Czy wartościowe to bym polemizował ("Wejście Smoka", "Predator"," Rambo", "Szklana Pułapka"?).
Gdzie za komuny był Rambo?!?!? Za to jak już zaczęła chylić się ku upadkowi, oglądało się ten film z najwyższym zainteresowaniem, nie dlatego że był wybitny, bo nie był, tylko właśnie ze względu na kontekst i czas i wtedy odbierało się go zupełnie inaczej.
A co do Bruce Lee mani, zapoczątkowanej "Wejściem Smoka" to też bym polemizował. Film jak film, ale pewnie większość obecnego pokolenia instruktorów szeroko pojętych azjatyckich sztuk walki zaczynała treningi od obejrzenia tego filmu właśnie.
Odegrał w popularyzowaniu sztuk walki taką rolę jak w popularyzowaniu nurkowania wiele lat później "Wielki Błękit".
A poza tym pojęcie wartościowe w przypadku kina jakby nie było rozrywkowego, jest według mnie jakimś naciąganiem. Może to kwestia peselku, ale nadal mam z tymi tytułami miłe wspomnienia, w przeciwieństwie do wielu współczesnych produkcji, które potrafię przerwać oglądać, albo których tytuły mi się rozmazują i nie budzą żadnych emocji. To tak jak w tym powiedzeniu, nieważne jak się mówi, ale ważne by się mówiło, a te tytuły były głośne