Autor Wątek: Lot pożegnalny - marnotrawienie pieniędzy vs. tradycja.  (Przeczytany 4949 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Lot pożegnalny - marnotrawienie pieniędzy vs. tradycja.
« dnia: Listopada 06, 2013, 13:25:30 »
Cytat: Głos z...
O ile pamiętam, to jak Witek "odlatywał" to była wyjątkowo parszywa pogoda- trochę lipa jak na taki lot i okoliczności...

Lekko nie było, ale jaka służba taki lot, łatwizna mnie nie interesowała.  :)

Cytat: Piotrek
No tak, tylko to nadal nie zmienia faktu, że przydatność takiego lotu jest mniejsza, niż gdyby w kabinie miał siedzieć młody uczeń + instruktor.
Mówisz, że nie jest to imprezka organizowana ot tak. Ok, ma to podstawę prawną, ale czy to coś zmienia w ekonomicznym postrzeganiu ? To trochę jak fajerwerki na koszt gminy/miasta.

W ten sposób można podważyć sens każdego lotu bez "młodego" pilota w kabinie, choćby loty inspektorów, czy dowódców wyższego szczebla, mających za sobą latanie w "linii".
Jednak praktykuje się to, ponieważ podtrzymują oni nawyki i w jakiś sposób pozostają w stałym kontakcie z tym czym dowodzą.
Właśnie często tak bywa, że lot pożegnalny łączy się z takim właśnie wykonaniem zadania. Jeden żegna się, a drugi robi coś co przedłuży jego aktualność jako instruktora, czy w określonych warunkach meteo.

Nikt nie zadał pytania dlaczego lot pożegnalny wykonuje się na dwusterze. Z prostej przyczyny - w czasach kiedy pilot siadał sam do ostatniego lotu, zdarzało się, że był to istotnie jego ostatni lot, a później to tylko ceremoniał pogrzebu wojskowego. Nie pamiętam daty, ale po katastrofie w okolicach Zamościa, nakazano wykonywanie takiego lotu na dwusterze.

Kolejna rzecz, dlaczego człowiek, który poświęcił się temu dość ciężkiemu zawodowi, ma być po jakiejś misji kopnięty w cztery literki, zabrane przepustki i do widzenia? Jest to też wyraz szacunku dla tegoż pilota. Nie jeden z nich może powiedzieć, że w czasie swojej służby "dał" podatnikowi maszynę całą i nadającą się do naprawy, a mógł spokojnie "wysiąść", może to nie jest najmocniejszy argument, ale też należy to wziąć pod uwagę.
Nikt nie wystawia rachunku pilotom liniowym, za to, że przez ich... roztargnienie podrywa się dwa samoloty z dyżuru bojowego, które lecą za pieniądze podatnika, po to by przypomnieć "roztargnionemu" o nawiązaniu łączności. To też kosztuje i można by rzecz, że ma znikomą wartość szkoleniową.

Po co trenować do pokazów lotniczych, tworzyć tafle i inne wygibasy zbędne z punktu widzenia taktyki? To też za pieniądze podatnika.



Offline bip3r

  • *
  • 13 WELT
    • www.13welt.pl
Odp: Lot pożegnalny - marnotrawienie pieniędzy vs. tradycja.
« Odpowiedź #1 dnia: Listopada 06, 2013, 15:24:25 »
Cytuj
Kolejna rzecz, dlaczego człowiek, który poświęcił się temu dość ciężkiemu zawodowi, ma być po jakiejś misji kopnięty w cztery literki, zabrane przepustki i do widzenia? Jest to też wyraz szacunku dla tegoż pilota.

I to jest najistotniejsze IMHO w całej tej niepotrzebnej dyskusji, tyle że rozszerzyłbym to na wszystkich ludzi. W tych czasach, gdzie większość patrzy tylko przez pryzmat mamony, zapomina się po prostu o człowieku. Takie wychowanie chyba teraz, taki znak czasów.. Nie życzę nikomu, ale pewnie większość z nas to kiedyś odczuje, kiedy przyjdzie taki czas, że przestanie być potrzebny do danej pracy i zostanie tak potraktowany, jak niektórzy tutaj postulują - przez pryzmat kasy.. Kop w d*pę i spuścić za kimś wodę. Nic ponad to, bo się nie opłaca :/
"Jestem Polak, a Polak to wariat, a wariat to lepszy gość." K.I. Gałczyński


13WELT YouTube Channel

Offline Redspider

  • *
  • Pure evil....ZŁOOOOO !
Odp: Lot pożegnalny - marnotrawienie pieniędzy vs. tradycja.
« Odpowiedź #2 dnia: Listopada 06, 2013, 15:43:09 »
Umówmy się, że jak najbardziej mogę tolerować aby takie loty się dobywały. Mam do tego prawo bo to idzie z MOICH podatków. Nie widzę w tym niczego zdrożnego. Natomiast mam wk..w jeśli chodzi o sytuację w Malborku. Ten oficer ma plamę na honorze i nie powinien być w ten sposób honorowany. Ta plama jest tym większa, że w swoim sumieniu powinien, jako oficer bądź co bądź, wiedzieć, że takiej sytuacji nie powinien tego lotu odbyć. Po prosu nie zasłużył na niego. Nie ma tu znaczenia czy dało to nalot dla instruktora czy nie. W mojej firmie złodziei wywala się na pysk. Jedynie na co pozwalam to złożyć samemu wypowiedzenie, taki akt łaski.
NA PLASTERKI !!!

Geniusz może mieć swoje ograniczenia, ale głupota nie jest tak upośledzona

Offline Marzen

  • *
  • Dzban Fan :)
Odp: Lot pożegnalny - marnotrawienie pieniędzy vs. tradycja.
« Odpowiedź #3 dnia: Listopada 06, 2013, 15:52:23 »
+1 do Redspidera. To właśnie chodzi o ten konkretny przypadek. Dowódca zostaje odwołany  w związku z przekrętami na grube miliony w ustawianiu przetargów. Powinni go kopnąć w dupsko i jeszcze zdegradować, ale u nas to się wszystko pod dywanik zamiecie i poczeka aż sprawa ucichnie ...

Odp: Lot pożegnalny - marnotrawienie pieniędzy vs. tradycja.
« Odpowiedź #4 dnia: Listopada 06, 2013, 16:13:50 »
Lekko nie było, ale jaka służba taki lot, łatwizna mnie nie interesowała.  :)

W ten sposób można podważyć sens każdego lotu bez "młodego" pilota w kabinie, choćby loty inspektorów, czy dowódców wyższego szczebla, mających za sobą latanie w "linii".
Jednak praktykuje się to, ponieważ podtrzymują oni nawyki i w jakiś sposób pozostają w stałym kontakcie z tym czym dowodzą.
Właśnie często tak bywa, że lot pożegnalny łączy się z takim właśnie wykonaniem zadania. Jeden żegna się, a drugi robi coś co przedłuży jego aktualność jako instruktora, czy w określonych warunkach meteo.

Toyo, wszystko rozumiem. Mi chodzi o sam fakt, że lot jest specjalnie wydzielony(czego, nawiasem mówiąc, do wczoraj nie wiedziałem) i w kabinie siedzi dwóch pilotów, z czego jeden następnego dnia lub niewiele później będzie w rezerwie, ale dziś leci sobie czysto dla przyjemności.
Zamiast tego, w kabinie mogłoby siedzieć dwóch ludzi, którzy jeszcze jakiś czas będą korzystać z tego, co w tym locie zdobędą - choćby nawet dowódca wyższego szczebla dla - jak to powiedziałeś - kontaktu z miejscem, którym dowodzi.


Nikt nie zadał pytania dlaczego lot pożegnalny wykonuje się na dwusterze. Z prostej przyczyny - w czasach kiedy pilot siadał sam do ostatniego lotu, zdarzało się, że był to istotnie jego ostatni lot, a później to tylko ceremoniał pogrzebu wojskowego. Nie pamiętam daty, ale po katastrofie w okolicach Zamościa, nakazano wykonywanie takiego lotu na dwusterze.

A to akurat nieprawda - kiedyś poruszany był temat na tym lub innym forum - sam odpowiadałeś na to pytanie  :)



Kolejna rzecz, dlaczego człowiek, który poświęcił się temu dość ciężkiemu zawodowi, ma być po jakiejś misji kopnięty w cztery literki, zabrane przepustki i do widzenia? Jest to też wyraz szacunku dla tegoż pilota. Nie jeden z nich może powiedzieć, że w czasie swojej służby "dał" podatnikowi maszynę całą i nadającą się do naprawy, a mógł spokojnie "wysiąść", może to nie jest najmocniejszy argument, ale też należy to wziąć pod uwagę.

A dlaczego, Twoim zdaniem, nie można byłoby tego zorganizować tak, że po ostatnim zadaniu - tylko faktycznym zadaniu, a nie typowym locie pożegnalnym - po wyjściu z jednomiejscowego samolotu lub szparki(w zależności od typu zadania) odbywa się cała ceremonia, stosowna po locie pożegnalnym, czyli: kwiaty, przemówienia, buzi-buzi itd. ? Poza tym, czy wystarczającym podziękowaniem nie jest wcześniejsza emerytura, wcale nie mała jak na polskie realia ?

Nikt nie wystawia rachunku pilotom liniowym, za to, że przez ich... roztargnienie podrywa się dwa samoloty z dyżuru bojowego, które lecą za pieniądze podatnika, po to by przypomnieć "roztargnionemu" o nawiązaniu łączności. To też kosztuje i można by rzecz, że ma znikomą wartość szkoleniową.

Tak samo jak nikt nie wystawił rachunku mojej sąsiadce, która, kiedy byliśmy dziećmi, zabierała nam piłki. Fakt, bywaliśmy złośliwi, bo skakaliśmy przez jej płot i sami odbieraliśmy swoją własność. Ona postanowiła wezwać policje, zamiast rozsądnie się dogadać. Myślisz, że zapłaciła za interwencję ?
Przypuszczam, że takie loty są pewną specyfiką lotnictwa bojowego w kraju spokojnym, nieprowadzącym żadnego konfliktu zbrojnego.
Tak samo jak interwencja policji do sporu między sąsiadami o słoik ogórków lub właśnie piłkę. Jest zgłoszenie - trzeba wykonać, chociaż mogę się mylić i - jak wiesz, bo wielokrotnie na priv pytałem Cię o pewne szczegóły - chętnie czegoś się dowiem.

Po co trenować do pokazów lotniczych, tworzyć tafle i inne wygibasy zbędne z punktu widzenia taktyki? To też za pieniądze podatnika.


Akrobacja ma wymiar praktyczny, jak przypuszczam i piloci latający w "linii" korzystają z tego w codziennym lataniu. Umiejętność akrobacji na małej wysokości pewnie daje jakiś walor w różnych ćwiczeniach np. walce czy po prostu szeroko pojętym opanowaniu samolotu(nabicie łapy). Mylę się ?
Powiem Wam tak. Na tym forum, mój tok rozumowania może nie być przyjęty zbyt ciepło. Za dużo tu Pasjonatów przez duże P. Ja sam, Toyo, nie dziwię się chęci pożegnania z lotniczą karierą w ten sposób, tylko wiem, że reakcja wielu ludzi na wiadomość o takim locie jest taka, jak moja teraz.

Offline cygan

  • APAsq
  • *
Odp: Lot pożegnalny - marnotrawienie pieniędzy vs. tradycja.
« Odpowiedź #5 dnia: Listopada 06, 2013, 16:20:48 »
Cytuj
A dlaczego, Twoim zdaniem, nie można byłoby tego zorganizować tak, że po ostatnim zadaniu - tylko faktycznym zadaniu, a nie typowym locie pożegnalnym - po wyjściu z jednomiejscowego samolotu lub szparki(w zależności od typu zadania) odbywa się cała ceremonia, stosowna po locie pożegnalnym, czyli: kwiaty, przemówienia, buzi-buzi itd. ? Poza tym, czy wystarczającym podziękowaniem nie jest wcześniejsza emerytura, wcale nie mała jak na polskie realia ?
A sądzisz że taki "ostatni lot" można do końca przewidzieć i zaplanować żeby odbyło się tak jak to opisujesz?

Cytuj
Natomiast mam wk..w jeśli chodzi o sytuację w Malborku.
I to jest to 10% które miałem na myśli że w pewnych przypadkach takie loty się odbywają choć nie powinny.

Patrzenie nazbyt przez pryzmat rzekomego marnotrawienia kasy  na wiele innych rzeczy doprowadziłoby świat do paranoi.
Bo jak pisze Toyo , wiele innych np. imprez mogło by okazać się z tego punktu widzenia niepotrzebnych. I co wtedy ..... marazm i szarość otaczającego nas świata.
« Ostatnia zmiana: Listopada 06, 2013, 21:39:38 wysłana przez Leon »
FS 2004/FSX  DCS  BMS  TOH  ARMA3

Odp: Lot pożegnalny - marnotrawienie pieniędzy vs. tradycja.
« Odpowiedź #6 dnia: Listopada 06, 2013, 16:23:45 »
Loty i związane z nimi zadania pewnie można planować. Zdaję sobie sprawę, że czasami z różnych powodów nie wychodzi. A jak nie wyjdzie, to trudno. Co zrobić ?

Odp: Lot pożegnalny - marnotrawienie pieniędzy vs. tradycja.
« Odpowiedź #7 dnia: Listopada 06, 2013, 16:49:05 »
Cytat: Piotrek
A to akurat nieprawda - kiedyś poruszany był temat na tym lub innym forum - sam odpowiadałeś na to pytanie  :)
Jeżeli wiesz gdzie to podrzuć linka, bo coś mi świta, ale nie jestem pewnie, przejrzałem też literaturę i nie mogę nic znaleźć.
Tamta historia musi być głęboko zakodowana w formie jaką przytoczyłem powyżej, a później musiałem dotrzeć do źródeł, jednak jak widać urban legend siedzą głębiej.

OK, tak czy inaczej, nie wyobrażam sobie lotu pożegnalnego w czasie wykonywania zadania, np. treningu. No bo po co trening skoro to ostatni lot, pominę aspekt napięcia, wzruszenia, czy czegokolwiek, a mającego wpływ na bezpieczeństwo.
Świadomość tego, że lecę po raz ostatni na pewno nie byłaby gdzieś w tle, a raczej dominowała by.

Niestety taka jest ludzka natura, poza tym "bezpiecznik" w kabinie nie pozwala na sprawdzenie tego co co chciałby może sprawdzić pilot, a przed tym lotem bał się o karierę.
Ten lot jest bardzo ryzykowny.

Kolejna rzecz, każdy kto "rzuca kwitem" (odchodzi do cywila), zdaje sobie sprawę, że poleciał ostatni raz na lot treningowy, bojowy, czy jako instruktor, ale wie, że nie ma co kombinować, bo jeszcze czeka go lot pożegnalny, jeżeli przegnie, to zostanie tego pozbawiony. To dowodzi ważności tego lotu dla pilota.
Niestety, można tu snuć przypuszczenie i dywagować, ale ludzie są ludźmi z całym bagażem zalet i wad.

A propos wykonania takiego lotu przez tego pana, czy ktoś postawił mu zarzuty? Nie. Czy ktoś go wyrzucił z wojska? Nie, został zdjęty ze stanowiska i podjął w związku z tym decyzję o odejściu. 
Cała sprawa ma swój początek na facebooku, jak widać nie jest to dobre miejsce na rozliczanie swoich prywatnych rachunków. Skąd cena 100 tyś. złotych za lot, czy taka była, a może większa, temat podchwycili dziennikarze i niestety, ale rykoszetem dostali wszyscy piloci. Czy o to chodziło? To, że poleciał człowiek, który wg tego komentarza pod zdjęciem nie powinien polecieć, jest obecnie malutkim problemem wobec "bizantyjskiego rozpasania" w wydatkowaniu publicznych pieniędzy.
Kolejna sprawa, gdyby ten człowiek był aż tak bardzo skompromitowany, to nie sądzę, że ktokolwiek zmusiłby do uczestniczenia tak licznej grupy ludzi. Raczej poszłoby niewielu, znam przypadek, że na pożegnanie nie poszedł nikt kto ni musiał, czyli był tylko dowódca (i to z obrzydzenie), lotu pożegnalnego wtedy nie było, bo nikt nie chciał wsiąść do kabiny jako instruktor.
 

Ale znam za to inny przypadek, gdzie gość nie powinien przekroczyć nawet bramy lotniska, miał wyrok i poleciał, też żegnało go kilka osób.

Jako ciekawostkę podam, że byłem świadkiem lotu pożegnalnego generała Hermaszewskiego, wykonał go chyba w 1995 roku. Odchodząc z jakiegoś powodu nie poleciał, więc zwrócił się do ówczesnego d-cy SP, a ten wyraził taką zgodę, długo po jego odejściu.


Odp: Lot pożegnalny - marnotrawienie pieniędzy vs. tradycja.
« Odpowiedź #8 dnia: Listopada 06, 2013, 16:49:47 »
To właśnie chodzi o ten konkretny przypadek. Dowódca zostaje odwołany  w związku z przekrętami na grube miliony w ustawianiu przetargów. Powinni go kopnąć w dupsko i jeszcze zdegradować, ale u nas to się wszystko pod dywanik zamiecie i poczeka aż sprawa ucichnie ...
A czy dowódca tej bazy został oskarżony o jakieś przestępstwo (postawiono mu jakieś zarzuty?) czy aby nie został po prostu odwołany z racji zaistniałej sytuacji?

Faceta odwołano ze stanowiska, wybrał zapewne w tym momencie odejście na emeryturę - ale nie jest oskarżony o jakieś przestępstwo, prokuratura postawiła zarzuty paru żołnierzom i pracownikom cywilnym jednostki - ale nie jej dowódcy. Stracił stanowisko, to fakt - ale jakieś porównywanie do złodziei w swojej firmie i gadanie głupot o wywalaniu na "zbity pysk" to kompletna głupota.

Gdyby każdego dowódcę jednostki, w której jakiś żołnierz lub cywil popełni przestępstwo wywalano na "zbity pysk" i degradowano jak to sugerują niektórzy "znawcy" armii - to bardzo szybko nie byłoby komu tymi jednostkami dowodzić. No, ale gazety szczekają (oni przynajmniej na tym zarabiają na życie) to trzeba powtórować.

Ponadto zauważam, że to na razie jest śledztwo, są zarzuty prokuratorskie - ale jeszcze nikt nikogo nie skazał prawomocnym wyrokiem sądu. Jakoś tak się składa, że znam parę osób, którym stawiano różne zarzuty (w tym siebie), a z sali sądowej wychodzili jako niewinni, a czasem i w wyniku sprawy okazywało się, że przestępstwo tak naprawdę nie miało miejsca, albo potem sądzono zupełnie kogo innego. Znałem nawet przypadek, że gdzieś się pośpieszono, wywalono na "zbity pysk", a po 2 latach - trzeba było przywrócić do służby, wypłacić pobory za te 2 lata z odsetkami, bo się okazało, że gość był niewinny. W tym kraju jeszcze (na szczęście) o winie decydują sądy, a nie brukowce i TV.

PS. Widzę, że Toyo był o 42 sekundy szybszy - jak to myśliwiec...  ;)

Odp: Lot pożegnalny - marnotrawienie pieniędzy vs. tradycja.
« Odpowiedź #9 dnia: Listopada 06, 2013, 16:56:19 »
Toyo, o link będzie trudno, ale podejrzewam drugie, większe forum i wiadomości priv(kłania się sekundant), ale skrzynkę mam też opróżnioną, chociaż może coś znajdę.

Cóż, co do natury ludzkiej i skłonności pilotów(niektórych) do przeginania. To też jest ciekawy argument.

A lot pożegnalny gen. Hermaszewskiego był z gen. Rutkowskim - nawet w książce jest na ten temat wzmianka.


Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
Odp: Lot pożegnalny - marnotrawienie pieniędzy vs. tradycja.
« Odpowiedź #10 dnia: Listopada 06, 2013, 17:39:46 »
+1 do Redspidera. To właśnie chodzi o ten konkretny przypadek. Dowódca zostaje odwołany  w związku z przekrętami na grube miliony w ustawianiu przetargów. Powinni go kopnąć w dupsko i jeszcze zdegradować, ale u nas to się wszystko pod dywanik zamiecie i poczeka aż sprawa ucichnie ...

Małe sprostowanie. Przetargami zajmują się odpowiedni ludzie, a nie osobiście dowódca (no chyba, że lubi lub ma ochotę). Jego rola zaczyna się i kończy na złożeniu podpisu. Akurat w tym przypadku dowódca nic tam nie ustawiał. Poleciał ze stanowiska, bo ktoś musiał. Ok, ktoś może powiedzieć, że nie dopilnował ale ktoś kto nie robił nigdy przetargów ten nie wie jak to wygląda w praktyce. Poza tym trzeba mieć zaufanie do swoich podwładnych, bo inaczej wywiozą Cię do wariatkowa. Osoby umoczone przyznały się do winy i odpowiadają z wolnej stopy.

Poza tym czepianie się jakiś pożegnalnych lotów to głupota. Jakby tak zsumować ilość marnowanej kasy w innych miejscach to by się okazało, że każdego z Nas stać na własnego lekarza. Ostatnią z takich głupot jest pomylenie miast przez BORowików przy ochronie prezydenta. Podejrzewam, że za ten wypadek przy pracy ze dwa loty pożegnalne lub porządną rehabilitację można by Rekinowi fundnąć.
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"

Odp: Lot pożegnalny - marnotrawienie pieniędzy vs. tradycja.
« Odpowiedź #11 dnia: Listopada 06, 2013, 23:57:34 »
Dowódca zostaje odwołany  w związku z przekrętami na grube miliony w ustawianiu przetargów. Powinni go kopnąć w dupsko i jeszcze zdegradować, ale u nas to się wszystko pod dywanik zamiecie i poczeka aż sprawa ucichnie ...
W dupsko to należy kopnąć upośledzone społeczeństwo, które wierzy we wszystko, co w TV powiedzą. Ty już przeanalizowałeś dowody, osądziłeś gościa i chcesz wykonania wyroku. Widziałem z bliska dysonans między faktami a wersją przedstawianą przez media i uwierz mi - to, co słychać w TV, radiu czy widać w gazetach to zlepek niedomówień skleconych tak nie inaczej w celu osiągnięcia efektu.
Dlatego bądź łaskaw wstrzymać się z radykalnymi osądami, kiedy nie wiesz o sprawie nic.
nie zmienia to faktu, że jeżeli ktoś jest winny - powinien ponieść karę.

Co do strasznych kosztów pożegnania pilota - dramatycznie większe koszty ponosi cały kraj w wyniku:
- niekompetencji polityków w procesie legislacyjnym
- wycieczek po kraju stada ministrów i zastępców w świcie BOR jedynie w celu poprawy PR
- wycieczek międzynarodowych (nazywanych podróżami służbowymi) dla otoczenia polityków i dyplomatów
- dysponowania przez posłów samochodami służbowymi (kiedy zarabiaja o niebo więcej od ludzi prowadzących DG z własnym autem jako transportem)
- dysponowania przez ministrów samochodami i kierowcami ich wożącymi
- dysponowania przez wszelkiego rodzaju urzędy samochodami służbowymi dla... najlepiej zarabiającej kadry
- wszelkiego rodzaju ceremonii państwowych z oficjalnymi pogrzebami, defiladami i tym podobnymi manifestacjami szacunku i siły
- premiami motywacyjnymi dla niekompetentnych nierobów chowających się za machiną biurokracji

To są nawet dziesiątki milionów złotych w skali dnia... nie lepiej zająć się tymi problemami?

Za roczne premie w jednym ministerstwie możesz sfinansować loty pożegnalne wszystkich pilotów ŚP przez następne 180 lat. A moim skromnym zdaniem akurat Piloci wojskowi zapracowali dużo solidniej na pełen szacunku gest  niż politycznie pieniacze i niekompetentni i bezmyślni urzędnicy (pracowałem kiedyś w IT w Administracji Państwowej, moja żona również, więc nawet nie próbuj dyskutować na ten temat). Wśród pilotów odsetek tych, którzy chcą i się naprawdę starają oraz są kompetentni w swoim fachu jest IMO na poziomie 95%. Wśród urzędników i polityków - 10%.



Odebranie pewnych uprawnień wszystkim z winy jednego niech skutkuje na resztę budżetówki - jeden urzędas dał plamę - nikt z budżetówki premii nie dostanie przez następne 3 lata. Oszczędzimy kilkanaście miliardów i migiem (sic!) spłacimy F-16.

Poko

  • Gość
Odp: Lot pożegnalny - marnotrawienie pieniędzy vs. tradycja.
« Odpowiedź #12 dnia: Listopada 07, 2013, 07:50:45 »
W dupsko to należy kopnąć upośledzone społeczeństwo, które wierzy we wszystko, co w TV powiedzą. Ty już przeanalizowałeś dowody, osądziłeś gościa i chcesz wykonania wyroku.
Amen! Święta racja. Widziałem już zbyt wiele podobnych sytuacji, kiedy to takimi sposobami załatwiali niewinnych, nieprzekupnych i rzetelnych ludzi, na których miejsce dopiero powsadzano przekręciaży, którzy kombinowali z górą. Dlatego dzisiaj kto trzyma media, ten rządzi. Sry za off-top.

Offline Redspider

  • *
  • Pure evil....ZŁOOOOO !
Odp: Lot pożegnalny - marnotrawienie pieniędzy vs. tradycja.
« Odpowiedź #13 dnia: Listopada 07, 2013, 08:28:35 »
Widzę, że generalnie  to społeczeństwo nie dorosło do pewnych zachowań. Dla mnie to taka trochę demagogia, że skoro jeszcze go nie oskarżono, nie skazano to jest nie winny. w świetle prawa tak. Jak najbardziej. Skoro zastaliśmy kogoś z dymiącym pistoletem nad zwłokami to jest mordercą czy też nie (zakładam, że nie mamy wątpliwości, że ta osoba to zrobiła np widząc to). To jest to morderca czy nie skoro jeszcze nikt go nie oskarżył w świetle prawa ? Moim zdaniem jest. To jak skończy się proces to sprawa drugorzędna. Ostatnio w Szwecji jeden z ministrów zapłacił służbową kartą za prywatny obiad i podał się do dymisji. Ciężko to sobie wyobrazić w Polsce. Dużo wody w Wiśle jeszcze upłynie zanim dojdziemy do takich standardów. Wracając do rzeczonego dowódcy. Wyobrażam sobie, że w tej sytuacji to on powinien sam podać się do dymisji a nie czekać aż go zdejmą ze stanowiska a potem łaskawie rzucić papierem na stół. Czy brał udział czy nie to osobna kwestia. najważniejsze jest to , że był DOWÓDCĄ i bierze na siebie odpowiedzialność za to co się tam dzieje. Nie ma tłumaczenia. 
Tak od siebie powiem, że wkurzają mnie niby takie drobiazgi. W Polsce przykład tego ministra byłby bagatelizowany bo przecież ile ten obiad mógł kosztować. Tak samo na ulicy. Co tam, że ograniczenie do 50 ja tylko jadę 70. Ogólnie stosunek Polaków do prawa, wzajemnego poszanowania, poszanowania cudzej własności (i tej wspólnej też) i spokoju uważam za niski. Zbywa się to machnięciem ręki, róbta co chceta  (rozumiane na opak, bo tak wygodniej) itp. Dobra dość tych żali...
NA PLASTERKI !!!

Geniusz może mieć swoje ograniczenia, ale głupota nie jest tak upośledzona

mmaruda

  • Gość
Odp: Lot pożegnalny - marnotrawienie pieniędzy vs. tradycja.
« Odpowiedź #14 dnia: Listopada 07, 2013, 13:28:01 »
Prawda leży pewnie po śrdoku, ale warto zauważyć, że cokolwiek złego w tym kraju się nie dzieje to na nic nie ma pieniędzy. Służba zdrowia? Nie ma pieniędzy. Dzieci chore na raka? Nie ma pieniędzy. Emerytury? Nie ma pieniędzy. Autostrady? Nie ma pieniędzy. Jest kryzys, dziura budżetowa, dług publiczny, więc trzeba podnosić podatki, wiek emerytalny, wprowadzać opłaty od deszczówki, segregacji odpadów i od tego, że ktoś was do pracy podwiezie. Ale to wszystko nie dotyczy jednej domeny tego kraju: wojska. Tony sprzętu jest zamawiane tylko po to, żeby trafić do magazynu i być w idealnym stanie wyprzedane przez AMW za grosze, grube miliardy złotych idą na bzdurne projekty, które potem trzeba poprawiać (rosomaki), bo brakuje im jakichś ficzerów niezbędnych do sensownej operacji w warunkach bojowych, albo wywala się jeszcze inne miliardy na flotę, której i tak nie mamy i się nei zanosi, zebyśmy mieli. Nie wspomnę już, że ze***rać się chcemy i szastamy kasą na lewo i prawo na każde skinienie USA, żeby pomóc im w jakiejś kompletnie nie będącej w naszym interesie wojence w jakimś zapomnianym przez Boga zakątku świata. Tłumaczy się społeczeństwu, że zobowiązania sojusznicze, że wizy zniosą, że doświadczenie żołnierzy, ale to wszystko bajdy polityków. Aż takich zobowiązań nie mamy, wiz nam nie zniosą, a ci świetnie wyszkoleni wterani zdążą odejść na emeryturę zanim w ogóle trafi nas jakikolwiek bezpośredni konflikt. Bezprecedensowa jest sprawa tego, że dzień po ustaleniu budżetu pojawia się jakiś generał na audiencji u premiera i budżet trzeba ustalać na nowo, bo armijni czegoś tam za kilkanaście miliardów nie mają a bardzo im potrzebne, a potem media pokazują biednych wojaków, którzy płaczą, że przydałyby im się nowe pistolety (jesteśmy chyba ostatnim krajem, który wciąż inwestuje w broń krótką).

Ja się może nie znam, ale gdyby to ode mnie zależało, to te 140+ miliardów za które mamy znów kupić jakiś szmelc od Amerykanów poszłoby na hospicja dla dzieci (na które jakoś kasy nigdy nie ma), ratowanie kilku walących się zabytków i cała masę innych rzeczy, dzięki którym ten kraj choć trochę przestałby być taką szuflandią. Tradycja może i jest, ale tę kasę dałoby się lepiej spożytkować, zwłaszcza, że sprawie towarzyszy nieprzyjemny zapaszek i nie ma znaczenia, czy to medialna nagonka czy nie.