PS. Joy w pozycji centralnej "między nogami" pewnie stanowi fajne rozwiązanie (zwłaszcza z przedłużką, w śmigłowcach), ale ja nie mam dedykowanego stanowiska do symulatora. Montowanie jakiś konstrukcji do biurka czy fotela na stałe nie wchodzi w grę. A jak będę musiał to co chwila montować jak tylko będę chciał polatać, to nie będzie mi się później chciało tego robić. 
E, nie taki diabeł straszny jeśli zbierzesz trochę złomu i uruchomisz wiertarkę i śrubokręt. U mnie sprawę załatwiły 2 ceowniki przymocowane od spodu do biurowego fotela, a swojego warthoga z przedłużką 30 cm przykręciłem do cygańskiej "wielkiej improwizacji" z metalu i drewna, którą po prostu wyciągam z szafy i wsuwam w te ceowniki od przodu kiedy jest czas na latanie, po lataniu zaś wysuwam i chowam do szafy z powrotem. Żadnego blokowania nie potrzeba, bo grawitacja robi swoje - samo w czasie grania nigdy się nie wysunie, bo z definicji nie ma sił działających wzdłuż tych ceowników.
Nie wyobrażam sobie już teraz powrotu do standardowej długości dżoja, stawianego na biurku.
Faktem jest jednak, że przedsięwzięcie z przedłużaniem i przejściem na pozycję centralną spowodowało dodatkowe wyzwania, o których człowiek jakoś nie myślał zawczasu. Siedzi się znacznie dalej od monitora (przez zwielokrotniony linowy zakres ruchu dżoja), więc... musiałem kupić większy monitor

. Nie sięga się swobodnie rękami do blatu biurka, więc jednak trzeba wymyślić jakiś patent na podstawki dla przepustnicy, klawiatury i myszy (aczkolwiek podstawkę, jaką sobie sprokurowałem i przykręciłem na stałe do lewego podłokietnika, używam poza grami jako stolika na kubeczek, notatnik lub inne szpargały - bardzo wygodna rzecz

). Jeśli siedzi się dalej, to naciska się na ustawione bardziej pionowo pedały orczyka pod większym kątem i odpycha się od biurka - musiałem wymyślić jak powstrzymać krzesło biurowe typu IKEA od odjeżdżania do tyłu.
Orczyk też zresztą mam skitrany w szafie do wyciagnięcia gdy przychodzi czas na latanie.
Rozstawianie i zwijanie całego sprzętu trwa w sumie nie więcej niż robienie tego samego z kierownicą i shifterem do symulatorów samochodowych, może do 4 minut na każdą operację? Wliczając wpinanie kabli do portów USB na przedzie obudowy mojego blaszaka. No, ale rzeczywiście przyznaję, że czasem nie chce się i tego robić

. Choć wtedy zazwyczaj oznacza to też, że po prostu nie chce się AŻ tak latać / męczyć z paździerzowatością DCS-a.