Jeszcze jedna uwaga do Kolegi Trotylskiego. Mieliśmy małą dyskusję w innym wątku, tuż przed wybuchem wojny, pojechałeś wtedy Chłopie na grubo, skończ już z tym relatywizowaniem, bo wtedy było to nie na miejscu, a obecnie nie przystoi jeszcze bardziej.
Dziękuję, Kolego Addi, traktuję to jako komplement:) Pozwolę sobie zacytować Twoje zdanie z tamtej rozmowy: "jak się nie ma argumentów to najlepiej wyjeżdżać z sugestiami per ty pisiorze, albo platfusie". Bez kpiny i złośliwości - w tym jednym zdaniu doskonale ująłeś istotę "dyskusji w XXI wieku": mam swoją, wygodną dla mnie Prawdę i jeżeli się ze mną nie zgadzasz to w ogóle nie będę słuchał twoich argumentów - bo z lewactwem/pisiorstwem/komunistą/faszystą/sowieckim trollem/banderowskim agentem/kibicem Legii/kibicem Lecha/zwolennikiem aborcji/przeciwnikiem aborcji/satanistą/katolem (obojętnie, ten patent działa tak samo świetnie w każdą stronę) w ogóle nie ma sensu rozmawiać - na końcu warto jeszcze dodawać, że skoro nie dostrzegasz oczywistości Mojej Prawdy to jesteś idiotą/debilem.
W zamkniętym wątku Kolega John Cool napisał, że zestrzelonymi śmigłowcami uciekało kierownictwo "Azowa" - zamiast napisać konkretnie dlaczego się z tym nie zgadzasz albo chociaż wskazać źródła które temu przeczą, zacząłeś Kolegę obrażać. Kolegę, który nie siał żadnej sowieckiej propagandy tylko robił naprawdę świetną robotę, by w tym oceanie dezinformacji jakim się nas zalewa spróbować wyłuskać choćby trochę w miarę pewnych faktów i poskładać z nich choćby fragment jakiejś sensownej całości. Ja również przytoczyłem pewne fakty - nie odniosłeś się do nich ani im nie zaprzeczyłeś. Postawiłem pytania - nie pokusiłeś się o propozycję odpowiedzi. Rozumiem, że moje "relatywizowanie" jest niewygodne - bo ciężko przyznać, że nazywanie Putina kryminalistą przez faceta, który 20+ lat wcześniej sam postulował wprowadzenie w Serbii okupacji na wzór niemiecki albo japoński jest trochę nie na miejscu. A wystarczyło napisać: "Towarzyszu Trotylski: a wy w ogóle widzieliście to nagranie, jak Biden nazywa Putina przestępcą ?" Owszem, widziałem. "A ile razy ?" Raz. "To obejrzyjcie jeszcze cztery razy- ale uważnie". Nawet bez Twojej rady, sam z siebie - obejrzałem je wczoraj. Dwa razy wystarczyło. Dostrzegłem. Cofam wypowiedziane słowa i obiecuję, że w konstruktywnych i merytorycznych dyskusjach na normalnym poziomie więcej się pana Bidena nie będę czepiał. Szkoda tylko, że mając ku temu okazję nie pomogłeś mi w Nawróceniu. Ale poradziłem sobie i bez Ciebie - bo ja staram się szukać odpowiedzi, a nie ślepo płynąć z Ogólnie_Przyjmowanym_Nurtem.
Może źle zrozumiałeś moje intencje. Ja nie zamierzam nikogo przekonywać do jakichś moich wizji czy stanowiska - bo ich po prostu nie mam. Mam wątpliwości, którymi się dzielę na tym forum z nadzieją, że dysponując wiedzą na interesujące mnie tematy znacząco większą niż przeciętny Kowalski, którego pojęcie o wojnie ogranicza się to tego co mu napiszą na Onecie albo WP, pomożecie mi je rozwiać.
Ja po prostu próbuję zrozumieć co się dzieje w naszych głowach. I dlaczego tak jest.
Zgodzimy się chyba przynajmniej co do tego, że "twórczość" III Rzeszy w kwestii szeroko rozumianych zbrodni, ofiar i ogólnie wszystkiego co Złe na tę chwilę o kilka długości przewyższa "osiągnięcia" Rosjan w tej wojnie. A jednak potrafimy zupełnie neutralnie, a nawet z uznaniem, rozmawiać o 352 zwycięstwach Ericha Hartmanna, czy umiejętnościach strzeleckich Hansa-Joachima Marseille. Z drugiej strony - każdy ruski pilot w tej wojnie to zbrodniarz, który zajmuje się wyłącznie bombardowaniem szpitali i przeszkoli (używając do tego np. pocisków Ch-31P). Chylimy czoła przed mądrością i talentami dowódczymi Mansteina, Modela czy Rommla, a z drugiej strony - każdy ruski generał to zbrodniarz, który wydaje tylko jeden rozkaz: strzelać do cywilów. Niby Josef Mengele i Michael Wittmann nosili te same mundury Waffen-SS, a jednak gdy mówimy o tym drugim to dostrzegamy w nim przede wszystkim (a może nawet: wyłącznie) wybitnego żołnierza. Z drugiej strony - do jednego worka wrzucamy Putina, Szojgu, Ławrowa, żołnierzy, którzy dopuścili się zbrodni, zwykłych żołnierzy, młodych chłopców, którzy nawet nie zdają sobie sprawy w co zostali wpakowani oraz programistów, którzy dali Wam grę, która - jak widać na tym forum - od wielu lat dawała Wam całe masy radości. Wspominając Heinza Guderiana mamy na myśli geniusza, który zrewolucjonizował sztukę wojenną - i jest nam zupełnie obojętne gdzie był i co robił dowodzony przez niego XIX. Korpus we wrześniu 1939 roku. Nie przeszkadza Ci avatar Kolegi Mazaka ? Ja tylko przypomnę, że tę "godną szacunku liczbę" Herr Rittmeister uzyskał walcząc między innymi o to, żeby nasza Ojczyzna NIE powróciła na mapy świata.
Powtórzę jeszcze raz: nie zamierzam nikogo do niczego przekonywać, nikomu nie chcę niczego wytykać ani udowadniać. Chciałbym natomiast zrozumieć zjawisko opisanego wyżej "dwójmyślenia". Bardzo się cieszę, że tak pięknie się różnimy, bo to naprawdę może być bardzo konstruktywne - tylko postaraj się do tych wiader pomyj pod adresem innych użytkowników dodać jeszcze jakieś konkretne fakty/argumenty, dobrze ?
PS. Przy tej okazji: w tamtej rozmowie zwróciłeś uwagę, że "Ameryka jakoś nie dokonała rozbioru Polski". Zachęcam do nałożenia dat rozbiorów na historię Stanów Zjednoczonych oraz rzut oka na mapę - zapewniam, że te dwa obrazy przemówią skuteczniej niż tysiąc słów...
Trotylski - jeżeli zabicie 298 cywili w jednym samolocie można nazwać aneksją "w zasadzie bezkrwawą", to myślę, że Irak i Afganistan też nie były aż takie złe.
=OPS=boski qrdl logos, coś mi się liczba ofiar nie zgadza, ale zakładam, że chodziło Ci o lot MH17 ? Zwróć uwagę, że ja mówiłem wyłącznie o samej aneksji Krymu, która miała miejsce pomiędzy lutym a kwietniem 2014 roku, natomiast samolot został zestrzelony w lipcu, nad Donbasem, gdzie toczyły się regularne działania wojenne. A poza tym... cóż, żeby zestrzelić samolot pasażerski innego państwa nie trzeba anektować cudzego półwyspu i wszczynać wojny w "zbuntowanych republikach". Wystarczy popłynąć na drugi koniec świata, pomylić pasażerskiego Boeinga z myśliwcem pokładowym rodzimej produkcji i uznać F-14A za zagrożenie dla nowoczesnego krążownika rakietowego. I jeszcze medal dadzą !
