No ale to temat stary i znany od kiedy ludzkość prowadzi wojny.
Ale, że co kobiety mieli posłać do okopów?
Kiedyś to jednak nie było mowy o równouprawnieniu, silnych niezależnych kobietach, prawach, parytetach itd. Dziś jednak wygląda tak, że prawa i parytety tak, ale obowiązki już nie? Kobiety są silne i niezależne w czasie prosperity, ale w czasie wojny, niepokojów, brudnej pracy to już są delikatne jak kwiatuszek? Nie mogą się pobrudzić? Nie mogą przelać krwi? Przepraszam bardzo, ale posiadanie dziurki nie powinno sprawiać, że z góry powinno mieć się jakieś przywileje. To nie te czasy.
Tak, wysyłać na
przymusowe szkolenie/wcielenie do armii. Czy okopy czy jako snajperki, do gotowania, składania broni. Czy nawet jako mięso armatnie - w końcu facetów też się wysyła w tej roli i nikt za bardzo łez nie roni.
A nie puszczać luzem za granicę "bo to kobieta", która tam rozłoży nogi i ma gdzieś wszystko. Tymczasem faceci kończą albo jako mielone albo jak mają szczęście to bez nogi czy ręki. Na koniec Kristina i Ludmiła ułoży sobie życie na zachodzie, a faceci zostaną na Ukrainie, kraju totalnie zniszczonym jako przegrywy bez perspektyw.
Przyglądam się po prostu zachowaniu kobiet w kontekście równouprawnienia. Np. w Polsce więcej kobiet chce by wrócił przymusowy pobór do wojska, ale tylko dla mężczyzn kiedy to 2 lata wcześniej krzyczały "moje ciało mój wybór". Teraz jednak chcą decydować o innych ciałach.
Hipokryzja współczesnych kobiet aż bije po oczach, a polityczne i społeczne granty jakie zostały im dane są dyskryminujące w kontekście równości płci w społeczeństwie - mają więcej praw niż obowiązków.