Odnośnie lotniskowców klasy "Nimitz" to zgoda, tyle że ich projekt już od samego początku uwzględniał 50-letni okres użytkowania (w połowie długości służby, tj. około 25-tego roku, dokonuje się wymiany paliwa jądrowego, dzięki czemu mogą one pływać kolejne 20-25 lat). Co do pozostałych okrętów to już nie jest tak wesoło.
Z ciekawości zerknąłem na seaforces.org, aby popatrzeć, w jakiej obecnie kondycji są na fotkach amerykańskie krążowniki i niszczyciele. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to ubytek krążowników... Jeszcze miesiąc temu 12 z nich miało status:
in service, a teraz tylko 9. Konkretnie to: USS Philippine Sea, USS Princeton, USS Normandy, USS Robert Smalls, USS Gettysburg, USS Chosin, USS Shiloh, USS Lake Erie, USS Cape St. George. Pozostałe są już jako:
decommissioned (wycofany). W dodatku czytam, że USS Shiloh zostanie w grudniu tego roku wysłany "na żyletki" (czyli rację mieli redaktorzy na ZBIAM.pl, że w US Navy do końca roku tylko 8 krążowników).
Patrząc na jego ostatnie zdjęcia (Shiloh), w tym na korozję kadłuba, to się wcale nie dziwię:
Z kolei, na navalnews.com piszą (w artykule:
U.S. Navy’s Cruiser Countdown), że tylko Gettysburg, Chosin i Cape St. George są przewidziane do służby do 2029. Reszta wkrótce OUT.
Co do niszczycieli, to jest lepiej, choć fotki niektórych (o dziwo tych nowszych) jak choćby USS Mahan pozostawiają wiele do życzenia:

Przypomina mi się sytuacja z LCS-ami klasy Independence: Amerykanie postanowili się ich wszystkich pozbyć. W tym celu zaczęli "szukać klienta", oferując je Tajwanowi i Grecji. Tajwan odmówił, natomiast Grecy wyrazili zainteresowanie. Grecka delegacja poleciała do USA obejrzeć okręty. Na miejscu jednak odmówili zakupu, a po powrocie do Europy opowiadali (za plecami Amerykanów), że nigdy jeszcze nie widzieli tak mocno skorodowanych trzyletnich statków...