Problem z całym tym biznesem jest jeden - wszyscy wiemy jak działa silnik DCS, wszyscy wiemy ile czasu trwa zrobienie w nim czegokolwiek i wszyscy wiemy jak wiele jest wciąż problemów mimo tony patchy. Ludzie by chcięli, bo im się marzy genialny sim, ale toczą psychomachię między nadzieją a rozsądkiem.
Drogi Mazaku, ludzie muszą sobie podyskutować, bo w Polsce już tak jest, że bez narzekania nie da się nic osiągnąć. Luthierowi zostało 13K do cheat-plane'a, a ja jestem zupełnie bezstronną osobą, która ani centa nie zamierza mu dać, bo 20 koła, które kosztowała mnie Kłoda uważam za pieniądze mniej zmarnowane niż ta sama ilość, którą właśnie konsumuję w formie piwa i fajek, ale z całego serca życzę Luthierowi sukcesu. Simy muszą wychodzić, bo jak nie to świat się zawali i moja dziewczyna będzie miała nadmiar szczęścia spowodowany nadmiarem mojego wolnego czasu.

Ja mam czasami apokaliptyczne wizje i jedna z nich jest taka: nowy Iłek od 777 zmiażdży suty i znów nakręci modę na symulacje, dzięki temu panowie, co robią Outerrę wejdą na KS, czy za pomocą innych źródeł zdobędą milard dolarów i powstanie sim ostateczny, a ED i Bohemia Interactive wylecą z biznesu. Ale że to jest odległa przyszłość, pozwólcie, że zaprezentuję mój własny projekt zrzutki na to:
http://www.mortarinvestments.eu/products/tanks-2/t-72-42#currency=USDZa jego pomocą przejmiemy władzę, Mazak zostanie Prezydentem, Grover Premierem, Empeck obejmie Ministerstwo Sztuki, a ja zadowolę się skromnym stanowiskiem Ministra Wojny i od razu zajmę się ambitnym planem podbicia Madagaskaru. Wiedzieliście, że znaleziono tam największe jajo na świecie?
Można nawet założyć na to Kickstartera i mam genialny plan promocji: moj kolega ma wujka, który takim czołgiem kiedyś jeździł - zrobimy wideo-wywiad z tym człowiekiem, a później z tym moim kolegą bo jest łysy, groźnie wygląda i leciał kiedyś ekranoplanem. Obiecamy też zniesienie podatków.

A tak poważnie, to cały problem tego tematu i wszelkie dyskusje z nim związane wynikają z jednej rzeczy - ED, Luthier i spora część rosyjskich sim-devów żyje na dziwnej planecie w równoległym wymiarze, gdzie nikt nie słyszał o badaniach rynku, reklama nie została wynaleziona, a niejasność zapewnia sukces i niczego nie można ujawnić klientom uczciwie, bo zaraz do drzwi zapuka Politbiuro. Dlatego właśnie ludzie się rozdrabniają na dyskusje, zamiast rzucić hajs na stół i cierpliwie czekać premiery.