No to jak sie chwalic to...
1987 r. lotnisko Quidonia czy jakos tak w okolicach Rzymu na drodze do Tivoli. Bylo to lotnisko wojskowe, na ktorym dokonywano remontow glownych wszelkiego rodzaju samolotow latajacych w NATO. Na tym samym lotnisku byla takze baza skoczkow Aeroklubu Rzymskiego, do ktorego bylem zapisany. Pierwszy raz wchodzac na teren bazy, nie bylem pewny, czy zostane wpuszczony. Bo jak mozna wytlumaczyc, aby facet z panstwa nalezacego do Ukladu Warszawskiego, wszedl na takie lotnisko. Szweje ( w dalszym ciagu tak mysle o wojsku makaronskim ) z kolorowymi apaszkami wygladajacy jak pederasci, na poczatku wzieli mnie za Francuza,( w Polskim paszporcie sa takze napisy po francusku ) a dopiero jak im wytlumaczylem z jakiego to pochodze kraju, to bylo tylko, "Niech zyje Papa" i wszedlem na teren jednostki. Zdziwienie moje osiagnelo zenitu jak zobaczylem skoczkow z kamerami na kaskach i z aparatami w reku. W tym czasie w naszym kraju to byly takie powystawiane znaki, ze nie wolno fotografowac mostow, dworcow PKP, autobusowych itp.
Na lotnisku tym mialem przyjemnosc siedziec w Tornado a takze w innych suszrkach, oraz mialem mozliwosc pierwszy raz przy ilosci ponad 900 skokow otwierac zapas, znaczy sie ratowac.
Tornado mialo taka kombinacje nawigacyjna, ze mozna bylo zaprogramowac lot od poczatku do konca i wpisac do kazdej fazy lotu wysokosc. Jak lot odbywal sie w gorach, i byl zaprogramowany na wysokosc 50-100 m. to trzeba bylo miec stalowe nerwy aby nie popuscic w majty. Samolot sam lecac przetwarzal wszelkie dane i obliczal kiedy ma wyrwac do gory, a potem kiedy ma poleciec w dol. Pilotowi wydawalo sie, ze juz trzeba wyrwac do gory, a musial czekac na reakcje autopilota. Ten system zostal potem zadoptowany w amerykanskich samolotach.
To opowiadal taki jeden gostek co z nami skakal, i sam byl pilotem Tornado.
feniks