Armia zaczyna walczyć jak dostaje wyraźny rozkaz.
O rozpoczęciu walk nie może decydować jakiś dowódca małej jednostki, który może po prostu się boi.
Zagranie Rosjan ze zdjęciem oznaczeń przynależności państwowej było dość sprytne. Nie można użyć armii, bo raptem się okaże, że to cywile - terroryści, ale cywile. Nikt by się do nich nie przyznał, czyli spontaniczni terroryści. Można użyć policji, ale jak policjant ma startować przeciwko transporterowi opancerzonemu.
Stan wojenny, żeby walczyć z cywilami? W sumie u nas to już było.
Ma ktoś pomysły jak odeprzeć taki atak?