Obawiam się że wyjdzie z tego kolejne filmidło w stylu "Bitwy warszawskiej"... Plastik fantastic z love story w tle 
Tak sobie napisałem 2 lata temu... Sprawdziło sie.
Ale muszę pochwalić Adamczyka. Wygląda na to że on jeden rzetelnie przygotował się do roli. Aktorstwo pozostałych poniżej krytyki. Spodobała mi się scena z filmowym Frantiskiem, zresztą też z udziałem Adamczyka, kiedy to fajnie i naturalnie opierdziela Urbanowicz Czecha, za samowolkę. Jakoś lekko to wyszło, w przeciwieństwie do większości dialogów, które robią wrażenia rzeźbionych w bazalcie...
Dobra scena śmierci młodego, angielskiego żółtodzioba. Robi wrażenie. Nie wiem tylko, ile ma to wspólnego z "historią prawdziwą". Filmowy Zumbach to cukierkowy amant, niemieccy piloci schematyczni do bólu. Robi to wrażenie, jakby cała Luftwaffe posiadała tylko tych dwóch "bandytów", którzy wszędzie pojawiają się w parze

No słabo jest... Sceny w powietrzu, lepsze niż w produkcji angielskiej, to jedyny mocny punkt tego filmu. Dźwięk bardzo dobry, zupełnie niepotrzebna, napuszona muzyka. Patos wylewający się prawie z każdej sceny. Nasi wiecznie imprezują a nawet angielska pogoda dopisuje. Sielanka.
Na końcu sztampowe porównanie do sylwetek prawdziwych pilotów. Z tyłu usłyszałem głos jakiejś pani: "Boże jacy oni brzydcy byli"

No tak... Mamy przystojnych aktorów...