Ostatnio mało co się działo, bo należało poubierać załogantów w wolnych chwilach. Trochę się chłopaki na koniec ufaflunili smarami i w sumie pralek tam nie było, dlatego i oni się z lekka podniszczyli

.
Bród już nie malowałem, sorrka, aż takiego oka i ręki nie mam (zważywszy, że wielkość jednego marynarza to około 1 grosz). Pewne też zmiany w załodze, Donitz odwołał kapitana i wpadł taki hajtlujący, albo pokazujący coś w oddali jak kto woli

.
Hełmy albo berety to tu, to tam opiłowane pod furażerki i na tym będzie chyba koniec w zakresie obsługi łubota.
