Dokładnymi danymi nie dysponuję pod ręką, ale przy strzelaniu salwami z maks. odległości powinno być możliwe pokrycie z grubsza czworoboku o wymiarach 50 x 70 metrów, więc można się pokusić porazić cel grupowy jeśli są tam np. jakieś pojazdy w większej liczbie. Strzelanie jak najbardziej ma charakter powierzchniowy w takim wypadku, trudno tu mówić o precyzji punktowej. Trudno powiedzieć z jakiej odległości strzelali na filmie. Ale generalnie przy pewnej wprawie ma to sens. Warto też mieć na uwadze że do takiego ataku trzeba się przygotować i najlepiej rozpoznać odpowiednio wcześniej koordynaty celu - albo wskazane przez kogoś innego, albo wykryć i oznaczyć go sobie za pomocą stacji optycznej, albo jeszcze jakąś inną metodą. Rażenie celu tą metodą ad-hoc to mocno średni pomysł, ci piloci śmigłowców na 90% mieli wykryty ten cel wcześniej.
Metoda ma też jeden cel - pozwala podejść do celu na możliwie niskim pułapie, utrudniając wykrycie wcześniejsze przez środki opl. Dopiero w ostatniej chwili wykonywana jest górka, naprowadzenie znacznika na cel, odpalenie oraz natychmiastowe odejście.
Tą taktykę wykorzystują też np. piloci Su-25. W miesięczniku Lotnictwo 02/2016 jest spory artykuł o ukraińskich Su-25 i tam też m.in. jest krótko opisana metoda prowadzenia ognia za pomocą np. za pomocą wykonywania tzw. górki. Oczywiście profile lotu są nieporównywalne, ale założenia z grubsza takie same. Tak, oprócz Rosjan Ukraińcy też to ćwiczyli, prawie na pewno piloci ich brygad śmigłowcowych również
