^ No, z tym kontaktem ze światem to trochę przesadzasz. O poparciu dla Putina nie decyduje Moskwa czy Petersburg (gdzie ludzie rzeczywiście mogą myśleć lub pokusić się o szukanie alternatywnych informacji, przynajmniej ci, którym w ogóle chce się ponieść taki wysiłek) ale cały wschód kraju, gdzie w wioskach internet nie istnieje, ale jedynym opiniotwórczym źródłem wiedzy o współczesnym świecie (a zazwyczaj źródłem jakiejkolwiek wiedzy o świecie w ogóle) jest tylko reżimowa telewizja. To dlatego Wołodia od lat nie musi już fałszować wyborów, i dlatego do niedawna nie miał problemu z dopinaniem etatów w jednostkach. Przez lata konsekwentnie budował w niższych warstwach społecznych "pi-ar" zbawiciela, więc z poparciem problemu nie ma, a i łatwego do manipulacji mięsa armatniego na prowincji wciąż mnogo. Może i zaczęło się to teraz zmieniać, ale bardzo powoli.
Erozja gospodarki i społeczeństwa Sojuzu przez Afganistan zajęła 10 lat, czy Ukraina wytrzyma tyle samo żeby zerodować FR ery Putina? Mam oczywista nadzieję, że nie będzie musiała, ale obawiam się, że do śmiertelnej zadyszki u przeciwnika jeszcze daleko niestety.