Tak jak napisał kolega wyżej, relatywizujesz historię i rozmiar tej zbrodni, od siebie dodam – w dość perfidny sposób. Zestawianie ludobójstwa na Wołyniu z akcją deportacyjną (która nastąpiła m.in. również w wyniku tego ludobójstwa), zestawianie historii UPA z kontrowersjami dot. tzw. Żołnierzy Wyklętych, czy prawdziwa wisienka - pisanie o „pięknym etosie” walki powstańczej UPA, to jest poziom odklejenia, który ciężko nawet komentować. Nie rozumiem też co ma do rzeczy to, że temat jest wykorzystywany przez polityków. Nawet jeśli, to nie znaczy, że nie jest ważny. Poza tym rozmawiamy tutaj na forum my, nie politycy.
Nic nie relatywizuję, a już na pewno nie w perfidny sposób. Jestem przeciwny postawie postawie "z szabelką na czołgi", "tupaniem nóżkami i krzyczeniem tu jest Polska!" czy straszeniem ukrytą opcją niemiecką aka Unią Europejską. Wolałbym dyskusję i dialog zamiast wypominania kto komu co. My Polacy podchodzimy do tego w sposób bardzo emocjonalny (co mnie nie dziwi). My widzimy to z perspektywy mordowania, Oni z perspektywy walki o niepodległość. Irytujący Historyk w jednym ze swoich filmów w bardzo rozsądny sposób starał się to opisać. W tym wszystkim są jeszcze wszelkiej maści przekłamania choćby z powodu życia za żelazną kurtyną i pisania jedynej słusznej wersji historii. Dla Ciebie to akcja deportacyjna aka akcja nic się nie stało... takie tam 140 tyś. ludzi zostało pod przymusem przesiedlonych w imię walki z partyzantką UPA. Fakt, nie było mordowania, ale jednak ludzie musieli porzucać swój dobytek, zerwać więzi i osiedlać się na zachodzie. A nie każdy z nich był w jakikolwiek powiązany z partyzantami. Dla mnie to też ludzkie tragedie i dlatego uważam, że obie strony powinny wysłuchać się nawzajem, poznać swoje rację, a nie prześcigać się czyja krzywda była większa. Trochę abstrahując naprawdę uważasz, że gdyby sytuacja była odwrotna i Polska była w stanie wojny to mielibyśmy czas na gadaniu o historii? Nie sądzę. Historia, nawet najbardziej bolesna, to już tylko historia, a tu i teraz to rzeczywistość. Na Wołyniu nie ginęli tylko Polacy, ale w zasadzie wszyscy kto się nawinął.
Bardzo często też ta twoja retoryka o Wołyniu podsycana jest wszelkiej maści fakenewsami. Jakimiś fotkami na FB z dziwnych profili z opisem jak to gloryfikują banderę, jak stawiają pomniki (kto stawia ten stawia) itd. Nie weryfikują, nie sprawdzają, a tylko łykają jak pelikany. Daj mu telefon z włączonymi powiadomieniami z chrome i wciśniesz mu wszystko. Mam taką osobę w pracy, co jej głównym źródłem informacji są takie strony i wierz mi 3/4 informacji tam zawartych dało się w prosty sposób zdementować przez wejście na np. fake huntera. Żeby nie było takie coś działa po drugiej stronie też (mam na myśli ludzi, nie powiadomienia), no i przez wiele lat też sporo bzdur było utrwalane. A na koniec to często ludzie mają to po prostu w du...e i nie zajmują się takimi sprawami.
Jak na moment odsuniesz koronny argument o rzezi wołyńskiej i poczytasz o UPA, jak skutecznie tępiła komunistów to naprawdę wyłania się z tego dla Ukraińców "etos". Podobnie było z wyklętymi. Jedni kitrali się po lasach i walczyli z komunistami, chcąc niepodległości dla kraju, a drudzy zajmowali się zwykłą bandyterką i zastraszali całe wioski. Teraz jakbyś porozmawiał z ludźmi z takich terenów, zwłaszcza pamiętającymi tamte czasy, to jedni by ich chwalili a drudzy przeklinali. Dlatego nawet My mamy problem jak do wyklętych podchodzić. Na szczęście są zdeterminowani ludzie co jakoś ten bałagan ogarniają i dochodzą prawdy. Zresztą wcale nie lepiej jest z np. Powstaniem Warszawskim. Dla jednych heroiczna walka, dla innych szczyt głupoty zakończony zaoraniem stolicy i krwawą zemstą na cywilach.
Już tłumaczę. Z politykami jest tak, że dużo krzyczą, a mało robią. Często nawet nie znają tematu, ale się wypowiadają. W dogodnym dla siebie momencie, przy okazji jakiejś rocznicy, problemu, wyciągają temat zastępczy. Wszystko dla osiągnięcia korzyści dla siebie - do zbicia kapitału politycznego. Dlatego uważam ich za słabych adwokatów sprawy. Teraz wypadała 80 rocznica to się odpalili, za miesiąc już nie będą pamiętali sprawy, bo odpali się temat Powstania Warszawskiego, za kolejny miesiąc przypada rocznica wybuchu DWŚ i znowu wrócimy do tematu reparacji wojennych. A jak już się skończą tematy drażniąco-patriotyczno-historyczne to przeskoczymy na temat dyżurny np. aborcję. Za rogiem są wybory, jak tylko jakikolwiek wyciągnięty drażliwy temat im pozwoli w słupkach czy wyborach coś zyskać to to zrobią, a niekoniecznie zależy im na załatwieniu drażliwej sprawy. Takie myślenie na krótka metę. Jakiś czas temu odsłonięto pomniki lwów na Cmentarzu Orląt we Lwowie, a w tym linku co podałem były przykłady jak zwykli Ukraińcy zbierają się i sprzątają polskie cmentarze - ot tak od siebie, dla pamięci i to jest dla mnie sposób na rozbrojenie tej bomby, a nie stawianie warunków. To jest dla mnie przykład wyciągania ręki i inicjatywy oddolnej. Zwykli ludzie są w stanie się dogadać lepiej niż polityk z politykiem, a tego typu gesty dobrej woli, bez fleszy, kamer i całego szumu medialnego potrafią zdziałać więcej niż niejeden krzykacz. Moim zdaniem tego typu działania, działania kulturalno-edukacyjne są w stanie przełamać impas w tej sprawie i doprowadzić do tych należnych nam ekshumacji. To jest tak samo ważne dla Nas jak np. zwrot nieśmiertelnika po żołnierzu Wermachtu. Dla rodzin bezcenna wiedza i zarazem ukojenie.
W swoim czasie dość sporo było dyskusji u mnie w mieście na ten temat. Jakieś dziadki z Chicago zmajstrowały szkaradny pomnik Rzezi Wołyńskiej, który zamiast postawić u siebie sprzedali temat Polsce. Wszyscy w całej Polsce olali temat. Żaden samorząd tego nie chciał z tego powodu. Na szczęście moje miasto się wybroniło, ale obstawiałem sporo spotkań i nasłuchałem się obu stron. Cieszę się, że zdrowy rozsądek wygrał, bo ten pomnik w takiej formie to byłby kłopot dla wszystkich.
Cała reszta, jak np. fragment o krzyżykach na pancerzach to dorabianie ideologii i zwykłe czepialstwo. Dla mnie mogą sobie tam nawet fujary malować dopóki robią swoje. To jak odrusyfikowywanie pierogów ruskich albo żądanie usunięcia z alfabetu litery "Z". To jest dopiero odklejenie. Zresztą tak samo jak argument o kochaniu Niemców niż Polaków. Szczerze to na ich miejscu kochał bym tego kto dostarczy tyle graciarni, że wygram wojnę. To dla nich jest priorytet, a priorytetem naszych polityków i dyplomacji jest zrobić wszystko, aby nikt nas nie wykolegował z tej zabawy.