Dzięki, fajnie wiedzieć, że jednak Ukraina coś tam potrafi jeszcze boleśnie zdziałać, jak chociażby ostatni okręt.
Na onecie w artykule jest napisane:
Jeśli wojna potoczy się źle dla Ukraińców, Biden stanie w obliczu politycznego niebezpieczeństwa. Zaszkodzi mu zwłaszcza odzyskiwanie przez Putina przewagi na polu bitwy w przyszłym roku — po tym, jak przeznaczył prawie 100 mld dol. (ok. 390 mld zł) na powstrzymanie Rosji.
Prawie 400 mld na sam sprzęt wojskowy - kwota dla zwykłych ludzi niewyobrażalna. Do tego (tu licząc sumarycznie w tym pomoc socjalną) polskie 100-150 mld, czeskie kilkadziesiąt, brytyjskie, bałtyckie, włoskie i innych krajów.
Koniec końców wynik tej wojny jest delikatnie ujmując słaby - czy to przez korupcję, oligarchię już nie wnikam - Ukraina mentalnie aż tak od Rosji się nie różni tak jak i za tym idące konsekwencje i zachowania obywateli tych krajów.
Jeśli wojna skończy się rozejmem na koszt Ukrainy, a na to wszystko wskazuje okaże się jedno - zachód jest bezradny, słaby, a Rosja silna bo przetrwała sankcje, światowe znieważanie, a przede wszystkim uzyska terytorium - a to jest w mentalności Rosji wielki sukces. Tymczasem Ukrainie pozostanie połknąć gorycz porażki - demograficzna zapaść, brak przyszłości, struktury kraju staną przed groźbą rozpadu. Kto normalny chciałby żyć w takim kraju, bronić oligarchii?
Po kilku latach zabiedzona UE, która lata swojej świetności ma jakieś 20-30 za sobą zapuka do ruskich, by znowu robić interesy. Skorzystają na tym jak zwykle zachód, czyli głównie Niemcy czy Francja, a Polsce znów przypadnie moralne zwycięstwo "pomocy bliźnim w potrzebie" i "stanięciu na wysokości zadania". Jak zawsze Polska wyjdzie zwycięsko moralnie, będzie poklepywana, sweet focie, nowe pomniki ordery solidarności, tytuły samarytanina Europy, a biznes będzie gdzie indziej.
Zostaną tu ukraińskie gangi czy przestępczość, a podpisany przez Tuska dekret o przyjmowaniu imigrantów z Afryki będzie działać z pełną mocą. Niemcy odseparują u siebie tych co potrafią pisać, a innych wyślą do Polski.
Nic nowego, polska klasa polityczna to dno, a wpojony w Polaków kompleks niższości nie raz daje wyraz w polityce kiedy to za poklepanie, "good job" i byciem europejskim stawia się interes innych ponad własny.