Trafiłem ostatnio książeczkę z serii Biblioteka Wiedzy Wojskowej. W pracy kiedy nie było ludzi, miałem aż nadto czasu aby poczytać sobie o czołgach. Wiele aspektów pomijałem, niemniej ciekawa była analiza wad i zalet przerzucania czołgów trakcją kolejową, transportem morskim czy o własnych siłach. W tej książce autorzy piszą właśnie o zaletach silników diesla. Mniejsze spalanie = większy zasięg. A w czołgach sowieckich miejsca było mało. Truizmem było by stwierdzenie, iż Rosjanie robili sprzęt tylko i wyłącznie do ofensywy.
Czołgi zachodnie kojarzą mi się z bitwą pod Poitiers, gdzie ciężkozbrojna jazda starła wojska muzułmańskie na proch. Wschód to przestrzenie, flankowanie, głębokie uderzenia, pokonywanie dziesiątek kilometrów dziennie. Na zachodzie kochają taplać się w błotku Sommy czy Verdun. U nas jest zdecydowanie więcej finezji

Ciekawe jak by się zachowały zachodnie dywizje w ogniu totalnej wojny? Czy ich ogromne rozmiary nie spowodowały by, że stały by się ociężałe? A może inaczej, mimo ciężkich strat, ich zaplecze mogło by szybko uzupełniać straty w linii? Pan Miksche w pracy Uwaga, broń atomowa, stawia wyżej sowiecką organizację nad zachodnią. Z drugiej strony nasz gen. Skibiński pisząc wstęp do Wojna i Pokój w erze międzyplanetarnej jedzie po nim jak po psie.
PS Fajnie było czytać książki w wojsku. Człowiek siedzi w bibliotece, wraca... a tu reszta kompani robi porządki... a dlaczego ja nie pracuje? No bo Pan kapral pozwolił iść do biblioteki

Some1, mam takie pytanie... czy zgodzisz się z tym, że strzelanie z kbk AKMS może być w jakimś stopniu uzależniające?

Aha, bym zapomniał, prawda to, że W T-72 zbiorniki z paliwem są odrzucane przez załogę siedzącą w czołgu, kiedy w T-54/55 trzeba było wyjść na zewnątrz? Zdaniem kolegów, biorąc pod uwagę nasz sprzęt, LWP faktycznie stanowiło siłę w latach sześćdziesiątych?