Autor Wątek: Zapiski z wyprawy na wschód śladami Tima Page’a  (Przeczytany 2002 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Zapiski z wyprawy na wschód śladami Tima Page’a
« dnia: Lutego 07, 2023, 19:34:32 »
Słuchajcie, jakiś czas temu sprzątałem moje przepastne regały z książkami i wyciągnąłem podniszczoną książeczkę zatytułowaną Page after page autorstwa nikogo innego jak jednego z bogów fotografii, dramaturga, barda, wieszcza, największego z najmniejszym, reportera, który tworzył/stworzył bandę podobnych sobie (Sean Flynn, Dana Stone), którzy pakowali się w sytuacje, z których ledwo który uchodził z życiem, człowieka, który w wieku lat 25 uniknął śmierci minimum pięciokrotnie i który nigdy nie powinien dożyć tylu lat. Autora ikonicznych zdjęć z wojny w Wietnamie, jednego  bohaterów Dispatches Herra czy Czasu Apokalipsy Coppoli, wreszcie gościa, którego motto sex, drugs and rock and roll idealnie odwzorowywało jego żywot. Przynajmniej pierwszą jego część. Bo później się uspokoił. Trochę. W zeszłym roku próbowałem się z nim skontaktować, ale niestety w sierpniu zmarł na raka wątroby. Ale wracając do tematu – wstaję rano, idę do robo, a tu zimno, mróz i w dodatku śnieg jeszcze pada. Pomyślałem sobie, że fajnie byłoby się wyrwać z tej lodówki i przypomniała mi się wyprawa Page’a. I że fajnie byłoby uczcić tę postać odwiedzając miejsca z jego wyprawy na wschód. Kilkanaście lat temu większość z tych symbolicznych miejsc odwiedziłem osobiście no i teraz nadeszła pora na podróż wirtualną. Czyli w drugą stronę.

Pierwsze pytanie – trasa wyprawy. Pomysł wyprawy pojawił się w Amsterdamie w momencie, kiedy znajomy Page’a wpadł na przemycie marokańskiego haszyszu, czym trudnił się również Page, który stwierdził, że lepiej się ulotnić z tego miejsca, bo na niego też przyjdzie pora. Później Szwajcaria, Klosters, gdzie szczegóły się skrystalizowały, następnie przez Triest, byłą Jugosławię, Grecję, Turcję, Iran, Pakistan, Indie, Nepal, Bangladesz, Birmę, Tajlandię, Laos, Kambodżę aż do Wietnamu. W programie, ikoniczne miejscówki – Stambuł, Agra, Goa, Kathmandu, Siem Reap, Bangkok, Luang Prabang, Wientian ze słynnym Constellation, Sajgon i Frankie’s House.

Pytanie drugie – wybór maszyny. Jako, że Page ledwo co uzbierał na VW transportera, którym dotarł aż do Indii, to najodpowiedniejszym wyborem powinien być latający furgon. Do wyboru miałem następujące możliwości: Britten Norman, Grand Caravan, analogowy Caravan, PAC P-750 i Kodiak. Najodpowiedniejszy byłby P-750, bo Page osiadł na stałe w Australii, ale pewnie miałby w dupalu to czym bym leciał. Norman jest zbyt wolny, Caravan trochę zbyt duży, analogowy nie odporny na mrozy, podobnie Pacific, więc pozostał Kodiak. Pomimo tego, że wszystkimi lata się bardzo podobnie, no może z wyjątkiem Normana, to jednak Kodiak ma największego kopa, nie potrzebuje ciężkiego buta podczas kołowania i prowadzi się go jak marzenie.

No dobra, pierwszy etap – dotarcie do Amsterdamu. Do Świdula spod mojej chałupy jest ze dwadzieścia minut jazdy, więc wszystko już spakowane czeka na załadunek i w nocy lecę na Schiphol. Jutro Szwajcaria wybór jakiegoś lotniska w okolicy Davos, a pojutrze muszę wyrobić się, żeby zdążyć do Triestu, bo światowy dzień pizzy. Później Stambuł i Ankara, gdzie zostawię część gratów dla powodzian czy tam innych zawaleńców. Dalej będę kombinował na bieżąco.

Jak ktoś chce się przyłączyć do wyprawy niech daje znak, parę krat perełki będę wiózł na pace, mam przygotowany zestaw biwakowy no i w Amsterdamie zaopatrzę się w AK47 czy tam inną białą wdowę. Kto robił większe zakupy ten wie o co chodzi.

A tak przy okazji, Page na początku lat 70 odwiedził Lublin i trafił na Majdanek, który pomylił z Łubianką:) więc miejsce rozpoczęcia wyprawy też jest symboliczne.












Odp: Zapiski z wyprawy na wschód śladami Tima Page’a
« Odpowiedź #1 dnia: Lutego 07, 2023, 19:56:34 »
   







https://i.imgur.com/bddiJPH.jpg

https://i.imgur.com/fCbL9IK.jpg

https://i.imgur.com/Vae403a.jpg



Cytuj
- umieszczaj maksymalnie trzy obrazki na post, powyżej tej ilości skorzystaj z miniatur lub używaj linków do galerii/albumów,
http://il2forum.pl/index.php?topic=5137.0
« Ostatnia zmiana: Lutego 07, 2023, 21:01:03 wysłana przez KosiMazaki »

Offline YoYo

  • Administrator
  • *****
  • Wieczny symulant
    • YoYosims
Odp: Zapiski z wyprawy na wschód śladami Tima Page’a
« Odpowiedź #2 dnia: Lutego 08, 2023, 09:56:39 »
Heh, ciekawy opis i pomysł :). Zdawaj relację. Obrazki duże 3, reszta miniaturki, w Imgur masz taką opcję zresztą (np. medium). Co do wyboru maszyny, ja bym jednak wybrał PAC P-750. Bardziej przystoi na te lata niż Kodiak z glass cockiptem. Powinno być na hardkorze :evil:, jak ten z reala, by była chociaż namiastka tego co przeżył, a nie na lajcie w skórzanym fotelu ;). Ew. nawet defaultowy PC-6 Porter. Też dałby radę, albo C-170 od Carenado (trochę proszku może zabrać, chociaż ten będzie najwolniejszy 8)).

Edit. Aaaa, niebawem będzie premiera DHC-4, ten też może się nadać: https://youtu.be/XqYgiq5qr8g, a już paka nieco większa.
webmaster,   YoYosims - jeśli lubisz symulatory lotnicze

www.yoyosims.pl

Odp: Zapiski z wyprawy na wschód śladami Tima Page’a
« Odpowiedź #3 dnia: Lutego 08, 2023, 22:04:23 »
OKOK Kosi i YoYo. Wybaczcie mi ale ja pomimo tego, że w robo zarządzam systemem, to chyba wykluczony cyfrowo jestem i nie ogarniam tych portali wszystkich. No zbliżam się do wieku starczego i z pół godziny musiałem dogrzebać się jak umieścić foty w poście, ale za cholerę nie mogę znaleźć tych miniatur, więc za Kosim, będę umieszczał linki. Jako usprawiedliwienie powiem tylko, że w przeciwieństwie do Ozzy’ego pamiętam lata 80.

Dobra, w nocy leciało się bezproblemowo, Niemiaszki tylko przeszkadzały podczas drzemki. W sensie obsługa lotnisk. Amsterdam bardzo ładny, nawet po ciemku kamieniczki prezentują się z wysokości wyśmienicie. Schiphol zatłoczony strasznie. W dodatku podczas lądowania wytelepało mnie jak Popiełuszkę w bagażniku. Co jeszcze? Kanały są, rowerki są, Rijksmuseum jest, De Wallen jest. A poza tym po staremu, w Vondelbunker banda zgredów i szpanerów, że sparafrazuję klasyka. Aha, jeszcze poszedłem na meble, zamówiłem zestaw czterech krzeseł, szafę jednodrzwiową i komódkę z dostawą do domu. Tak przy okazji – meble holenderskie to najlepsze co jest na rynku. Tak minął wieczór i poranek dzień szósty.

OK czas zacząć wyprawę. Pogoda z dupy. Wyż baryczny i zero absolutne. Kierunek – wschód. Tam musi być cywilizacja. I cieplej. Ale teraz – Alpy. W okolicach Klosters – Davos są dwa lotniska – Bad Ragaz i Samedan. Wybrałem to drugie czyli Engadynkę, bo jest lepiej wyposażona. W dodatku jest najwyżej położonym lotniskiem w Europie – 1707 m. Leży w części germańsko-języcznej, kulturowo także. Więc porządeczek na lotnisku, ładnie, równiutko poparkowane samoloty, czyściutko, krów typu milka nie zauważyłem, ani susłów perełkowatych. Podobno w kantonie Gryzonia jedna piąta autochtonów posługuje się językiem retoromańskim. Połączenie łaciny i języka wizygotów. Diabelska mowa. Za to na miejscu sprzedawali browarki, więc obaliłem parę honeckerów, zastanawiając się nad pomysłem YoYo odnośnie tego PAC’a. No brzydkie kaczątko to też jest jeden z moich ulubieńców. A o Caribou to ja marzę od dawna.

Teraz szybciutko uberkiem do Klosters do pensjonu. To kurort zajebisty, w którym podobno bywał król Karol. Trzeci. Ale powiedzcie jak żyć w tych plugawych czasach? 30 złotówek w przeliczeniu za filiżaneczkę kawy! W dodatku jest tu tak samo zimno i jeszcze więcej śniegu. Nic dziwnego, że Page uciekł stamtąd czym prędzej. Ja też tak zrobię, bo jutro Włochy, Triest i dzień pizzy. Pamiętajcie żeby uczcić go tak jak należy czyli godnie.







https://i.imgur.com/LMlLOBz.jpg

https://i.imgur.com/2HXf4Kp.jpg

https://i.imgur.com/SR1amFC.jpg

https://i.imgur.com/qqJEZEq.jpg

https://i.imgur.com/4qOAVHF.jpg

https://i.imgur.com/ex2fMxE.jpg

https://i.imgur.com/2feWg1w.jpg

Odp: Zapiski z wyprawy na wschód śladami Tima Page’a
« Odpowiedź #4 dnia: Lutego 09, 2023, 08:48:34 »
"W dodatku podczas lądowania wytelepało mnie jak Popiełuszkę w bagażniku", to jest śmieszne? Reszta ok.

Offline YoYo

  • Administrator
  • *****
  • Wieczny symulant
    • YoYosims
Odp: Zapiski z wyprawy na wschód śladami Tima Page’a
« Odpowiedź #5 dnia: Lutego 09, 2023, 10:24:56 »
Kolejny fajny opis. Znam Sytuację, że ktoś leciał Warszawa - Wiedeń, potem faktycznie jak doleciał pojechali na Starówkę na kawę wiedeńską do kafejki. Po powrocie był lot Wiedeń - Warszawa :). Co do porównania dot. bagażnika, kompletnie nietrafione i niefajne porównanie :/.
webmaster,   YoYosims - jeśli lubisz symulatory lotnicze

www.yoyosims.pl

Odp: Zapiski z wyprawy na wschód śladami Tima Page’a
« Odpowiedź #6 dnia: Lutego 10, 2023, 01:02:50 »
Właśnie o to chodzi YoYo w wyprawach krajoznawczych. Inne kultury poznajesz przede wszystkim przez to czym się odżywiają - renifery, wielbłądy, pająki, psy, wątróbeczka z ziemniaczkami. Tak i zdaję sobie sprawę, że porównanie nie było ani fajne, ani śmieszne, ale cholernie prawdziwe. Dobra, koniec tematu.

A propos hardcorowych lotów, no to w tych kurortach trafiłem na Szwajcara, który miał na sprzedaż absolutnego klasyka. Umówiłem się z gościem na wymianę jeden za jednego, pogoniłem Kodiaka i w ten sposób zostałem właścicielem Twin Beecha. Jako furgon może robić, oddaje klimat dawnych czasów i być może nie rozpadnie się gdzieś w trasie. Szwajcar płakał jak się wymieniał. Podwójne gwiazdowe silniki naprawdę robią robotę, a ich dźwięk to muzyka dla uszu. Na wysokości 15 tysięcy jest trochę zabawy z miksturką, ale frajdę daje. No w każdym bądź razie ciężko oddać wrażenia z lotu tym cackiem nad Alpami. Po prostu bajka:) A, tylko trzeba by go przemalować chyba.

Lot był krótki, zrobiłem rundkę wokół Triestu i wróciłem na lotnisko Ronchi dei Legionari, żeby znowu busem wrócić do Triestu. Takie latanie w koło. Tym razem olałem zabytki - Miramare, Canal Grande, Piazza Unita, Piazza della Borsa, bo przybyłem tu żeby uczcić dzień pizzy! A Triest słynie z kawy i z koryta. Pizza co prawda nie oryginalna z Neapolu, ale porządna, włoskiej roboty i lokali, w których można ją skorycić jest do wyboru do koloru. Czyli znowu syndrom osiołka. Zjadłem trzy! Pizze. Za to kawa Illy albo Hausbrandt to klasa sama w sobie. Aha, pamiętajcie, żeby nie zostać znieważonym przez obsługantów w knajpach, nie zamawiajcie kawy z mlekiem po 11. Później tylko espresso.

Dobra, kolejny etap - Stambuł, więc następnym razem przekroczę granicę z Azją!







https://i.imgur.com/Ia4c7MC.jpg

https://i.imgur.com/rSj0jF6.jpg

https://i.imgur.com/6j3ttCS.jpg

https://i.imgur.com/z4vNA6T.jpg

https://i.imgur.com/bIiC77R.jpg

https://i.imgur.com/A7NHjm8.jpg

https://i.imgur.com/BSQ1IGT.jpg

https://i.imgur.com/Tsah89i.jpg

https://i.imgur.com/UZrq7o8.jpg

Offline YoYo

  • Administrator
  • *****
  • Wieczny symulant
    • YoYosims
Odp: Zapiski z wyprawy na wschód śladami Tima Page’a
« Odpowiedź #7 dnia: Lutego 10, 2023, 15:41:35 »
Turcja? To uważaj na pas przy lądowaniu, może być pofałdowany bardziej niż zazwyczaj. ???
webmaster,   YoYosims - jeśli lubisz symulatory lotnicze

www.yoyosims.pl

Odp: Zapiski z wyprawy na wschód śladami Tima Page’a
« Odpowiedź #8 dnia: Lutego 10, 2023, 23:40:00 »
Dzisiejszy dzień sponsorowała litera a. Jak Airport Trieste, jak Ankara i jak alko. Poza tym nastąpiły zmiany w planie lotu. Pierwsza dotyczyła międzylądowania, a druga ostatniego przystanku.

Tak więc rano po ogarnięciu się, podmyciu se organizmu i małej czarnej, siadłem za sterami. Czekał mnie dłuższy lot bo w planie były Bałkany, Peloponez i Anatolia. Lecąc wzdłuż wybrzeża w kierunku Grecji gdzieś nad Czarnogórą, Montenegro proszę ja was, skojarzyłem sobie, że przecież będę przelatywał nad Grecją. Nad Grecją! A ze dwa czy trzy lata przed zarazą, podczas ostatniego pobytu w Atenach zakochałem się w ouzo. Tam piją to wszyscy - od pacholęctw aż do starych dziadów. Ja mogę pić je pod każdą postacią – z lodem, bez lodu, w szklaneczce, z gwinta, z sokiem, czystą. I dzisiaj u mnie w chałupie w komodzie holenderskiej, a jakże, musi stać butelka ouzo. A najbardziej rozwalają mnie sceny z polskich imprez rodzinnych, nie wiem – pogrzeby, chrzciny, barmicwy, gdzie wąsaty wujek, kiedy zaproponujecie egzotyczny wynalazek, który przywieźliście zza granicy, odpowiada – “To jeste niedobre. Polej polską wódkę”. A kiedy zapytacie go dlaczego to jest niedobre, odpowiada wam, że nie wie, bo nie próbował, bo to jest niedobre. Wszystko jasne. Taką stoi polska racją, na pohybel innym nacjom. W każdym bądź razie, jest to drink idealny, szczególnie w upały. Bo nie muli jak browar. Ale wracając do planu lotu, w trakcie zaplanowałem przystanek, który wypadł w Amygdaleonas Airport czyli na lotnisku leżącym tuż obok miasteczka brzmiącego niczym z fińskiej mitologii czyli Kavala, które to miejsce skojarzyło się Page’owi z Lawrencem Durrelem. Kto oglądał serial Durrelowie kojarzy pewnie takiego uszatka, który właśnie odgrywał jego postać. Ten cały Durrel też był niezły, podobno był szykowany jako kandydat do Nobla z dziedziny literatury, ale go nie dostał, za to znana jest jego korespondencja z Millerem, tym od Zwrotnika Raka, z którym się zakumplował. Kto czytał ten wie.

Po krótkim przystanku i załadunku paru skrzyneczek ouzo, pozostał ostatni etap czyli Turcja. Postanowiłem olać Stambuł i skierowałem się od razu do Ankary, chociaż trasę zaplanowałem z przelotem nad miejscami, w których Page łaził zjarany anatolijskim hashem czyli nad Sophią i Błękitnym Meczetem. Ankara też zatłoczona, pas równy:), wylądowałem gładziutko. Rozładowałem towar, przekazując skrzynki perły powodzianom. Bo z doświadczenia wiem, że żłopią wszyscy. Arabi, murzyni i żydzi też. Chociaż ci pierwsi piją tak żeby Alla.. OKOK. Nie będę kończył żeby nie urazić tym razem muzułmanów. Ale powiem wam, że jest to naturalne. Kiedyś w telewizorze oglądałem film, w którym chłop tłumaczył, że słonie wpieprzają sfermentowane owoce, żeby się urżnąć, a małpiszony podkradają ludziom drinki w kurortach. Tego ostatniego przypadku byłem świadkiem w Rung Sat. Tam mają takie klatki dla krokodyli, kto był ten wie, no i tam gromadzą się też makaki czy tam inne koczkodany, które bez żenady na moich oczach podpieprzały ludziom butelki z colą. Pewnie myślały, że to cuba libre.

Dobra. Na dzisiaj koniec. Wkurzony jestem, bo wykrakałem. Wyobraźcie sobie, że podczas podchodzenia do lądowania w Ankarze, zepsuła mi się przepustnica. A złotówek na wymianę nie mam za bardzo. Trudno. Będę szukał po second handach. Więc pewnie czeka mnie dłuższy przystanek u Turków. Jak wymienią to dalej ruszam w drogę. Kierunek – Iran.







https://i.imgur.com/UkPxmVc.jpg

https://i.imgur.com/fTt0Dn7.jpg

https://i.imgur.com/qJTjCVT.jpg

https://i.imgur.com/xy3BuEt.jpg

https://i.imgur.com/3Ctb6A3.jpg

https://i.imgur.com/GnWsIxj.jpg

https://i.imgur.com/CVIZvtf.jpg

https://i.imgur.com/M4gamxO.jpg

https://i.imgur.com/XrUyaka.jpg

Offline YoYo

  • Administrator
  • *****
  • Wieczny symulant
    • YoYosims
Odp: Zapiski z wyprawy na wschód śladami Tima Page’a
« Odpowiedź #9 dnia: Lutego 11, 2023, 12:44:18 »
Tak przy okazji, to masz jak zrobić miniaturkę w Imgur. Możesz tego używać zamiast podawania samych linków, ale kto co woli :):



Tak to wyglada.
webmaster,   YoYosims - jeśli lubisz symulatory lotnicze

www.yoyosims.pl

Odp: Zapiski z wyprawy na wschód śladami Tima Page’a
« Odpowiedź #10 dnia: Lutego 11, 2023, 13:20:45 »
Hmm. Ja miałem uboższy wygląd tych opcji. Dobra, pogrzebię trochę. Nie wiem, może trzeba się zalogować tam. Dość mam już tego logowania całego:/ Niedługo będzie trzeba się logować żeby lodówkę otworzyć..

Offline YoYo

  • Administrator
  • *****
  • Wieczny symulant
    • YoYosims
Odp: Zapiski z wyprawy na wschód śladami Tima Page’a
« Odpowiedź #11 dnia: Lutego 11, 2023, 13:43:25 »
... Niedługo będzie trzeba się logować żeby lodówkę otworzyć..

Są już i takie :]. Ps. DHC-4 wyjdzie 23.02.
webmaster,   YoYosims - jeśli lubisz symulatory lotnicze

www.yoyosims.pl

Odp: Zapiski z wyprawy na wschód śladami Tima Page’a
« Odpowiedź #12 dnia: Lutego 14, 2023, 22:40:42 »
No to kolejna maszyna dołączy do kolekcji. Mówię o de Havillandzie. Mam lodówkę, która służy mi już 15 lat i nie chcę jej wymieniać:) Ale za to pełny komplet dotarł do mnie kupiony za pół darmo. W sensie przepustnica z drążkiem. Nie wiem czy poprzedni właściciel używał ich kiedykolwiek, bo wyglądają jak nówki nie śmigane. W porównaniu z moimi zajechanymi, to jest po prostu kosmos. W każdym bądź razie Turcy wymienili wadliwe części i przy okazji zdrapali białą farbę i na gołym metalu umieścili czerwono-czarne pasy nadając osiemnastce swoistego uroku:) Wykonałem przelot nad Ankarą, sprawdziłem działanie wszystkich podzespołów i wróciłem na lotnisko. Teraz przygotowuję się do wylotu do Iranu. A propos lodówek - mam nadzieję, że nie podpieprzą mi tam nawigacji, bo cholera wie co oni tam pakują do tych dronów całych..






Odp: Zapiski z wyprawy na wschód śladami Tima Page’a
« Odpowiedź #13 dnia: Lutego 16, 2023, 20:01:02 »
Dobra, parę informacji z dzisiaj. Tak więc korzystając z wolnego czasu, jak Turcy grzebali mi z przepustnicą, postanowiłem poświęcić na załatwienie wszystkich kwitów w ambasadzie Iranu. Oczywiście podobnie jak Page musiałem odstać swoje, zdobyć pierdyliard papierków, w nich pierdyliard pieczątek i pierdyliard podpisów. I jak w każdym kraju autorytarnym, tam też jest korupcja, więc musiałem zabulić troszkę pieniążków i dodatkowo jak to bywa w krajach, w których panuje zamordyzm sumka ta była całkiem spora. Ale udało mi się wszystko załatwić, z jedną uwagą – dostałem wjazd z wyjazdem wbity w tych wszystkich kwitach. Brzmiało to mniej więcej tak, że koleżka łamaną angielszczyzną z arabskim, przepraszam z perskim akcentem wycedził – If you don’t leave territory of Islamic Republic of Iran until 17.02.2023, we gonna get you and kick you out! Później kiedy na zewnątrz pakowałem te wszystkie papiery, wyszedł na fajkę i zaciągając się powiedział, że w sumie nic do mnie nie ma, że wyglądam na spoko faceta, a on po prostu ma taką pracę. Na lotnisku pogonili mnie szybko, pewnie dlatego, że mają burdel u siebie. Erdogan ciśnie ichnich wójtów/burmistrzów/prezydentów za decyzje, nadzór za pozwolenia i architektów za projekty, a ludzie Erdogana bo to symbol władzy.

Zatankowałem pod korek i wystartowałem. Czekał mnie długi lot z lądowaniem na ostatnim lotnisku przed granicą, żeby uzupełnić paliwo. Wybrałem Wan położone nad jeziorem Wan. Malownicze, stare kurdyjskie miasteczko ze starożytną stolicą Urartu nieopodal. W każdym bądź razie gdzieś po przekroczeniu granicy poczułem wreszcie lato:) Pustynia i super ciepło. Wreszcie. Od razu planowałem dotrzeć do Pakistanu, ale nie mogłem przepuścić symbolicznego miejsca. Gdzieś w okolicy Jazd Page trafił na handlarzy heroiną i palił z nimi opium elegancko. Ale to były czasy przed rewolucją czyli jeszcze za Rezy, więc dzisiaj nie spodziewałbym się tej samej sytuacji. Też mają tam sympatyczne lotnisko. Same miasto też jest bardzo sympatyczne. No i egzotyczne. Gliniane budynki, wąskie uliczki, minarety, a wszystko położone pośrodku pustyni. Podobno jest tu też największe skupisko zaratusztrian. Nie wnikam.

W każdym bądź razie dzisiaj jest tłusty, taka chanuka dla ubogich, ale każdy powód żeby zjeść coś słodkiego jest dobry, więc opieprzyłem baklawę zakupioną u lokalsów, popijając oczywiście ouzo:) Aaa jeszcze jedna informacja. Nieszczęścia chodzą parami, więc jak zjebała mi się przepustnica to też coś jeszcze musiało się zepsuć. No i podczas lotu coś zaczęło mi rzęzić. Po wylądowaniu przejrzałem wszystkie radiatory i okazało się, że spieprzył mi się wiatrak przy wyświetlaczu nawigacji. Ja nie będę tego rozkręcał, bo później nie skręcę tego z powrotem, ale mam znajomego technomagika, który robi w tym od lat, więc umówiłem się z nim na whisky i wymieni mi to dziadostwo, w sensie fifroka. Bo na wymianę całej grafiki to mnie nie stać.. Dobra, następny kierunek – Pakistan.






Odp: Zapiski z wyprawy na wschód śladami Tima Page’a
« Odpowiedź #14 dnia: Lutego 19, 2023, 08:53:22 »
Piszę dopiero dzisiaj, bo walczyłem z tym ustrojstwem, w sensie z grafiką. No nie wytrzymałem czekając na speca i sam rozkręciłem to dziadostwo, a w zasadzie to dwa. Pierwsze to starą kartę znalazłem, czyściuteńka, żadnych problemów z nią nie było. No i drugą, aktualną. Wymontowałem wiatraki z tej pierwszej, po uprzednim zmierzeniu i zważeniu, ale po otwarciu tej drugiej okazało się, że firma ASUS, zamontowała specjalne i pasujące tylko tejże firmy, bo mocowania są specyficzne. No ja pier.. jakby kur.. nie mogli robić tego wszystkiego w uniwersalnych rozmiarach i pasujące jeden do drugiego. Nieważne. Wyczyściłem wszystko przy okazji, złożyłem z powrotem i na razie nic nie buczy, ale tak czy siak zamówiłem już dwie sztuki na wymianę, więc jakby coś tam mi tylko zaskrzeczało to od razu podmieniam i będzie gitara.

Celem lotu było Lahore lub jak mawiał Page - Lawhore, we wschodnim Pakistanie, tuż przy granicy z Indiami. Tak więc podróż była też długa i też z międzylądowaniem po paliwo. Jako przystanek wybrałem Nokundi Airport leżący już po stronie pakistańskiej. Page’a po przekroczeniu granicy przywitał chlebek czapati, gotowane jaja i oczywiście pakistański hash, który zjarał z przemytnikami. Bez kitu, on przez całą drogę był zrobiony. I tu niestety dopadła mnie smutna konstatacja, że społeczeństwa z czasem ograniczają swobodę jednostki. I to całe pieprzenie o wolności, demokracji i dobrobycie to jest bullshit po prostu. OK. Rozumiem tę gadkę, że jestem starym trollem i że idealizuję przeszłość. Blablabla. Ale popatrzcie, dzisiaj, w krajach, przez które przejeżdżał Page, za posiadanie zielska ty dostaniesz dziesięć latek, albo chłostę przynajmniej. A wtedy on chodził zjarany non stop, palił z lokalsami i każdy miał to gdzieś. A jeszcze lepiej było w starożytności. Dawno, dawno temu, na studiach, wyczytałem bodajże u Herodota, że Scytowie palili ogniska z konopii. Obczajacie? Cała banda włącznie ze starszyzną, wojownikami, a skończywszy na pacholętach, siedziała sobie przy takim ognisku i brechtała się elegancko. No, ale wszystko to jest wina zinstytucjonalizowanej religii i opresyjnych rządów ludzi, którzy uważają, że mają moralne prawo narzucać swój kodeks postępowania innym. Cytując klasyka – understand procedure, understand war, understand rules, regulations, I don’t understand, sorry. Cytat może trochę z dupy, ale do sytuacji pasuje idealnie.

Większa część podróży odbyła się w klimatach krajobrazu księżycowego, dopiero wschodnia część Pakistanu, a konkretnie dolina Indusu jest trochę bardziej zielona. Nieznacznie. Samo Lahore, jest drugim miastem pod względem zaludnienia w Pakistanie, po Karaczi, ponad 11 milionów. Całkiem sporo, nie? Stolica prowincji Pendżab, ze słynnymi ogrodami Szalimar, zbudowanymi na rozkaz mogolskiego władcy Szahdżahana, tego koleżki od Tadź Mahalu, z finezyjnymi fontanienkami, tarasikami i pawilonikami. W Lahore Page zabawił kilka tygodni, z powodu problemów z finansami i z papierami za furgon. W tym czasie rozjechali się też ludzie, z którymi podróżował dotychczas. Jeden koleżka, pojechał bezpośrednio do Delhi bodajże, skąd poleciał do Australii, która to była celem wyprawy i obiecał nawet, że jak będzie na miejscu to wyśle bilety Page’owi. W każdym bądź razie, Page trochę się odkuł na handlu, hashem oczywiście, jeżdżąc do Chajberu w Hindukuszu i z powrotem, skąd odbierał towar z Afganistanu i po pewnym czasie ojciec z GB załatwił mu wjazd do Indii. Więc kolejny etap to New Delhi, Agra i Bombaj.







https://i.imgur.com/BXyepxw.jpg

https://i.imgur.com/LdBk8ec.jpg