Miejsca raczej niewiele na dodatkowe węzły uzbrojenia w przypadku MiGa, ale może dałoby się tam upchnąć trochę więcej paliwa, może polepszyły by się nieco charakterystyki na większych kątach natarcia i zmniejszyło obciążenie powierzchni nośnej, ale czy taka modernizacja byłaby opłacalna ? Moim zdaniem nie - zbyt duże koszty przebudowy, zbyt mały efekt końcowy. MiG to samolot zbyt przestarzały moralnie i technicznie do tak radykalnego "grzebania" w jego konstrukcji.
Nie mówiąc już o upychaniu tam "bebechów" z Su-22M4 ...
Tak też myślałem:(
Pytałem gdyż piszę opowiadanko o pilotach żyjących w fikcyjnym kraju.
Historia zaczyna się w 1982.
Kraj naszych bohaterów to demolud który ma własny przemysł lotniczy.
Budowali "ołówki" na licencji od lat sześćdziesiątych. Bisy są podstawą ich lotnictwa i to na bisach latają nasi bohaterowie.
Ich sąsiedzi to klient/sojusznik USA. Tamci mają phantomy i F-5 ale teraz zaczeli kupować Tomcaty i Falcony.
Tak więc ołówek zaczyna przestawać być konkurencyjny. Kraj naszych bohaterów kupił licencję na Miga 29 ale budować dwudziestegodziewiątego to nie takie hop siup, a wygląda na to że szykuje się wojna.
Ruscy chętnie sprzedadzą nam co chcemy ale "w razie W" to pewno podpiszą embargo.
W czasie ostatniego konfliktu zarówno Ameryka jak i ZSRR nie dostarczały broni i pozostali neutralni.
W trzyletniej wojnie wygrał demolud naszych bohaterów bo mogli produkować samoloty i części zamienne podczas gdy phantomy i Tigery ich wrogów rdzewiały na lotniskach z braku części.
Tak więc wojna została wygrana, kto trzeba zabity, embargo zdjęte i obie strony zaczęły kupować co się da aby unowocześnić swoje parki maszyn. Nasi na kupowali Migi 23MLD i Su-22M4 oraz licencje na 29-tke.
Tamci Tomcat-y i Falcony.
Tak więc mamy teraz jest 1987. Pełne magazyny migów 21 które są przestarzałe i fabryki które je niedawno produkowały.
Produkcja 29 nie ruszy za szybko.
Więc teraz autor kombinuje skąd wziąć samoloty, oraz jak usprawnić bisa w realiach końca lat osiemdziesiątych.