Ale bardzo źle by się stało, jeśli Ukraina przegra. Wtedy będziemy mieli przy granicy drugiego Łukaszenkę,_w wersji ukraińskiej, po stronie zbrodniarza Putina.
Nigdy nie wiadomo co by było po, można domniemywać. Ukraina i Polska per se nigdy jakoś tak wielkimi braćmi nie byli. Nawet przed wojną nasze stosunki były co najwyżej neutralne. To Polska wyskoczyła z nadskakiwaniem Ukrainie we wszelki możliwy sposób do tego stopnia, że ci się przyzwyczaili do tego, że to im się należy - a tak być nie powinno. Poraża głupota PIS, który marzył o wielkiej Polsce i sojuszu od Morza Czarnego po Bałtyk, co za kretynizm do potęgi.
W takim wypadku łatwo budować narrację o Polakach, którzy są hardzi, nie chcą pomagać, śmią coś blokować. Ukraina stawia się Polsce nie jak ktoś w trudnej sytuacji tylko z pozycji góry. Zaczyna się od władzy, a taka narracja jest potem nadawana na zwykłych ludzi, którzy nawet siedzą w Polsce i też mają żądania bo im się należy.
Pytanie jest więc takie - skoro już teraz widać jak bardzo Ukraina gardzi Polską to co zmieni jakiś proruski satrapa na stanowisku prezydenta? Będą wysyłać imigrantów? Jak tak to dojdzie do momentu kiedy będzie się strzelać jak to było za dawnych czasów kiedy granica była granicą, a nie płotem do przechodzenia sobie kiedy się chciało. Jak to się mawia lepiej mieć wroga niż fałszywego przyjaciela. Z wrogiem sobie poradzisz, a przyjaciel wbije nóż w plecy.
Szczerze to mam tego konfliktu dość - w Polsce nie ma na nic pieniędzy, a miliardy idą na ludzi, którzy nawet złotówki do systemu nie włożyli. Nie są w UE, nie są w NATO. Za to mamy większą przestępczość, pogardę i oczekiwania jakby coś im się należało.
Zachód położył lachę na Ukrainę, bądźmy poważni - potęga gospodarcza i militarna zachodu przytłacza Rosję wielokrotnie - ale najwyraźniej nikt nie chciał by Ukraina wygrała. Co najwyżej zachód chce wspomagać Ukrainę, ale w dużej części oczywiście kosztem Polski - opieka medyczna, 800+, zakwaterowanie, import kiepskiej żywności itd. Koszty tego ponosi PL, a nie Holender czy Francuz, który sobie je chlebek ze zdrowego zboża, nie ma spleśniałych malin czy nie importuje kurczaków ze sterydami.
Tak więc podsumowując moje długie żale czy drugi Łukaszenka na Ukrainie jest zagrożeniem, stwierdzam, że jest. Takim samym jak Zełenski i jego mentalny odlot.