W sumie to się nawet zgadza. Wojska ukraińskie stopniowo wycofały się z Bachmutu (kontrolując jakiś tam skrawek miasta o wielkości 1%), przemieliły wagnerowców i mobików ile się dało, wizerunkowo ośmieszyły Rosjan (nie udało się zdobyć miasta do 9 maja, a i militarnie zamknąć kleszczy wokół Bachmutu), podsyciły konflikt między Szojgu, a Prigożynem, a prywatną armia gazpromu, a do tego miasto zostało zrównane z ziemią i ostatecznie nic więcej z niego nie da się wyprowadzić, bo jest w dolinie, gdzie na wyżynach siedzą Ukraińcy. A teraz Ci ostatni są już praktycznie w Jahidnie i wygląda na to, że pomału zaczynają obchodzić Bachmut. Nie wspominając o czasie jaki zyskała Ukraina przez stworzenie tej pułapki.
Dlatego w sumie prawdą jest, że: "Ruscy zobaczyli Bachmut jak świnia słońce" wg mnie. A czy ktokolwiek z nich jest wybitnym analitykiem to nie mnie oceniać. Wolę czasami ich posłuchać niż tego co jest w telewizji. Wiadome jest, ze każdy z nich będzie kręcił swoje interesy, napędzał swój kanał i brzydko mówiąc lansował się. Nic mi do tego dopóki forma jest przystępna i nie męczy ucha. Grunt, aby nie poprzestać na jednym źródełku.
Mam inne zdanie. Słowa te wypowiedziane były przez Wolskiego w grudniu, gdy Bachmut znajdował się pod kontrolą ukraińskich obrońców. Obecnie całość miasta (i gruzowiska, które z niego zostało) znajduje się pod kontrolą Ruskich. Straty poniesione przez Ruskich są bez znaczenia, bo i ukraińskie nie były wcale małe. Fakty są takie, że to miasto było maszynką do mielenia "żołnierskiego mięsa" dla jednych i drugich. Nawet sam Wolski oburzał się, gdy mu to zdanie przypomniano. Argumentował, że niby dużo czasu minęło i straciło ono na aktualności...
Mnie od jego analiz frontowych odrzuciła nieobiektywność. Rozumiem, że można kibicować jednej ze stron, ale gdy przygotowuje się materiał z frontu to powinno się to wykonywać rzetelnie. Pamiętam jego "nabijanie się" z Ruskich, że wysyłają ludzi bez przeszkolenia do walki, a Ukraińcy są szkoleni przez zachodnich instruktorów. Prawda tymczasem jest trochę inna. Miesiąc temu rozmawiałem ze znajomą Ukrainką, która twierdziła, że jej siostrzeńca żandarmeria zgarnęła wprost z ulicy (Tarnopol) i po dziesięciodniowym "szkoleniu" (bynajmniej nie przez zagranicznych instruktorów) trafił do Bachmutu... Także wygląda na to, że jedna i druga strona ma tam te same problemy.
Bo to jest tak, że Lisowski ma w sobie trochę swojskości i szczyptę rubaszności co niektórym może się podobać. Jest rozrywkowym prowadzącym doprawionym wędlinami ze wschodu Polski, który zebrał wokół siebie kilku ciekawych gości. Jego solowych występów już prawie nie oglądam ale jak gości Meissnera albo Korowaja to jak dla mnie naprawdę warto.
Jak komuś Lisowski pasuje to OK, jego sprawa. Tyle tylko, że nie róbmy z niego "speca", bo zwyczajnie nim nie jest. Nawet w wojsku niespecjalnie go cenili, skoro "dorobił się" tylko kapitana. Ma parcie na szkło, a że wojna modna obecnie w mediach, to ma teraz swoje 5 minut. Mnie do siebie nie przekonał.