Rozumiem, że te `skalowanie` idzie tropem Tycho Brahe, który zarzucił teorii Kopernika, że brak ruchu kątowego tzw. gwiazd stałych, czyli paralaksy, świadczy o tym, że Ziemia jest nieruchoma. Kościół katolicki do ~1839 r. uważał, że Ziemia jest w centrum W., ponieważ nie było odpowiednich narzędzi optycznych, żeby ową paralaksę zmierzyć. Tycho - będąc genialnym naukowcem - przyjmował jedną hipotezę pomocniczą, która była fatalnie błędna, otóż, że odległości w kosmosie są na tyle małe, że względny ruch gwiazd stałych da się zaobserwować instrumentami optycznymi znanymi w XVIIw. Nie widział tego ruchu, więc Ziemia się nie rusza...
Nie twierdzę, że w nauce nie ma powrotów teorii, ale... fakty astronomiczne są ze sobą połączone. Ponawiam pytanie, skoro wszystko jest małe i bliskie, to jak wytłumaczyć ruch kątowy gwiazd stałych? I drugie, jak tłumaczyć nieregularne ruchy planet, epicykle?
Tako rzecze,
Zaratustra