Jedną ze sztandarowych pozycji na mojej liście gadżetów lotniczych, od dawna były słuchawki lotnicze David Clark. Wiedziałem że prędzej czy później nadarzy się okazja żeby zdobyć któryś z interesujących mnie modeli. W końcu udało się kupić trochę zmęczony "służbą" egzemplarz za przyzwoite pieniądze. Nie jest to co prawda jakiś topowy model, sam producent kwalifikuje go w kategorii "Air Crew Headset". Ale umówmy się że w przyziemnym zastosowaniu (symulacje) nie ma to większego znaczenia, bo różnice pomiędzy tymi słuchawkami o przeznaczeniu militarnym są niewielkie. I tak nie skorzystamy z technologii ENC (Electronic Noise Cancelling) czy innych właściwości takich słuchawek. Decydując się na ich zakup z myślą o współpracy z komputerem, jesteśmy praktycznie skazani na pewne modyfikacje, które nam to umożliwią. O tym właśnie będzie ten wątek, postaram się w nim w miarę czytelnie i konkretnie opisać mój pomysł na "udomowienie" Clark-ów.
Wracając do zakupionych słuchawek, przyznaję bez bicia, że brałem przysłowiowego "kota w worku". Wiedziałem tyle, że słuchawki przyjechały z USA i że są podobno w bardzo dobrym stanie technicznym/wizualnym. Niestety nie mogłem tego zweryfikować nawet po zdjęciach podsyłanych przez sprzedającego (wysokiej jakości zdjęcia Full HD z... telefonu...

). Ale cóż, cena była zachęcająca, sprzedający całkiem przystępny w rozmowie więc poszło. Kilka dni czekania w niepewności i w końcu miałem przesyłkę w domu. To co wyjąłem z pudełka możecie zobaczyć na poniższych zdjęciach.


Teraz kilka słów wyjaśnienia, co mnie zasmuciło, a co ucieszyło (tego ostatniego jest znacznie mniej

). Jak widać dostałem praktycznie pełny zestaw producenta, oprócz oryginalnego opakowania. Jest tam między innymi broszura reklamowa (Military Aviation Headsets), Part List ze szczegółowym opisem budowy słuchawek oraz wykazem elementów składowych, dokument potwierdzający właściwości akustyczne i kilka innych mniej znaczących papierów. Pozytywnym zaskoczeniem są pady nauszników które są właściwie jednym z akcesoriów tuningowych do tych słuchawek, produkowanym przez firmę Oregon Aero. Od oryginałów różnią się tym że są większe i wykonane z syntetycznej skóry, miłej w dotyku i na pewno przyjemniejszej w użytkowaniu niż oryginalne pady producenta. Co by nie było kosztują dodatkowe 50$, więc są miłym bonusem.
Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało całkiem przyzwoicie, pojawił się ten moment ekscytacji że wreszcie mam co chciałem. Niestety po bardziej szczegółowych oględzinach okazało się, że nie jest tak różowo jak bym sobie życzył

Widać, że zestaw już swoje wylatał, może nie ma jakiejś tragedii ale wszędzie widać ślady dość intensywnej eksploatacji. Porysowane muszle słuchawek, przepocony i odbarwiony head pad (poducha na pałąku), elementy pałąka z wyraźnymi zarysowaniami, kabel z niewielkimi ubytkami w izolacji. Generalnie wszystko zapuszczone brudem i zaniedbane (na zdjęciach powyżej zestaw jest już po wstępnym czyszczeniu). Najgorsze było to co zastałem wewnątrz, słuchawki musiały być przechowywane w wilgoci bo w środku wszystko aż się kleiło, jednym słowem dramat
Przyszedł czas żeby zastanowić się co z tym dalej zrobić. Na chwilę obecną postanowiłem wszystko rozmontować na części pierwsze i doprowadzić do jak najlepszego stanu wizualnego. W ruch poszły wszelkie środki czyszczące, polerujące i konserwujące. Na aspekty techniczne przyjdzie czas, pomysł jest generalnie taki, że słuchawki przerobię na typowo "gamingowy" zestaw z interfejsem USB. Wewnątrz muszli słuchawek jest wystarczająco dużo miejsca żeby zmieścić inne przetworniki i zewnętrzną kartę dźwiękową na USB. Słuchawki mają budowę modułową, wszystko się wypina lub wykręca, więc w razie potrzeby łatwo będzie wrócić do oryginalnego stanu.
Co do samych przetworników to ich wymiana jest konieczna jeżeli chcemy korzystać z takich słuchawek na co dzień i słyszeć cokolwiek więcej niż dźwięk o zakresie słuchawki telefonu stacjonarnego. Niestety oryginalne głośniki w tych słuchawkach są zaprojektowane do przenoszenia średniego zakresu częstotliwości, zarezerwowanego głównie dla komunikatów głosowych.
W tej kwestii mój wybór padł na Fostery które siedzą w CAL (Creative Aurvana Live), znam doskonale te słuchawki, bo używam ich na co dzień i chyba nie ma nic lepszego w okolicach 500zł. Akurat udało mi się zorganizować za parę złotych połamany egzemplarz ze sprawnymi przetwornikami, które powinno udać się osadzić w oryginalnych uchwytach Clark-ów. Co do karty dźwiękowej to jeszcze nie zdecydowałem się na konkretny model, ale myślę intensywnie nad Asus Xonar U3, trochę nie odpowiada mi tylko jej cena... cdn.