Tzw. portale społecznościowe są częścią dzisiejszej kultury. Podobnie jak np. wydarzenia sportowe, telewizja, koncerty, polityka etc. Wpływają na oceny ludzi, na ich sposób postrzegania świata. Nic tutaj nie zdziała krzyczenie "ja nie chcę! nie będę!". Proszę bardzo, nie chciej, nie bądź, nie korzystaj. To jednak nie czyni cię ani lepszym ani gorszym, czy też jakimś "purytaninem" ala mnich, który to odmawia sobie seksu, by być bliżej stwórcy. Osobiście raczej staram się być obserwatorem zjawisk, niż osobą próbującą krzyczeć o swoich normatywnych oczekiwaniach względem cyfrowej rzeczywistości. Zjawisko globalnej awarii FB, z punktu widzenia badacze kultury, było interesujące.