnie jednak właściciel Świdnika wie aż za dobrze że ta opcja nie wchodzi w grę, więc weźmiemy "byle g****" bo (o ironio) lepsze to niż nic.