Dodam też od siebie, że nie powinno być jakiegoś podziału na rezerwistów i zawodowych. Umundurowanie i wyposażenie każdy powinien posiadać takie samo. Dziwne, że przez tyle lat armia nie potrafi zabezpieczyć takiej wydaje się błahostki. Porywamy się na okręty podwodne na Bałtyk, a brakuje mundurów.
Obawiam się, że jesteś w błędzie, bo zapasy starszego wzoru umundurowania trzeba jakoś zużyć. Logicznym postępowaniem jest wydawanie go dla rezerwistów i NSR-u. Szczególnie w przypadku takich sytuacji gdy żołnierz trafia do służby na krótko np. na miesiąc ćwiczeń (czasem tylko na dwa tygodnie)... po co wydawać nowy wzór gdy trzeba "donosić zapasy", a od dawna już nie wydaje się żołnierzom już odzieży używanej. Jakaś "ekonomia" funkcjonuje nawet w armii... choć bywa z tym "różnie" czasami.
Zmiany wzoru umundurowania następowały parokrotnie na przestrzeni ostatnich 30 lat - dawne PRL-owskie "moro" (a i ono było w latach 80-tych modyfikowane) zastąpił wz.89, potem nastał wz.93, a następnie wz. 06. Za każdym razem istniała potrzeba zużywania zapasów i były lata gdy różne wzory były używane równolegle - często w tych samych jednostkach, bo proces wymiany był rozciągnięty w czasie. Potem starsze wzory już "donosiły" wytypowane jednostki, gdzie kierowano kurczące się zapasy. I nikogo to nie dziwiło... zresztą sytuacje mieszanie różnych wzorów "na żołnierzu" też miały miejsce. To nie jest żadna nowość i "odkrycie" jakiegoś nagłego "zjawiska" przy okazji większych ćwiczeń.
Zużywanie zapasów w formacjach tyłowych czy rezerwowych jest czymś zupełnie normalnym i zaryzykuję twierdzenie, że chyba w każdej armii. Wystarczy prześledzić sytuację w najbogatszej chyba armii czyli w USA. Tam też przy wymianie wzorów umundurowania, oporządzenia i wyposażenia nikt nie wyrzuca starych wzorów - tylko je zużywa. Czas zależy od tempa zmian... a donoszą stare wzory właśnie formacje rezerwowe. Dotyczy to wszystkiego... mundurów, oporządzenia, wyposażenia i uzbrojenia. Można sobie zobaczyć fotki USNG z lat 70-tych, które można by podpisać "1945" i niewprawne "oko"się nie zorientuje. Potem było tak samo... każda zmiana umundurowania i oporządzenia powodowała "donoszenie zapasów" i jest to zupełnie normalne nawet w wysoko finansowanych armiach bogatych krajów. Z czasem sytuacja się ujednolica... aż do kolejnej zmiany i tak "w kółko".
U nas obecne używanie mundurów wz. 93 i wz. 06 nie powoduje aktualnie przynajmniej "pstrokacizny" bo oba wzory są kolorystycznie takie same (zmiany dotyczyły kroju, rodzaju materiału i samych elementów umundurowania). Swego czasu gdy zmieniały się mundury pod względem kolorystycznym to czasem wyglądało to dość zabawnie... sam kiedyś miałem bluzę i spodnie od wz. 93, ale jeszcze 3-4 lata kurtkę zimową od wz. 89, a część moich żołnierzy (z.s.w) miała jeszcze kombinację bluzy i spodni wz. 89, ale do tego starą "bechatkę". W jednym plutonie występowały więc równolegle trzy wzory różniące się kolorystycznie... i też trzeba było z tym żyć parę lat do chwili gdy zużyto zapasy i mieliśmy wszyscy jednolicie wz.93.
Gdy wszedł wz.06 to też była mieszanka... tylko, że ona trwa dłużej bo mniej liczna armia wolniej zużywa stare zapasy. Dzisiaj już zawodowi (nawet szeregowi) mają już wz. 06, ale rezerwa i NSR jeszcze donosi końcówkę wz. 93... bo coś z tym trzeba zrobić. A najlepiej właśnie zużyć to na ćwiczeniach rezerwy, bo to ekonomicznie najbardziej korzystne.
Obecnie jakieś 60% żołnierzy samo uzupełnia sobie sorty z prywatnych pieniędzy.
Dotyczy to akurat nie tyle umundurowania, co elementów oporządzenia i wyposażenia... Przy czym jest tak powszechne głownie dlatego, że po pierwsze "wolno" (albo po prostu "nikt się nie czepia"), a po drugie, że nie ma już "szweja", a są żołnierze zawodowi począwszy od szeregowego. Jest zatem normalnym, że inwestują w swoje "narzędzia pracy"... i tak było od dawna.
Tyle, że dawniej tego "procederu" się czepiano, to i obecny był na poligonach i zajęciach "w polu", a unikano tego na terenie koszarowym. Sam mam gdzieś fotkę z poligonu w 1997, na którym występuje z amerykańskim plecakiem LC-1 i przytroczonym do niego śpiworem Bundeswehry. Późniejsze z początku tego wieku (z zajęć "w polu") też przypominają mi, że zarówno plecak (no ten to sobie z misji akurat przywiozłem... ale nie był to wzór używany w kraju), jak i oporządzenie oraz część wyposażenia (np. mała "zachodnia" lornetka by nie targać ciężkiego "grzmota" przydzielonego służbowo) było moim "prywatnym zaopatrzeniem".
Tyle, że wtedy niektórzy oficerowie krzywo się na to patrzyli, próbowali "robić trudności"... tyle, że na szczęście dowódcę mieliśmy na poziomie to i jakoś to na zajęciach w polu przechodziło, a na terenie koszarowym staraliśmy się z tym "sprzętem" w oczy sztabowcom (specjalistom od "taktyki na papierze") nie wchodzić.
Zmieniła się mentalność... dzisiaj żołnierze poruszają się po jednostce swobodnie w własnym, dodatkowo zakupionym oporządzeniem i wyposażeniem (byle kolorystycznie było w miarę zgodne ze służbowym czyli zwykle wybierają dostępne w kolorze oznaczanym "oliv" bo nie "gryzie się z kolorystyką umundurowania i oporządzenia WP) i nikt im nie robi trudności z tego powodu.
Gdy w latach 90-tych nosiłem prywatną kaburę do P-83 to się na to patrzono "krytycznie" (ale miałem opinię "nawiedzonego" pod względem tego typu spraw to w sumie dawali mi spokój), ale dzisiaj jako umundurowany pracownik cywilny armii, mający przydzieloną broń służbową (zresztą taki sam P-83... od wydania Wista się "wykręciłem") to sobie całkowicie jawnie noszę pistolet w prywatnej nowoczesnej kaburze i nikt się mnie o to nie czepia (inna sprawa, że jak się "kierownikuje" to w sumie tylko na strzelnicę i jak jaką "wojnę ogłoszą"... na co dzień to moim "uzbrojeniem" jest raczej komputer). Ot czasy się zmieniły i na tych co się doposażają nie patrzy się jak na "nieszkodliwych wariatów"... bo obecna zawodowa armia rządzi się nieco innymi prawami jak dawniejsza i mentalność w wielu kwestiach uległa zmianie.
Przy czym takie "doposażanie się" nie jest obecne tylko u nas... jakoś zdążyłem jeszcze w armii (zanim odszedłem ze służby) współdziałać z żołnierzami nowoczesnych "zachodnich" armii i też ten "proceder" był tam widoczny. I nikt się temu nie dziwił... bo tam zawodowa armia miała o wiele dłuższe tradycje i inną mentalność.
Właśnie zauważyłem, że nawet w awatarku mam fotkę w kurtce, którą kiedyś "na wyjeździe" zakupiłem na "rynku lokalnym", bo przydziałowa jakoś się nie do końca sprawdzała i do dzisiaj na strzelnicę jej używam.
A nie jest tak, drodzy koledzy, że po ćwierćwieczu degrengolady i zaniedbań teraz musi zająć sporo czasy by postawić WP na nogi? I można się zastanawiać/dyskutować/kłócić, czy obecne szefostwo MON zmienia Wojsko na lesze, czy kontynuuje syfozę, ale fakt ciągłego osłabiania Wojska przez ostatnie 25 lat to chyba fakt, nie?
I tutaj trzeba się zgodzić w 100%.
Nie jestem jakoś zwolennikiem obecnych rządów, ale sprawiedliwie trzeba powiedzieć, że stan WP to efekt właśnie zaniedbań ciągnących się od początku lat 90-tych... a i nawet dalej bo ostatnie 10-lecie PRL-u też było dla armii (jak i dla całego kraju) raczej dość "chude". W zasadzie każde kolejne "kierownictwo MON" (bez względu na "barwy klubowe") dokładało swoją "cegiełkę" do obecnego nieciekawego stanu WP i trwa to do dzisiaj.
No, ale od ponad 25 lat trwa w armii ciągła restrukturyzacja, z wieloma błędami przy tym popełnionymi, armia jest niedofinansowana, a było okresy gdy przyjmowało to formy bardzo drastyczne - tworzyły się "luki sprzętowe", które potem ciężko nadrobić i trwa to do dzisiaj. Następowały zmiany różnistych przepisów... nie zawsze najmądrzejsze i przy różnych zmianach i "pomysłach" po prostu tworzył się chaos. Skutki potem się ciągną wiele lat, a że faktycznie jakoś poprawy nie widać - to stan armii jest jaki jest i lepiej raczej nie będzie.