W czasach zimnej wojny ilość godzin jakie załogi i maszyny robiły były spore, dzisiaj znacznie mniej, ciężko przytoczyć konkretne ilości godzin, bo są zależne od wielu czynników.
Od rodzaju lotniskowca niewiele zależy czas startu maszyn, bo pozostał u amerykanów tylko jeden typ: Nimitz. Raczej sposób w jaki się operuje. Np przygotowanie do uderzenia, to w ruchu są wszystkie 4 katapulty i start następuje co 20 sekund (średnio, bo czasy miedzy #3, a #4 są zwykle dłuższe niż między #1 i #2). Z kolei w czasie operacji w której bierze sporo maszyn (OIF, OEF), ale mało jest jednocześnie w powietrzu, startów jest mniej, bo można korzystać tylko jednej, lub dwóch katapult - wzdłuż lewej burty wykorzystuje się miejsce na postój maszyn, a maszyny jak E-2 i C-2 operując jednocześnie z innymi na katapultach #3 i #4 potrzebują sporo czasu do przygotowanie do startu, bo miejsce na katapulcie zajmują ze złożonymi skrzydłami, które rozkładają dopiero po starcie maszyny z sąsiedniego Cata. Pojedynczo katapulty potrzebują zwykle około 80 sekund do "przeładowania" - znaczy cofnięcia sanek, podłączenia maszyny i podniesienia ciśnienia w instalacji parowej do wymaganego poziomu. Tutaj leży dodatkowy problem w masie startujących samolotów - im większa ich masa, tym większego ciśnienia pary wymagają i przy ciężkich, objuczonych uzbrojeniem i paliwem maszynach, czasy starów są wydłużone z powodu oczekiwania na podniesienie się ciśnienia w instalacji parowej.
Katapulty też nie są bezawaryjne, oraz potrzebują przeglądów co kilka strzałów - najczęściej uszkodzeniom ulegają gumowe wkładki prowadzące sanki katapulty - było kilka wypadków w których te elementy oderwały się i zostały zassane do silników - w jednym wypadku jednomiejscowy F/A-18 stracił prawie oba silniki (całkowicie jeden, drugi był mocno uszkodzony). Teraz przy nowych elektromagnetycznych katapultach (EMALS) na okrętach klasy Gerald R. Ford czasy między przeglądami maja zostać kilkukrotnie wydłużone, rozwiązany też i będzie problemy instalacji parowej.