Czy był do wygrania tak zupełnie bez problemu, to bym polemizował. Z resztą się zgadzam. Ogólnie trochę oczy przecieram ze zdumienia. Dostać taką, paradoksalnie, dziejową szansę jak Ukraina, to się rzadko zdarza. Strach przed drastycznymi posunięciami się zawsze mści. Tak w przypadku zachodu jak i Ukrainy, jak widać. Mogli się pięknie wyczyścić. Moje zdumienie dotyczy tylko i wyłącznie tego jak oni w obliczu zagrożenia podstawowej egzystencji zj...li i nadal zj....bują temat. No wydawałoby się, że jak jest nagląca potrzeba to i chęci i środki się znajdą. A tu coś nie bardzo. To czy nas tam po rękach całują, czy nie, niewiele mnie obchodzi. Z mojego punktu widzenia zachowaliśmy się jak trzeba jako państwo. Realizując swój interes, zaoferowaliśmy coś wiecej. Nie chcieli, trudno, to ich wewnętrzna sprawa, oferta była jednorazowa. W naszym priorytetowym interesie jest zwiększanie rosyjskiej masy biologicznej gnijącej w ukraińskiej ziemi. Tu się nic nie zmieniło, to nie rzutuje i nie wpływa na pracę silnika. Na marginesie, czy tak do końca jako państwo i jako społeczeństwo nie mamy sobie nic do zarzucenia? Nie wiem, musiałbym tu wniknąć w pewne aspekty polskiego mentalu, które są dla mnie dość śliskie i obrzydliwe, a o których niechętnie się mówi.
A zachód jak zachód. Nie dziwi to lenistwo połączone z napędzanym strachem i chciwością kunktatorstwem. Tak było w latach 30 z Wąsikiem, tak jest i teraz. Nie chcieli ginąć za Polskę, za Sudety, za Francję... a koniec końców to właśnie robili i za to ginęli. 25 lutego 2022 pomyślałem, że jeśli chcemy to w miarę bezboleśnie wygrać, to należy od razu odciąć Rosję całkowicie od zachodu, wyłapać wszystkich kacapów i wysłać ich ciupasem na wschód w bydlęcych wagonach, internować dzieci kacapskich oligarchów, rekwirować ruski majątek ruchomy i nieruchomy, strzelać do każdego ruskiego samolotu,_który choćby na 5 sekund naruszy natowską przestrzeń powietrzną. I nadal stoję na tym samym stanowisku. Zresztą te same wnioski dotyczą choćby sytuacji na naszej granicy. Odstrzelenie na początku kilku co bardziej krewkich białoruskich pograniczników otrzeżwiło by trochę baćkę i jego opryczników. Tam na wschodzie trzeba najpierw wjechać okutym butem w ryj, a potem ewentualnie rozmawiać. Tak czy inaczej, mieliśmy więcej szczęścia niż rozumu, że Ukraińcy wybrali walkę. Blisko niezłego bagna i kolejnej dziejowej tragedii Polski było.