Heh, coś w tym jest... Ostatnio czytałem "Pierwsze 100 godzin wojny nuklearnej" wyd. MON z 1969r. Autora nie pamiętam. Pomijając Marksistowsko - Leninowski wstęp oraz frazesy typu "Wojska Układu Warszawskiego pierwsze nie przystąpią do wojny" itd... o imperialistach, militarystach i rewizjonistach nie wspominając

, praca ta ukazuje w piękny sposób początek, przebieg i skutki wojny nuklearnej. Przedstawia też różne warianty początku.
Dlaczego o tym mówię? Tak na dobrą sprawę to nawet bez użycia broni atomowej, dzięki właśnie takim zabawkom jak wspomniany AGM-158 JASSM wojna powietrzna będzie trwać właśnie wspomniane 100 godzin. Czy zatem jest możliwe aby państwo mające ok 200 F-16, "100 Tajfunów", kilka AWACS, zintegrowany system OP, plus samoloty do tankowania w powietrzu, np. w konflikcie z Rosją używającą TU-160 załamie się w wojnie powietrznej po 100 godzinach? Czy w wojnie "na pełną skalę" "zużycie lotnictwa" może być naprawdę tak duże, że po 100 godzinach wspomniane państwo po godnej podziwu walce obronnej i odgryzaniu się na terytorium npla będzie miało 15% stanu wyjściowego w samolotach?
Przepraszam za tak chaotyczną wypowiedź, ale za chwilę zamykają bibliotekę

.