Vowthyn: to na zdjęciu to KTM 1290 SuperDuke, przerobiony na "ultramegahardenduro".

W skrócie 180 kilo bez płynów, silnik 1,3 V2, 180 koni.
To ma ładnie wyglądać na zdjęciach. Chociaż na supermoto bym przygarnął. Co ja mówię, w lesie też bym spróbował.
Bip3r: moje zabawki są nieco skromniejsze. Mam dziadka- Yamahę XT600 '89 i dziada- KTMa 525EXC.
Dziadek mimo upływu lat nadal dziarski, choć trochę przyciężki na latanie po lesie. 45KM/160kilo+nie zawsze dające sobie radę zawieszenie.
Dziad waży 114 kilo, ma powyżej 60 koni, zawieszenie bajkę i chyba nie ma osoby na świecie która powiedziałaby po jeździe nim w terenie, tak zdecydowanie brakuje mu mocy.

Niestety mx/enduro jak nic innego obnaża braki w technice
, a jej braków nie da się zniwelować większą mocą, co do pewnego stopnia jest możliwe w innych sportach motorowych. Po prostu na nic ci więcej mocy na kole, jak nie umiesz jej przenieść na ziemię.A co do urazów, bip3r, mówisz o tym?
Trochę mi się noga nie tak wygięła. Nic wielkiego.
EDYTA, bo jak zwykle nie doczytałem do końca, a już zacząłem odpowiadać.
W odległości godziny jazdy mam dwa tory, marne bo marne, ale są. Mieszkam na samym skraju puszczy augustowskiej. U mnie już niektóre ogólnodostępne i legalne leśne dróżki zapewniają niezłe wrażenia. Jest też kilka nieczynnych żwirowni, glinianek i takich tam więc jest gdzie jeździć.
PS Oczywiście runo leśne pozostawiam zawsze w stanie nienaruszonym.
PPS. Za to dostałem mandat za jazdę po pasie granicznym.