Obawiam się, że z tą wojną będzie jak z występem naszej reprezentacji na mundialu - nadzieje ogromne, media szaleją, a wyjdzie tak jak zwykle.
Ukraińcy wygrywają wojnę, ale informacyjną. Rosjanie na południu i wschodzie systematycznie posuwają się naprzód, zgodnie z planem. I to nie jest żart. Wojnę zaplanowali na 15 dni, a dzisiaj jest dopiero dzień 8. Długo się przygotowywali i widać efekty (na południu i wschodzie). Niestety pewien militarny geniusz na finiszu przygotowań kazał zająć Kijów. I część sił zgromadzonych do okrążenia Charkowa została wysłana na stolicę. Ze skutkiem widocznym w memach i na filmikach. Co z tego, że po 7 dniach walk Rosjanie stracili blisko 3000 zabitych żołnierzy. Oni się z tym liczyli.
Na północy utknęli, ale trzeba brać poprawkę na to, że Kijów był niespodzianką dla rosyjskiego sztabu. Niewiele brakowało a udałby się błyskotliwy rajd na lotnisko Hostomel. Ukraińcy tego się nie spodziewali (pas startowy zniszczyli dopiero po likwidacji desantu). Kwestią czasu jest też wycofanie ukraińskich wojsk ze wschodu i obrona na linii Dniepru. Czyli wschód wpadnie w łapy Rosjan.
Gdy Putin mówi, że chce zająć całą Ukrainę to znaczy, że zajmie tylko wschodnią część. Po to potrzebny mu Charków jako stolica tego tworu. Jedynie nie uwzględnił takiej reakcji zachodu i wielkości sankcji. Liczył niczym premier Tojo, że jak zajmie pół Pacyfiku to Amerykanie to w końcu zaakceptują. Biden wykorzystał jednak moment i korzystając z poparcia świata dla (obrony) Ukraińców zrobił mu spore kuku. Jak Niemcy wydają 100 mld euro na obronność to znaczy, że świat się zmienia.