To nie jest żaden fenomen tylko tresura klienta. Całe życie was uczą, że forsa i rzeczy są dobre na wszystko. Skoro nie można zapłacić wirusowi, żeby się odczepił, to choć kupię srajtaśmę.
Po drugie, mocno to przypomina sytuację przed długimi weekendami i świętami. W sumie dobrze, że nie uzupełniają braku makaronu na półkach od razu jak niknie, bo biedni durnie by nie byli w stanie się wyrobić finansowo i wagowo, mając imperatyw "KUPUJ!".
I jeszcze dodam, że wcale nie lekceważę zarazy, ale makaron i srajtaśma jej nie zwalczy, tylko siedzenie na dupie w domu.
Walcie gruchę, grajcie w gry.
Tako rzecze,
Zaratustra