Ten temat jest dość trudny i o wiele mniej oczywisty niż obecny konflikt rosyjsko - ukraiński. Z jednej strony mamy barbarzyńców i przyzwolenie społeczne na to, z drugiej niesłabnące ambicje na rozszerzanie terenów w sumie za wszelką cenę. Piszę o przyzwoleniu społecznym ponieważ wiadomym jest, że HAMAS robi sobie za tarcze swoich cywilów i ośrodki państwowe (specjalnie, najbardziej w tym "biznesie" chodliwe są żłobki, przedszkola, szkoły i szpitale), a na to nie powinno być zgody już wewnątrz, w samej Palestynie. No ale cóż, taką sobie strategię wybrali ze społeczną akceptacją, że chowają się za kobiety i dzieci tylko po to, by w razie czego wyciągać to medialnie i pokazywać tragedię tego narodu. Z drugiej strony, panuje już chyba obecnie takie przekonanie, że z tym nie ma co się liczyć (moralnie jest to b.ciężki temat i żadnej tutaj ze stron nic w 100% nie tłumaczy). Widać też jakie w Palestynie mają nastawienie społeczne, malowanie osła w izraelskie barwy, albo psa i potem palenie zwierzaków żywcem, bo są "żydowskie" świadczy tylko z jaką nienawiścią ale i ludzką durnotą i zezwierzęceniem mamy do czynienia. Natanjahu za to w mojej ocenie chce stworzyć pas ziemi niczyjej, zrównać część Gazy i okolicznych terenów do zera jako pewnego rodzaju strefę buforową. Zgodzę się też, że poniekąd to co robi teraz Izrael i Natanjahu nie do końca jest podyktowane tylko celami wojskowymi, a operacją która będzie miała wpływ na kolejne dziesięciolecia i ma na celu na nowo ukształtowanie struktury tego regionu. Tu już wchodzimy w politykę, a nie operację wojskową. Ogólnie jest to temat rzeka i bez udziału państw trzecich i jakiejś kolejnej misji ONZ się tutaj nie obędzie. Izrael ma pełne prawo do odwetu za wydarzenia z 7.10 i chyba każdy normalny człowiek nie podpisze się pod działaniami HAMAS'u z tego dnia i tu wszyscy chyba są zgodni, ale na ten temat trzeba patrzeć w kontekście całej historii regionu i polityki jaką Natanjahu obecnie prowadzi w samym Izraelu.