Witam
Włączę się do dyskusji, gdyż czeskie lotnoctwo jest mi dość bliskie. Wychowywałem się na piśmie "Letectvi+kosmonautika", a było to pismo niezłe, merytorycznie lepsz niż rodzima Skrzydlata.
Po pierwsze - Czesi mogli wrócić na Spitach bo zaraz po wojnie był tam rząd nie komunistyczny, dopiero za 2-3 lata (nie pamiętam) wielki brat poprawił wynik wyborów na jedynie słuszne.
W czasie wojny w protektoracie Czech produkowano mnóstwo samolotów, że wspomne tu o Bf-109, Me-262, Siebel-204, Arado-96, Bu-131, -181 itp, a także silniki. Po wojnie podjęto produkcję większości z tych maszyn pod własnymi oznaczeniami i tak Me-109 został S-99 (s-stihać = mysliwiec). Pewnie produkowano by go dalej ale dziwnym trafem (sic) spłonął magazyn z Deimlerami. Podjęto zatem próbę zastosowania innego silnika. Dostępnym był Jumo211 (tak ten ze Stuki). No i powstał Mezek (muł) czyli Avia S-199. Samoloty te były w sumie koniecznośćią, czyli czasową zapchajdziurą. Piloci rozbijali się nagminnie =>
http://www.leteckabadatelna.cz/havarie-a-sestrely/podle-data/?phase=3I jeszcze tu
http://www.vrtulnik.cz/mil/3.slp.htm - może oznaczenie "naszej" Avii to FZ-2 ? bo tu jest FZ-10.
W każdym razie Czesi tłukli te Avie niemiłosiernie. Wykonali nawet modernizację kabiny - zamiast odchylanej - odsuwaną, umożliwiającą po kapotażu wyjście pilota.
Przy okazji dodam że Czeskie lotnictwo wojskowe po wojnie było jakby kontynuacją Luftwaffe

Używali oni jeszcze He-111, He-219, Ju-52, Ju-290,a uniformy i hauby były po prostu niemieckiego kroju.