Przepychanki dyplomatów na szczycie nie wniosą niczego. To, co służy naszej racji stanu, to otwarcie całej wschodniej granicy dla zwykłych Rosjan, Białorusinów i Ukraińców - przynajmniej maksymalne ograniczenie opłat wizowych. Przyjadą, zrobią interesy, zarobią oni, zarobimy my, staną na nogach ich rodziny, staną nasze rodziny. I tak oddolnie buduje się pojednanie i tak możemy wreszcie zacząć przecinać ten przeklęty gordyjski węzeł złej przeszłości. Mafia i specsłużby i tak wjeżdżają bez problemów. Nie mogą zwykli ludzie i i ich potrzebujemy jako rzeszy klientów. Mogli w latach 90-tych, gdy byli dużo biedniejsi, tym bardziej mogą teraz. Unia, czytaj Niemcy zaczną burczeć, ale nie mogą nam zabronić sami zablokowani propagandą obłudnej troski o los Ukrainy. Nie słychać tylko u nas znaczącej siły politycznej, która by się o to głośno upomniała.