Napiszę jak robię to w odniesieniu do wersji 1.2.14, bo zdaje się, że poprawili troszkę model lotu. Załóżmy, że ustawiłem się już na pasie startowym.
Blokuję kółko ogonowe (można też z odblokowanym, ale nie mam orczyka, więc nie bawię się w takie atrakcje), drążek lekko do siebie i w prawo, orczyk też w prawo - coś jak przygotowanie do zwisu w Mi-8. Radiatory na auto, klapy podniesione, trymuję nos na maksa w dół.
Przepustnica od siebie do mniej więcej 1,35-1,4 ATA, albo tak, żeby obroty wyniosły jakieś 2500 i kołuję.
I teraz zaczyna się zabawa, pilnuję orczykiem, żeby utrzymać mniej więcej prosty tor jazdy, samolot ma wielką tendencję do znoszenia w lewo, więc praktycznie kontra tylko w prawą stronę, tak samo trzeba pilnować, żeby lewe skrzydło nie opadało więc dopóki prędkość jest niska trzeba utrzymywać skrzydła w poziomie delikatnymi ruchami. Jak zaczniesz nabierać prędkości, centrujesz drążek i dajesz nawet lekko od siebie, żeby za wcześnie nie stracić kontaktu z podłożem, bo przeciągnięcie murowane, przy jakichś 200-220 powinno się dać już w miarę stabilnie lecieć, więc chowamy podwozie.
Polatalim, teraz wypadałoby wylądować:
przy 300 km/h zrzucamy podwozie, przy 250 klapy, dla zwiększenia powierzchni nośnej można otworzyć też radiatory.
ustawiamy się w osi pasa i schodzimy jakieś 230 - 250 km/h
Przyziemienie zawsze trzypunktowe, staram się już utrzymując maszynę w poduszce przypowierzchniowej ciągnąć drążek do siebie, tak aby samolot sam stracił siłę nośną i delikatnie opadł na pas (jakieś 180 km/h). W momencie dotknięcia kołami betonu - hamulce w podłogę i drążek całkiem do siebie. Powinno się udać bez rozwalenia końcówek skrzydeł, chociaż na początku z całą pewnością wygniesz trochę żeberek

Powodzenia!