Tak odnośnie tej wzmianki z innego wątku:
Pamiętaj, że lepiej dysków SSD nie zapychać na 100% tylko do 80%, bo w większości przypadków na mordę poleci im wydajność.
Już gdzieś to wielokrotnie widziałem i tak mnie jakoś podkusiło by przeprowadzić mały test.
Samsung EVO 950 256GB SATA3 - mój najstarszy SSD. Nie pamiętam już nawet kiedy był kupiony... 2016? Limit TBW już pewnie dawno przekroczony. Zapełniony w 79%. Prędkości zgodne z deklarowanymi przez producenta.

Samsung EVO 960 512GB SATA3 (2018). Zapchany na 94%. Prędkości zgodne z deklarowanymi przez producenta (nie mogę już znaleźć tego w necie, ale tak mi się wydaje).

Kingston A2000 1TB NVMe PCIe M.2. Poniżej partycja na gry. Razem z partycją systemową, całościowo wypełniony na 92%.

Po oczyszczeniu. Z uwzględnieniem partycji systemowej zajęte 77%.

Deklarowana prędkość zapisu 2000 MB/s. Odczytu 2200 MB/s.

Dalej nie chciało mi się na razie usuwać danych (nie wiem czy ma to sens). Pytanie: o co tutaj chodzi? SSD na SATA hulają zgodnie ze specyfikacją nawet przy zapchaniu "pod korek". A M.2 pracuje na 40% wydajności przy zapełnieniu poniżej 80%? Czyli kupuję dysk 1TB, na którym mam faktycznie do dyspozycji 931 GB, a tak w sumie by mieć prędkości deklarowane przez producenta powinienem używać nie więcej niż... ile? 500 GB? Kiepski żart normalnie.